ROZDZIAŁ 5

Podchody i pocałunki

Po dojściu celebransa i asysty do ołtarza dzieje się kolejna ważna rzecz. Trwa ona zaledwie kilka sekund, więc zwykle jest niezauważana lub pomijana, mimo że stanowi bardzo ważny obrzęd. Często, gdy pytam ludzi, od czego zaczyna sic Msza Święta, słyszę odpowiedź: „Od W imię Ojca…” — to jest oczywiście nieprawda. Msza zaczyna się od przywitania z ołtarzem, które kapłan robi w imieniu całego ludu. Składa się ono z trzech elementów: z pokłonu, pocałunku i okadzenia.

Obecnie w większości kościołów tabernakulum jest centralnym miejscem świątyni i zwykle znajduje się ono za ołtarzem. Gdy patrzy się na ołtarz, w tle widać tabernakulum więc właściwie to ono skupia uwagę patrzącego. Centralnym miejscem podczas Eucharystii jest nie tabernakulum, ale ołtarz. Oczywiście nie chodzi o umniejszanie wagi Najświętszego Sakramentu przechowywanego w tabernakulum, ale podczas Mszy Najświętszy Sakrament jest na ołtarzu i ważne by o tym nie zapominać.

Tabernakulum pojawiło się w świątyniach, ponieważ zaistniała potrzeba przechowywania Eucharystii dla chorych. Zdarzały się takie sytuacje, że Mszę odprawiano wieczorem, a dopiero następnego dnia można było zanieść Komunię chorym. Stwierdzono więc, że potrzeba miejsca, w którym Najświętszy Sakrament byłby bezpiecznie i godnie przechowany. Dawniej nie było zatem zwyczaju przechowywania Najświętszego Sakramentu na stałe. Oczywiście to wielkie dobro, że dziś o każdej porze dnia możemy wejść do kościoła i adorować Pana Jezusa ukrytego w tabernakulum, w Kościele od początku panowało jednak silne przekonanie, że cały czas trzeba robić „świeżą” Komunię. Co więcej, z różnych dokumentów kościelnych wynika, że najlepiej, gdy tabernakulum znajduje się gdzieś w bocznej kaplicy lub w bocznym ołtarzu, by podczas Mszy nie było zamieszania, co jest centralnym miejscem sakramentu i przed czym należy klękać lub czemu się kłaniać.

Absolutnym centrum Eucharystii jest więc ołtarz i tylko wokół niego (oczywiście poza momentem Komunii, gdy przynosi się Najświętszy Sakrament z tabernakulum) wszystko powinno się kręcić. Dlaczego? Ponieważ ołtarz symbolizuje Chrystusa. On jest stołem, na którym dokonało się i nieustannie dokonuje się zbawienie, dlatego na samym początku Eucharystii okazuje się mu cześć. Pokłon przed ołtarzem rozpoczynający każdą Mszę oznacza postawę serca, które tym gestem mówi: „Właśnie rozpoczynamy dzieło, które nie tylko zamknie się w czasie spędzonym na liturgii, ale także wejdzie do mojego życia, dzieło polegające na tym, że nie będę się kłaniać nikomu i niczemu poza Panem Jezusem”. W tym momencie Eucharystii wzbudzamy w sobie pragnienie, by wszystkie bożki, sprawy i różne rzeczy, które odciągają nas od Pana Boga, zostały odłożone na bok, ponieważ Jedynym, któremu chcemy oddawać cześć, któremu chcemy służyć, jest Jezus. Gdy więc kapłan podchodzi do ołtarza i klęka lub się kłania (w zależności od tego, czy za ołtarzem jest tabernakulum czy też nie), cały lud zgromadzony na Eucharystii duchowo powinien zrobić to samo. Wszyscy, patrząc na pokłon oddawany ołtarzowi przez kapłana, powinniśmy w sercu mówić: „Nikomu innemu nie będę się kłaniał, tylko Tobie, Boże”.

Po tym pierwszym obrzędzie przywitania ma miejsce cudowna rzecz, czyli pocałunek. Kapłan podchodzi do ołtarza, zazwyczaj kładzie na nim dłonie i całuje go. Dawniej przepisy liturgiczne pozwalały także służącemu do Mszy diakonowi całować ołtarz, nie mógł on jednak kłaść na nim rąk, co oznaczało, że kapłan może bardziej zaangażować swoje ciało w liturgię, może wejść w dotyk niedozwolony nikomu innemu.

Czym jest ten pocałunek ołtarza? Skoro ołtarz symbolizuje Chrystusa, to ten niezwykle czuły gest ustawia relację między nami a Bogiem. On pokazuje, że Msza to nie tyle służba lub pobożne działanie (choć to oczywiście prawda), ale przed wszystkim spotkanie z Ukochanym. Pocałunek to jedna z najintymniejszych rzeczy, jakie mogą wydarzyć się między ludźmi. Jeśli więc Kościół zaczyna Eucharystię od pocałunku, który kapłan składa na ołtarzu w imieniu nas wszystkich, to przypomina nam tym, że wchodzimy z Bogiem w ogromną bliskość. Wiem, że praktycznie byłoby to trudne do wykonania, ale myślę, że szczególnie podczas małych zgromadzeń liturgicznych każdy powinien podchodzić do ołtarza i zaczynać Mszę od ucałowania go, by tym gestem powiedzieć: „Panie Jezu, chcę być z tobą w relacji miłości. Ty jesteś moim oblubieńcem. Wiem, że mnie wybrałeś i że mnie kochasz. Chcę, byśmy budowali przez najbliższe kilkadziesiąt minut niesamowitą relację miłości”. Pocałunek składany na ołtarzu ma więc fundamentalne znaczenie w przeżywaniu Eucharystii i w zrozumieniu tego, kim jesteśmy w tym sakramencie dla Boga, a On dla nas.

Ucałowanie ołtarza ma jeszcze jedno znaczenie. Otóż zwykle na ołtarzu pod obrusem znajdują się relikwie świętych. Umieszczanie ich w tym miejscu w specjalnie wyciętej wnęce to dość dawny zwyczaj, który ma swoje początki w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, kiedy to Eucharystie sprawowano w katakumbach, czyli na grobach męczenników Gdy kapłan całował ołtarz, całował jednocześnie męczeństwo świętych, czyli oddawał cześć tym, którzy kochali Boga ponad wszystko, którzy tak w Niego wierzyli i tak Mu ufali, że poświęcili swoje życie.

I tu małe dopowiedzenie dotyczące samego ołtarza. Każdy z nas z pewnością zauważył, że ołtarze w kościołach są nakryte obrusami, Oczywiście nie chodzi o to, by było ładnie i czysto, ale ten fakt ma także swoje symboliczne znaczenie. Otóż w tekstach liturgicznych, a także w pismach Ojców Kościoła, znajdziemy wyjaśnienie, że obrus na ołtarzu oznacza całun, w który było zawinięte ciało Pana Jezusa po Jego śmierci. Całun przez trzy dni skrywał ciało Jezusa, a potem stał się jednym ze świadków zmartwychwstania. Pocałunek ołtarza to zatem także ucałowanie tajemnicy śmierci Chrystusa, Jego złożenia do grobu i zmartwychwstania, a co za tym idzie ucałowanie Jego miłości, która doprowadziła Go przez śmierć do tego miejsca, gdzie został zawinięty w całun i martwy leżał w grobie. Kapłan, całując ołtarz, oddaje też cześć męce Chrystusa i jego ofierze do końca.

Trzecim elementem obrzędu przywitania jest okadzenie. Nie jest ono obowiązkowe i zwykle pojawia się tylko podczas uroczystych lub świątecznych Mszy. Okadzenie symbolicznie oznacza po pierwsze modlitwę. W Starym Testamencie można znaleźć wiele fragmentów mówiących o tym, że modlitwa unosi się do Pana Boga niczym dym kadzidła. Wznoszący się dym symbolizuje zatem naszą modlitwę płynącą do Boga. Drugie znaczenie tego obrzędu wiąże się z pewnym mesjańskim proroctwem opowiadającym o tym, że kadzidło będzie dymiło się wokół ofiary zbawienia, której dokona zapowiedziany Mesjasz. Trzecie wyjaśnienie symboliki okadzenia podczas Mszy odwołuje się zaś do fragmentu Drugiego Listu świętego Pawła do Koryntian, w którym apostoł pisze o woni Chrystusa. Ten gest jest więc naszą prośbą: „Panie Jezu, tak nas przemień na tej Eucharystii, byśmy cali pachnęli Tobą, byśmy po wyjściu z liturgii byli przeniknięci tym, kim jesteś, byśmy byli tacy jak Ty i roznosili Twoją woń wszędzie, dokąd pójdziemy”.

Mamy więc trzy gesty — pokłon, pocałunek i okadzenie — rozpoczynające Eucharystię i jednocześnie niezwykle mocno wprowadzające w tajemnicę tego, co się będzie dalej działo.

Warto ich nie pominąć, choć w praktyce są szybkie i czasem zdominowane przez pieśń na wejście. Samo jednak patrzenie na nie może być już modlitwą, naszym duchowym pokłonieniem się Jezusowi, wyznaniem, że tylko On jest Panem, potem przypomnieniem o relacji miłości między nami, a na koniec prośbą o to, byśmy pachnęli w naszym codziennym życiu Jego wonią.