Nikodem. Faryzeusz. Ale czy godny potępienia, czy może godny naśladowania? 

Wczytując się w rozmowę Nikodema z Jezusem zamyślam się. Widzę człowieka, który dużo widzi i wie. I czuje, że Jezus nie jest zwykłym człowiekiem. Kto z nas uważa Jezusa za zwykłego człowieka? Tylko, co z tego wynika? Nikodem, oprócz tego, że był człowiekiem wykształconym, był też człowiekiem bogatym. Jako człowiek żyjący Prawem, rozdawał ubogim codziennie pieniądze, dziękował Panu za dobrobyt, a żebrakom, że raczą przyjmować jego jałmużnę. Wiedział, że bogactwo było łaskawym darem Boga, który za pomocą pieniądza pragnie wystawić na próbę jego mądrość i poczucie sprawiedliwości. 

Wiedział, że nie narażając się na nic i rozdając jałmużnę, i modląc się, ulatwia sobie życie, czyli działa przeciw woli Elohim. Czy tym sposobem dostąpi zbawienia duszy? Czy ułożywszy sobie wygodne życie i żyjąc spokojnie z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok, znajdzie łaskę przed Bogiem – który kazał człowiekowi walczyć, a nie wypoczywać; a czy nie jednym wielkim wypoczynkiem jest jego życie, spokojne i ciche życie mędrca Nikodema? Spokój jest klęską człowieka. Obowiązkiem jest trudne bojowanie i doskonalenie się. Czy rabbi Nikodem doskonali się? Odnawia się? Odradza? A przecież codziennie modli się słowem psalmów o odnowienie całego swojego jestestwa: “Ducha mocy odnów w moim wnętrzu…”

I co się dzieje, kiedy człowiek takiej wiary decyduje się na szczerą, głęboką rozmowę z Jezusem? Wydawać by się mogło, że już nic go nie zatrzyma przed całkowitym oddaniem Bogu. I pójściu za Nim.

Ale czy na pewno?

Kiedy z Nim rozmawia, twarz Nikodema rozjaśniła się, gdyż ujrzał wielkie Synostwo z Ducha i z Wody. Chciał zadać ostatnie pytanie o miejsce i czas Królestwa Bożego… 

I wtedy… po namyśle nie wypowiedział zamierzonych słów, gdyż przeląkł się, że udzielona mu przez Jezusa odpowiedź postawi go oko w oko z koniecznością ostatecznego wyboru. A wybierać nie chciał. Nie umiał wyrzec się szczęścia, szczęścia ziemi, szczęścia dotychczasowego życia – do minionego szczęścia jesteśmy równie silnie przywiązani jak do szczęścia, które jest teraz naszym udziałem, i uważamy je za naszą niepodzielną majętność – i mądry Nikodem począł krok po kroku cofać się przed tym czego tak żarliwie pragnął.

Czy należy potępiać Nikodema? 

Teraz następuje piękny moment. Jezus nie naciskał, nie przeklął go, nie zatrzymywał na siłę. 

Jezus patrzył z czułością na Nikodema, który nie miał odwagi pójść za Nim. A przecież ten mąż mógł być Jego uczniem, umilowanym uczniem. Jezus rzekł do niego – Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, my mówimy to, co widzieliśmy, ale wy nie przyjmujecie świadectwa naszego. Nikodem opuścił głowę. – Pokój z Tobą, Rabbi – szepnął nie podnosząc oczu.

I z tobą – rzekł Jezus. 

Szedl powoli ciemnymi uliczkami. Gdy usłyszał pianie Legutów i nawoływanie trzeciej straży nocnej, przyspieszył roku, gdyż chciał wrócić do domu jeszcze pod osłoną nocy. Nagle przystanął, gdyż olśniła go myśl, którą chciał pocieszyć swoje smutne i stroskane serce: 

Gdyby mi powiedział: „Pójdź za mną” – na pewno poszedłbym za Nim. 

Nie poszedłbyś – odpowiedziało sumienie – i dlatego właśnie, że nie poszedłbyś, nie powiedział ci: „Pójdź za mną “. 

Ileż to razy Bóg mówił do mnie takie słowa? I ileż to razy, bardziej lub mniej świadomie opuszczam głowę i mówię do siebie, jeszcze nie teraz, nie w tej sytuacji, nie z tymi ludźmi. 

Panie wybacz mi moją słabość. 

I nieumiejętność przyjęcia Ciebie. 

Walnap