Obecnie niektórzy naukowcy uważają opowieść o Jonaszu za legendę lub alegorię, i nawet sugerują, że Jonasz nie istniał jako postać historyczna.
Niemniej jednak, sam Jezus Chrystus uważał Jonasza za postać historyczną, a jego misję za realne wydarzenie: „Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia” (Łk 11,30).

Ale zacznijmy od początku. Dzisiejsze spotkanie z cyklu „Prorocy starego testamentu mówią do nas” zatrzymało nas przy postaci Jonasza. Księga krótka, ale posiadająca ogromną głębię, z której można czerpać i czerpać… Już sam początek po raz pierwszy pokazał nam tak wyraźną negatywną postawę człowieka na powołanie przez Boga. Żeby łatwiej można było sobie z tym poradzić na początku spotkania posłuchaliśmy o kontekście. Asyria – wieloletni wróg Izraela. Tak o tym pisze ks. prof. Rajmund Pietkiewicz:”

Dla pełnego zrozumienia kontekstu ks. Pietkiewicz podał także przykład z czasów wcześniejszych, tłumacząc, że w świadomości Izraelitów istniało pewne skojarzenie, wręcz paradygmat, utożsamiający Asyryjczyków z odwiecznym wrogiem.
Dopiero po przedstawieniu otoczki historycznej można zrozumieć historię Jonasza: proroka posłanego przez Boga do Niniwy, stolicy imperium asyryjskiego, by głosić potrzebę nawrócenia. Analogiczną sytuacją byłoby pojawienie się w 1942 r. Żyda w Berlinie, który publicznie głosiłby miłosierdzie Boga. Nie strach jednak był powodem, dla którego Jonasz początkowo ucieka statkiem, byle tylko nie spełnić polecenia Bożego. Jak wynika z wnikliwej lektury Jonasz nie chce się udać do Niniwy, gdyż wie, że Bóg jest miłosierny i przebaczy miastu, gdy się nawróci. Nie chce on, by Asyryjczycy – odwieczni wrogowie ocaleli!”.

Asyria w tamtym czasie była imperium, bardzo rozwiniętym cywilizacyjnie, a jego stolica – Niniwa – miastem bardzo nowoczesnym. obwarowanym ale przepełnionym rozpasaniem i zamieszkałym przez ludzi bezwzględnych. Zwłaszcza dla wrogów.

Jeżeli zdamy sobie sprawę, że Jonasz miał ważne pobudki, dla których wolał uciec na kraniec świata (Tarszisz, do którego uciekał, był położony, w mniemaniu jego pokolenia, gdzieś na krańcu świata) niż być pośrednikiem w dziele zbawienia odwiecznego wroga, łatwiej nam będzie przyjąć przesłanie tej Księgi. Czyż w nas nie ma takich postaw? Jakże często oceniamy innych na podstawie naszych złudzeń, kaprysów, powierzchownych spojrzeń. A oceniając – stajemy w sprzeczności z miłością Boga do wszystkich ludzi.

Pierwsze powołanie, ucieczka Jonasza, wyrzucenie go do morza przez żeglarzy, 3 dni spędzone we wnętrzu ryby, cudowne ocalenie, zrozumienie własnego błędu, ponowne powołanie, przyjęcie tego powołania, wypełnienie misji posłania, przemiana ludzi, do których był posłany, obserwacja sytuacji, jak Bóg potraktuje Niniwę i jej mieszkańców, pretensje do Boga, że jednak ich nie zniszczył, piękna i dająca do myślenia alegoria o krzewie rycynusowym, cierpliwe tłumaczenie Boga…

W tym wszystkim można wybierać. I odnajdywać siebie. Gdzie ja jestem w relacji z Bogiem? Słucham? Przyjmuję i realizuję moje powołanie? Czy może uciekam przed nim (powołaniem) bo myślę tylko o sobie?

Serdecznie zachęcam uczestników spotkań Kręgu do dawania świadectwa czy i jak mówią do mnie (nie do innych, wszystkich, lub do nich) poszczególni prorocy. Czy mam odwagę zobaczyć siebie w omawianych perykopach? Jeśli się widzę, to czy mam odwagę, taką osobistą, przed sobą samym powiedzieć – tak – jestem tu i tu. A tam to może będę, jeśli Bóg będzie cierpliwy.

Zachęcam wszystkich parafian, aby chociaż raz pojawić się na spotkaniu Kręgu Biblijnego. I pozwolić Bogu odkrywać się w taki sposób, jakiego może nie doświadczamy na codzień. To nic nie kosztuje. Można przyjść. Posłuchać i dać się pociągnąć, a właściwie – wciągnąć w relację z Bogiem. Bo Słowo Boga jest żywe i ostrzejsze niż miecz obosieczny (Hbr 4,12)

Galeria