Tobiasz – czy mogę go naśladować?
Od kilku dni Kościół podaje nam do czytań mszalnych fragmenty Księgi Tobiasza. Dzisiaj, w sobotę, otrzymaliśmy do rozważań kolejny jej fragment. Fragment, który do mnie przemówił w kilku aspektach.
Ale, żeby to lepiej zobaczyć, naśladując biskupa Rysia, poszerzyłem czytanie o opuszczone fragmenty.
I tak, pierwsze co mnie uderzyło to uczciwość. Taka do końca. Niby oczywista sprawa. Ale… Mamy tu obraz ojca, który przypomina synowi konieczność zapłaty dla Rafała. Mamy piękny dialog syna z ojcem, jaka zapłata będzie uczciwa. Mamy obraz ich obu, jako tych, którzy już po sprawie nie tylko nie bagatelizują udziału Rafała w podróży Tobiasza-syna, ale w pełnej zgodzie i bez zbędnych słów postanawiają wynagrodzić go sowicie. I chociaż na początku ustalili stawkę dniówki, to w tym opisie poruszył mnie dialog obu o wysokość dodatku. Ileż to mamy w naszym życiu codziennym sytuacji, w których na początku nie ustalamy wynagrodzenia, a przy rozliczaniu powstają konflikty, czy zwykłe nieporozumienia. Tu spotykam się z postawą godną naśladowania. Tobiasz – ojciec, kiedy utracił wzrok, stracił też możliwość zarabiania. A utrzymanie, bardzo skromne, zawdzięczał żonie, z jej drobnych prac. Czyli, może nie byłaby w tej sytuacji, złą – postawa, w której zapłaciliby dużo mniej. Oni, wiedząc ile zawdzięczają dzielą się połową przywiezionego majątku. A wszystko to dzieje się dlatego, że w swoim życiu na pierwszym miejscu postawili Boga i Jego Prawo. I wiedzieli, że wszystko, co mieli, mają i będą mieli Jemu zawdzięczają. Czy ja umiem być aż tak uczciwy w swoich rozliczeniach…?
Drugie, co mnie dzisiaj uderzyło, to to, że Bóg posyła ludzi (Rafał przed Tobiaszem ukazał się jako człowiek) aby mnie wypróbować. Żeby sobie lepiej uzmysłowić sytuację Tobiasza, musimy popatrzeć na to gdzie żyje nasz bohater. Niniwa jest stolicą Asyrii, kraju, który napadł, podbił i uprowadził Izraela. Nie wyjechał tam, bo tak chciał, ale dlatego, że został do tego zmuszony. On, będąc między poganami, do tego wrogo usposobionymi do narodu Izraela, żył bogobojnie. Przestrzegał Prawa postępując gorliwie w jego wypełnianiu. Wydawać by się mogło, że nic złego nie powinno go spotkać. Ale Bóg, w przeciwieństwie do człowieka, wie co, kiedy i na kogo dopuścić, abyśmy mogli Go uwielbić i dać świadectwo o Nim. Dlatego Tobiasz został dotknięty ślepotą i z niej uzdrowiony, abyśmy dzisiaj my, czytając tę Księgę mogli przejrzeć. I zobaczyć, jak Bóg stawia obok nas człowieka, który ma nas przebudzić, ma nam otworzyć oczy. A może też, to nas Bóg stawia przy innych, jako swoistych aniołów, którzy mają im pomóc przejrzeć. I ujrzeć oblicze Boga. Może w drugim człowieku. Tobiasz, krytykowany przez braci nie ustal w czynieniu dobra. Kiedy utracił wzrok nie modlił się o jego przywrócenie. Modlił się o to, żeby Bóg go zabrał z tego świata. Tobiasz, czy to w zdrowiu, czy chorobie, pokornie nie tylko biernie przyjmował to, co mu się przytrafiało. Ale, w każdej sytuacji, przyjmując dobre i złe dla niego dopusty, działał zgodnie z wiarą i możliwościami. I na krok nie odstąpił od swojego Boga. Czy ja znam, tak jak Tobiasz, mojego Boga? Czy umiem przyjąć i realizować to, do czego mnie posyła? Czy jest we mnie postawa – najpierw Bóg, potem wiara, że wszystko co mam od Niego pochodzi (wszystko – dobre, ale i złe, trudne, wymagające dużych wyrzeczeń i wysiłku w postępowaniu),a na końcu uczynki. Tobiasz uczy mnie, że nawet jeśli jestem pomiędzy ludźmi, którzy nie wierzą, to ja mam żyć moją wiarą. Tak zwyczajnie – dzień po dniu. Nie na pokaz – ale w prawdzie. Tobiasz żył wg Prawa – bo taką drogę znał. Ja mam żyć wg Chrystusa i jedynego prawa Miłości. Miłości Boga i bliźniego. I mogę ciągle i ciągle pytać – a kto jest moim bliźnim? Tylko po co pytać – przecież to wiem… Każdy człowiek. Bo Bóg stworzył człowieka. Każdego. Jak trudno mi się przełamywać, aby Ciebie, Boże widzieć w trudnym człowieku. A widząc, nie odwracać głowy, tylko czynić wobec niego uczynki Miłości i Miłosierdzia.
Księga Tobiasza. Jedno ze Słów Boga. Słyszę je…? Jestem głodny tego Słowa? Jestem głodny Boga?
J 1, 1: Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo.
Waldemar Napora
Najnowsze komentarze