ROZDZIAŁ 3

Skąd wzięła się nazwa

Ten rozdział to mała lekcja słowotwórcza — chciałbym, byśmy zapoznali się nieco z nazwami, których używa się do określania tego sakramentu, a także tym, co znaczą i skąd pochodzą. A zatem po kolei.

Jedno z najczęstszych określeń tego sakramentu to oczywiście Eucharystia. Dosłownie ten pochodzący z greki wyraz oznacza „dziękczynienie”. Źródeł tej nazwy można doszukiwać się w żydowskich modlitwach, którymi Jezus posługiwał się podczas wieczerzy będącej pierwszą Mszą w historii świata. Gdy Pan Jezus sprawował w Wieczerniku Eucharystię, oczywiście nie robił tego według dziś obowiązujących rytuałów, ale modlił się słowami, które w tradycji żydowskiej były przeznaczone na ten dzień, czyli na czas wieczerzy otwierającej święto Paschy. Żydowskie modlitwy paschalne składały się z trzech części, z których jedna była właśnie dziękczynna. Wyrażano w niej Bogu wdzięczność za Jego dzieła, szczególnie za wyprowadzenie z Egiptu. Żydzi więc stawali przed Bogiem w pozycji kogoś, kto sam nie ma niczego, a wszystko otrzymał od Boga. Chrześcijanie przejęli więc słowo „dziękczynienie” jako nazwę liturgii, ponieważ było

ono jasnym i bezpośrednim odwołaniem do tego, jak sprawował ją Jezus.

Dziś słowo Eucharystia podpowiada nam, że w tym sakramencie chodzi o to, byśmy dziękowali Bogu za różne rzeczy, które dostajemy. Przychodząc na Mszę, powinniśmy stawać przed Bogiem w postawie dziękczynienia za wszystkie niesamowite dary i dobra, które wydarzyły się w naszym życiu, wyszły z Jego ręki. Dziękczynienie to zatem postawa serca, które wie, że nie ma niczego, czego by nie dostało od Boga. Na Eucharystię przychodzimy więc zawsze puści i nadzy, bez względu nawet na to, jaką składamy ofiarę, jakie aktualnie dary przynosimy, ile dajemy pieniędzy na utrzymanie Kościoła, czy też w jaki sposób pomagamy, by ta liturgia mogła się odbyć. Wobec Boga tak naprawdę zawsze stajemy jako żebracy, którzy otrzymują od Niego wszystko, czego im potrzeba, a co za tym idzie, chcą też Bogu za to zwyczajnie podziękować. Nie idziemy tam bowiem po to, by pokazać Bogu nasze dobre uczynki, by udowodnić Mu, że jesteśmy kimś, i by wykazać się w wypełnianiu jego przykazań. Iście eucharystyczną postawą, jedyną sensowną, jest dziękowanie, czyli stawanie przed Bogiem z modlitwą, „Panie Boże, niczego nie mam, czego nie dostałbym od Ciebie. Moje ręce są zupełnie puste. Daj mi, bo nie mam niczego, a Ty masz wszystko”. Stąd właśnie wzięło się słowo Eucharystia i stąd też powinien brać się nasz sposób przychodzenia do Pana Boga.

Określeniem, którego także często używa się w odniesieniu do Mszy, jest słowo Ofiara. Historycznie wynika ono oczywiście z żydowskich tradycji składania ofiar Panu Bogu. Dla nas chrześcijan jednak odnosi się ono przede wszystkim do ofiary życia Pana Jezusa, czyli do tego, co On zrobił i krzyżu. Jezus złożył siebie samego w najdoskonalszej ofierze swojemu Ojcu — oddał swoje życie, czyli w miłości dał Bo wszystko. Dlatego do dziś jednym z określeń Eucharystii jest Najświętsza Ofiara, ponieważ nie chodzi o jakąś zwykłą ofiarę, ale o tę wyjątkową ofiarę Pana Jezusa.

Czasem mówi się o Eucharystii jako o Łamaniu Chleba. To określenie ma swoje biblijne źródło, ponieważ Ewangelia podaje, że właśnie ten charakterystyczny dla żydowskiego posiłku gest wykonał Pan Jezus podczas pierwszej Mszy. Wziął chleb, połamał go i dawał swoim uczniom, co jasno sugeruje, że ten obrzęd ma także charakter wspólnotowy. Łamanie chleba dzieje się między braćmi, we wspólnocie, jest więc znakiem jedności i miłości.

Bardzo rzadko w codziennym użyciu, ale w teologii dość często, stosuje się natomiast określenie Święte Zgromadzenie. Pojawia się ono na przykład we wprowadzeniu do mszału rzymskiego, czyli w tekście, który wyjaśnia, jak należy sprawować Eucharystię. Ten termin zarezerwowany jest zasadniczo dla Liturgii Mszy Świętej, mimo że można powiedzieć potocznie, że istnieją też inne święte zgromadzenia, które mogą być różnymi nabożeństwami lub spotkaniami modlitewnymi, na których zbiera się Kościół, by się modlić. Nazwa Święte Zgromadzenie wzięła się od wyrażenia sacra synaxis oznaczającego dosłownie „święte połączenie”, co według mnie jest piękny wyjaśnieniem, że podczas Mszy zostajemy połączeni czymś świętym — łamaniem chleba, Ciałem i Krwią Jezusa. Co ciekawe, nasi bracia Koptowie, mówiąc o Eucharystii, używają określenia hagiasmos, które oznacza „uświęcenie”, „ofiarowanie”, a które także pokazuje, że podczas sprawowania Mszy całe zgromadzenie wiernych jest uświęcane. Syryjczycy zaś korzystają ze słowa, które na język polski tłumaczy się jako „przybliżenie”, „przystąpienie”. Gdy więc ktoś pyta Syryjczyka, gdzie idzie w niedzielę, ten odpowiada: „Idę na przybliżenie”, bo rzeczywiście Msza jest miejscem realnego zbliżania się do Boga.

Dziś bardzo powszechną i chyba najczęściej stosowaną nazwą tego sakramentu jest oczywiście Msza Święta. To określenie jest niemalże na przemian używane z Eucharystią. Istnieją dwa źródła tego określenia — jedno uznawane za bardziej prawdopodobne, drugie trochę mniej. Pierwsze z nich to słowo missio, pochodzące z samej końcówki Mszy. Gdy kapłan pobłogosławi już wiernych, wypowiada słowa: „Idźcie, jesteście posłani”, co po łacinie brzmi: Ite missa est. Właśnie od tego posłania wzięła się nazwa „Msza”, która kryje w sobie myśl, że Eucharystia to sakrament, który nas posyła. Msza Święta to zatem „święte posłanie”.

Niektórzy twierdzą jednak, że być może słowo Msza wzięło się od łacińskiego określenia stołu tudzież ołtarza — mensa. Do dziś używa się wyrażenia „mensa” ołtarzowa oznaczającego po prostu stół ołtarzowy, czyli ołtarz. W tym wypadku słowo Msza bardziej kojarzyłoby się ze stołowaniem, z ucztowaniem.

Bardziej prawdopodobną tezą pochodzenia słowa Msza jest oczywiście obrzęd rozesłania. Myślę, że choć określenie Msza Święta nie dotyczy istoty sakramentu, kryje w sobie piękną prawdę o tym, że Eucharystia i to, co się na niej dzieje, musi się przekładać na nasze życie. Nie ma Eucharystii, która jest tylko spotkaniem zamkniętym w ścianach kościoła czy tylko liturgią i obrzędami, które się dzieją w jej obrębie. Msza powinna być czymś, co wychodzi na zewnątrz, co przekłada się na codzienną rzeczywistość, w której żyjemy. Ona wysyła nas do świata i życia z ludźmi. Co więcej, Ojcowie Kościoła, tłumacząc znaczenie tej nazwy, mówią, że niesie ona prawdę o tym, że wszyscy byliśmy w niewoli grzechu, zła i szatana, ale zostaliśmy wypuszczeni na wolność. W tym kluczu Msza to uwalnianie i wyprowadzanie na wolność, Bóg wysyła nas w niej do prawdziwego życia, ona jest w nas drogą do wolności, narzędziem, którym Pan Jezus uruchamia nas do pełni i szczęścia.

Ostatnim, dość popularnym w Kościele określeniem Mszy jest słowo „liturgia” — mówimy: Liturgia Mszy Świętej, Liturgia Eucharystyczna, Liturgia Ostatniej Wieczerzy. To słowo wzięło się z greki i pierwotnie w tamtej kulturze używane było w świeckim kontekście. Dosłownie można je przetłumaczyć jako „dzieło ludu” albo „dzieło dla ludu”. Liturgią nazywano dzieła publiczne wykonywane dla ludu w miastach greckich, na przykład igrzyska lub budowanie akweduktu. Ten, kto organizował lub dawał pieniądze na daną inwestycję, był nazywany „liturgiem”, ponieważ wykonywał jakąś służbę dla ludu. Przekładając to na nasze realia, liturgami są ci, którzy budują drogi, a ich praca może być nazywana z greki liturgią. Oczywiście dziś to słowo pojawia się w naszym słowniku tylko w kontekście religijnym, ponieważ już nawet w Piśmie Świętym zostało oderwane od świeckiego kontekstu, a jego znaczenie zawężone do wszelkich działań wspólnotowych związanych z kultem czy świątynią.

Dla mnie niezwykle istotne są obydwa znaczenia tego słowa. Po pierwsze, uczestnicząc w Eucharystii, musimy mieć świadomość, że to wszystko, co na niej robimy, jest dla dobra wspólnego. Tak Kościół, a raczej Pan Jezus, ustanowił jej kształt i przebieg, by przynosiła korzyść ludziom i by była dziełem całego ludu. Oczywiście wiadomo, że wygląd liturgii na przestrzeni wieków uległ wielu przekształceniom, ale wszystkie zmiany miały służyć wiernym, ponieważ Msza to dzieło ludu i dla ludu — może nawet znacznie ważniejsze jest to „dla ludu”, bo głównym działającym na liturgii jest i tak sam Pan Bóg. Wszelkie więc zmiany, które są dokonywane w obrzędach na przestrzeni wieków czy lat, nie są tak istotne jak to, że Bóg działa na liturgii dla nas. Liturgia, szczególnie zaś Liturgia Mszy Świętej, to domena Bożego działania, gdzie Bóg może dokonać niezwykłych dzieł i dać człowiekowi najwięcej dobra. Ważne, by idąc na liturgię, myśleć o tym, że idziemy na działanie Boga w nas i dla nas.

Tyle w temacie różnych nazw Mszy. Jak widać, słów określających ten sakrament jest mnóstwo — Eucharystia, Msza, Najświętsza Ofiara, liturgia, Łamanie Chleba, synaxis i wiele innych. Każde z nich pokazuje jednak jeden z jego aspektów, żadne nie oddaje go w pełni, co jest kolejnym dowodem na to, że Eucharystia kryje w sobie niezwykłe bogactwo.