ROZDZIAŁ 6

Znak krzyża

Po pokłonie, pocałunku, a czasem także okadzeniu kapłan udaje się na miejsce przewodniczenia. Podczas sprawowania Eucharystii są trzy miejsca, w których dzieją się różne obrzędy — ołtarz, ambona i miejsce przewodniczenia. Niestety często w kościołach są tylko dwa z nich, czyli ołtarz i ambona, więc początek Mszy odbywa się przy jednym z nich. To jednak nie są miejsca do tych obrzędów. Ambona służy do odprawiania Liturgii Słowa, z niej powinno się przemawiać: czytać Słowo, głosić homilię czy mówić modlitwę wiernych. Ołtarz natomiast jest przeznaczony do sprawowania ofiary, czyli do Liturgii Eucharystycznej. W każdej świątyni powinno być jeszcze trzecie, osobne miejsce, zwane miejscem przewodniczenia. Tam właśnie padają pierwsze słowa podczas Mszy, które są niczym innym, jak zrobieniem znaku krzyża.

Kapłan z miejsca przewodniczenia mówi: W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen i równolegle oczywiście kreśli znak krzyża na swoim ciele. Gest krzyża świętego oraz przywołanie Trójcy Świętej to dosyć nowa rzecz w Liturgii Mszy. Oczywiście krzyż w chrześcijaństwie jest bardzo starym symbolem — nie najstarszym i nie jedynym, ponieważ na przykład ryba czy pelikan były także dawnymi znakami przynależności do Pana Jezusa, ale za to bardzo powszechnym. Znak krzyża kreślony na całym ciele rozpoczynający Eucharystię pojawił się jednak dosyć niedawno. Wcześniej w liturgii było wiele tak zwanych małych krzyży, które dziś na przykład robimy przed wysłuchaniem Ewangelii na czole, na ustach i na sercu.

Znak krzyża na początku Eucharystii ma bardzo piękną symbolikę. Przywołanie trzech Osób Trójcy Świętej pokazuje, z kim przyszliśmy się tu spotkać. Tym Kimś zaś nie jest sam Jezus, ale Bóg, który jest w Trzech Osobach. Wypowiadanie poszczególnych imion Osób Trójcy Świętej jest niesamowicie istotne, ponieważ oznacza to, że przychodzimy na spotkanie nie z jakąś bliżej nieokreśloną siłą wyższą, ale z Kimś, kto ma imię oraz niezwykle bogatą, a jednocześnie określoną osobowość. Eucharystia to spotkanie wynikające z wiary w bardzo konkretnego, wręcz namacalnego Boga. To tak, jak spotykamy się na co dzień z ludźmi. Gdy umawiamy się z kimś na kawę, nie przychodzimy do kogokolwiek z danego bloku, ale do przyjaciela, który ma imię i tożsamość. Wymawiając imię Boże na początku Mszy, uświadamiamy sobie, że w tym sakramencie nasza relacja z Bogiem jest czymś konkretnym.

Gest krzyża, którym znaczymy nasze ciało, najpierw czoło, potem piersi, a następnie ramiona od lewego do prawego, nie zawsze tak wyglądał. Do mniej więcej XIII wieku chrześcijanie robili znak krzyża w innej kolejności, mianowicie najpierw dotykali dłonią prawego ramienia, a potem lewego. Dziś taki sposób wykonywania znaku krzyża mają na przykład prawosławni. Pierwotna kolejność dotykania ciała podczas znaku krzyża oznaczała po kolei, że zbawienie przyszło z góry i zeszło na dół, Bóg zstąpił z nieba i przyniósł zbawienie ludziom, co wyrażone było tym, że ręka najpierw dotyka czoła, a potem klatki piersiowej. Następnie przeniesienie dłoni na prawe ramię, a potem lewe, oznaczało, że zbawienie najpierw było dane narodowi wybranemu (którego symbolem było prawe ramię), a potem rozszerzyło się też na pogan (lewe ramię). Te dwa kierunki: góra — dół, prawo — lewo, pokazywały, że człowiek znaczący swoje ciało krzyżem powinien uświadomić sobie, że jego zbawienie przyszło z góry, przeszło przez naród wybrany i zostało rozdane wszystkim narodom, czyli też jemu.

Jednak od XIII wieku w Kościele zachodnim sposób wykonywania znaku krzyża się zmienił, co miało swoje teologiczne uzasadnienie. Początek, czyli gest góra — dół, nie uległ zmianie, więc i znaczenie zostało to samo. Odwrócenie kolejności kreślenia krzyża na ramionach mówiło zaś, że zbawienie, które przyszło z góry i zstąpiło na ziemię, spowodowało, że jako ludzie przeszliśmy z ciemności, grzechu, słabości, wszelkiej biedy i śmierci do chwały. Krzyż kreślony w zachodni sposób ukazuje przepiękną chrześcijańską perspektywę, która została nam dana w tym, co Jezus uczynił w swojej śmierci i swoim zmartwychwstaniu. O wschodniej tradycji wykonywania znaku krzyża mówi się, że jest to teologia Objawienia Pańskiego, ponieważ eksponuje objawienie się Chrystusa narodom. O zachodnim sposobie robienia znaku krzyża zaś, że jest to teologia paschalna, gdyż niesie prawdę o tym, że Boże zbawienie wydobyło nas z grzechu do życia.

Innym szczegółem, na który koniecznie warto zwrócić uwagę przy okazji omawiania znaku krzyża, jest sposób układania dłoni podczas tego gestu. Dziś zazwyczaj robimy to całą dłonią, czyli pięcioma palcami, co niektórzy interpretują jako symbol pięciu ran Chrystusa. Według mnie jednak jest to trochę naciągana teologia. Dawniej, gdy wykonywano znak krzyża na ciele, robiono to złączonymi ze sobą trzema palcami. Ten układ dłoni od zawsze zaś oznaczał Trójcę Świętą. Chodziło o to, by wymawiając ustami imiona Trójcy Świętej, jednocześnie znaczyć wszystkie części swojego ciała Trójcą Świętą. Myślę, że to piękny sposób modlitwy ciałem, więc zachęcam do tego, by gdy robimy znak krzyża na swoim ciele, wykonywać to trzema palcami, jednocześnie naznaczając siebie Trójcą. Dlaczego? Ponieważ jedną z podstawowych funkcji znaczenia krzyżem swojego ciała jest egzorcyzm. Znak krzyża to najbardziej podstawowy, najprostszy, a jednocześnie posiadający niezwykłą moc egzorcyzm. Jeśli więc naznaczamy krzyżem i znakiem Trójcy Świętej całe swoje człowieczeństwo, wszystko, co się w nas dzieje, czyli swoją duszę, psychikę, emocje, ciało, to zło jest w nas pokonywane. Dlatego właśnie warto praktykować ten gest, czyli robić go z wiarą w to, że Trójca Święta wyznacza w nas wszystko.

W dzieciństwie pewnie większość z nas uczono, że znak krzyża kończy się złożeniem rąk. Co ciekawe, to znów jest dosyć nowa tradycja, ponieważ wcześniej na końcu znaku krzyża kładło się rękę na sercu. Oznaczało to pragnienie, by wszystko, co wyraziliśmy gestami, by cała rzeczywistość zbawienia opowiedziana przed chwilą ruchem ręki weszła w najskrytszą głębię nas samych. Serce w teologii biblijnej oznaczało od zawsze najgłębszą istotę człowieka, czyli to, co Nowy Testament określa także jako duszę. Położenie ręki na sercu na zakończenie znaku krzyża to więc prośba: ,Panie Boże, włóż tę całą rzeczywistość Trójcy i tę prawdę o zbawieniu na samo dno mojego serca”.

Symultanicznie ze złożeniem rąk lub położeniem ręki na sercu wypowiadamy słowo „amen”. Podczas Mszy Świętej pojawia się ono wiele razy. Dosłownie oznacza zaś „Niech się tak stanie”, czyli jest niejako potwierdzeniem, że jest dokładnie tak, jak ktoś mówi. Wspólnie wypowiadane „amen” to tak zwana aklamacja, którą możemy kojarzyć na przykład z posiedzeń parlamentu. Gdy podczas głosowania coś zostało przyjęte przez aklamację, to znaczy, że nie było żadnego naciskania guzików i liczenia głosów, tylko wszyscy jednogłośnie zgodzili się na coś wcześniej zaproponowanego. Podobnie jest z „amen” w liturgii. Wypowiadając to słowo, potwierdzamy, ze zgadzamy się z tym, co znak krzyża obwieścił, że zbawienie przyszło z góry, zeszło na ziemię, objęło wszystkie ludy i wyprowadziło je z niewoli. „Amen” to więc z jednej strony wyznanie wiary w to, że Bóg rzeczywiście dokonał tych rzeczy, a z drugiej także zgoda na to, że chcemy w tej Bożej rzeczywistości wziąć udział.