Wyobraź sobie, że spoglądasz w tym momencie na swoją rękę, na której pojawił się zegar. A nad nim napis: od tego momentu zostało ci 12 godzin życia. I ten czas…  upływa. I co robisz? Czy dziękujesz Bogu, że dał ci niezbędny czas na pojednanie z ludźmi, z którymi było jakoś nie po drodze. Może wykorzystujesz ten czas na generalną spowiedź życia i pełne pojednanie z Bogiem? Czy jest to dla ciebie czas łaski? A może wręcz przeciwnie, czas przekleństwa?  Wiedząc, że tak niewiele pozostało ci życia tu na ziemi – może postanawiasz poszaleć na koniec? Przecież to tylko 12 godzin. Czy, gdyby wszyscy ludzie na całym świecie mieli taką możliwość, że na 12 godzin przed śmiercią dostawaliby ten zegar, który zawsze byłby ostateczny, to czy nasze życie, jako ogółu, byłoby takie samo?

Czy to, od czego zacząłem jest jakąś abstrakcją? Przecież każdy człowiek, który się urodził – musi umrzeć. Kto z nas wie kiedy zakończy się czas naszego przebywania na tym świecie? Zbliżamy się do końca Wielkiego Postu. My, jako chrześcijanie, mamy swoje duchowe przeżycia, które mają nam pomóc poprawić swoje życie, wybory, reakcje. Pozostaje otwarte pytanie, czy na pewno dobrze wykorzystujemy czas dany nam w dniu narodzin.

Postanowienia wielkopostne, pokuta, nabożeństwa, rekolekcje. To wszystko mamy i korzystamy, każdy na swój sposób.

Dlatego wracam do pytania postawionego na początku tekstu – czy żyłbym tak samo przez ostatnie 12 godzin życia, gdybym w tym momencie dowiedział się, że tylko tyle mam czasu na zrobienie czegoś konkretnego? Wiemy przecież, że po odejściu z tego świata nic już nie będziemy mogli zrobić. Za to wszystko ujrzymy wyraźnie. I to, co dobrego zrobiliśmy i to, co było złe w naszym postępowaniu. Każdego dnia żyjmy tak, jakbyśmy za chwilę mieli umrzeć: oczekujący zbawienia, pojednani z ludźmi i Bogiem.

Niech dobrym drogowskazem w zmierzaniu do zbawienia będzie tekst św. Atanazego w tym temacie:

,,Gdybyśmy […] w ten sposób żyli, jakby umierając każdego dnia, grzechu by w nas nie było. A sens jest taki: żebyśmy wstając każdego dnia, sądzili, że nie doczekamy wieczora, a znowu zabierając się do spania – że już nie wstaniemy. Bo z natury życie nasze jest ulotne, a każdy dzień odlicza Opatrzność. Mając takie nastawienie i żyjąc tą myślą każdego dnia, nie zgrzeszymy; bo nie będziemy niczego pożądać ani na nikogo się gniewać, ani gromadzić skarbów na ziemi, lecz jakby każdego dnia wyczekując śmierci, niczego nie będziemy posiadali, ze wszystkimi we wszystkim będziemy zgodni, nie zapanuje nad nami pragnienie kobiety ani innych nieczystych przyjemności, bo się od nich odwrócimy, tak jak od wszystkiego, co przemija, zawsze tocząc walkę i wyglądając dnia sądu. Bo wielka obawa i walka z pokusami obraca wniwecz przyjemność rozkoszy i wyprostowuje duszę, która się do niej skłania” (św. Atanazy, Żywot św. Antoniego 19).

 

Waldemar Napora