Maurycy Gottlieb

  • 1877-1879
  • olej na płótnie, 160,5 x 282 cm
  • Muzeum Izraela w Jerozolimie

Tymczasem arcykapłani i cała Wysoka Rada szukali fałszywego świadectwa przeciw Jezusowi, aby Go zgładzić. Lecz nie znaleźli, jakkolwiek występowało wielu fałszywych świadków. W końcu stanęli dwaj i zeznali: «On powiedział: „Mogę zburzyć przybytek Boży i w ciągu trzech dni go odbudować”». Wtedy powstał najwyższy kapłan i rzekł do Niego: «Nic nie odpowiadasz na to, co oni zeznają przeciwko Tobie?» Lecz Jezus milczał. A najwyższy kapłan rzekł do Niego: «Poprzysięgam Cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży?» Jezus mu odpowiedział: «Tak, Ja Nim jestem. Ale powiadam wam: Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego, i nadchodzącego na obłokach niebieskich». Wtedy najwyższy kapłan rozdarł swoje szaty i rzekł: «Zbluźnił. Na cóż nam jeszcze potrzeba świadków? Oto teraz słyszeliście bluźnierstwo. Co wam się zdaje?» Oni odpowiedzieli: «Winien jest śmierci».

Mt 26,59-66

Proces Jezusa przebiegał dwuetapowo. Pierwszą fazą był sąd religijny przed Wielką Radą Żydowską. Jak podają ewangeliści, najwyżsi kapłani szukali przeciw Jezusowi świadectwa pozwalającego na skazanie go na śmierć. Do przewinień karanych śmiercią zaliczano w prawie żydowskim przede wszystkim bluźnierstwo. Maurycy Gottlieb scenę sądu ukazał we wnętrzu tworzonym przez monumentalne formy architektoniczne. W centrum kompozycji przedstawiono Jezusa doprowadzonego przed Wysoką Radę  przez dwóch żołnierzy. Mesjasz zwraca się w stronę kapłanów z wyciągniętą ku nim prawą ręką, lewą wskazując na siebie. Mowa Jezusa wywołuje poruszenie wśród członków rady. Kajfasz stoi z gniewnie uniesionymi rękoma, kapłan obok zamarł w geście zdumienia. Postacie stojące między kolumnami eksponują zwój Tory, wskazując na tekst, który być może zawiera fragment dotyczący winy Jezusa. Świadkami procesu są także przypadkowe osoby tłoczące się pod kolumnami. Na pierwszym planie, tuż przy Jezusie klęczy kobieta wpatrzona w arcykapłana i składająca dłonie do modlitwy, nieco dalej – za żołnierzami – można dostrzec poruszonego mężczyznę przytrzymywanego przez kobietę i tulącego do siebie dziecko. Być może są to uczniowie Jezusa, być może kolejni czekający na sąd.
Obraz nie jest dokończony. Poszczególne grupy postaci potraktowano dość szkicowo, duże partie obrazu są nieopracowane. Artysta pozostał wierny konwencji kreowania świata maksymalnie realistycznego, zaludnionego przez typy ludzkie charakterystyczne dla przedstawianych czasów i kręgów kulturowych.

Biblia w malarstwie polskim, wyd. Dragon. str. 236-237