Czy żyję pod prawem Starego czy Nowego Testamentu? 

Czytając lub słuchając wiele razy fragmentu Ewangelii według Świętego Łukasza, mówiącej o nawróceniu na krzyżu łotra, różne myśli mi przychodziły. Ale chyba nigdy takie, którymi mnie dzisiaj natchnął Duch Święty. Co ważne, tą iskrą, która mnie dzisiaj obudziła, nie były same słowa Pisma Świętego, ale słowo komentarza: 

“Wśród ludzi po wyznaniu (winy] następuje kara; u Boga natomiast – zbawienie” (św. Jan Chryzostom, De Cruce et latrone). 

Pierwsza myśl, która mi przyszła, to ta, że postępujemy w zgodzie z zasadą – jeśli ktoś zrobił coś złego, to należy mu się kara. Wydaje się logiczne i sprawiedliwe. Ale tylko wtedy, gdy oceniamy przez pryzmat prawa. Jezus przychodząc na świat dał nam nie tylko zbawienie przez swoją ofiarę, ale, co jest może równie ważne, dał nam możliwość życia w odniesieniu do najważniejszego prawa – miłości. 

Jezus krótko przed śmiercią cielesną, wisząc na krzyżu i słysząc szczere wyznanie łotra, nie obiecał zbawienia po odbyciu kary. 

Sam będąc Miłością, tak prosto, zwyczajnie, ale z przekazem dla wszystkich późniejszych pokoleń, wszystko darował i zapewnił o zbawieniu. 

Czyż nie to jest celem naszego pielgrzymowania? 

Jeśli tak, to droga jest tylko jedna – Jezus Chrystus – i prawo miłości. Boga i bliźniego. Z wszystkimi tego konsekwencjami. 

I ostatnia refleksja – komentarze są ważne. A może nawet niezbędne? Żywoty świętych, może życie konkretnego świętego, a może jakieś jego teksty?

Korzystajmy z pomocy. Ale tak, żeby ta “pomoc” nie stała się ważniejsza od pierwowzoru. Żydzi dla pomocy w stosowaniu Prawa Mojżeszowego stworzyli Halachę. Po czasie nie jeden raz powoływano się na zapisy Halachy jako ważniejsze niż Tora. 

Które prawo jest dla mnie ważniejsze: oko za oko, czy wybaczenie przez miłość?

Waldemar Napora