Czy Słowo Boże mnie karmi? A do tego – syci?

1 Kor 2, 1-5. W dzisiejszym pierwszym czytaniu św. Paweł mówi: “A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej”

Ileż to razy próbujemy zachęcić innych do wiary w Boga słowami wzniosłymi, upiększonymi myśląc, że wtedy przybliżamy Królestwo Boże. Głosząc Dobrą Nowinę nie uwodźmy ale ukazujmy ducha i moc. Szczególnie naszym świadectwem życia i postaw w codzienności.

W psalmie responsoryjnym powtarzamy refren: “Jakże miłuję Prawo Twoje, Panie”

Czy na pewno kocham Dekalog? Czy nakaz miłości bliźniego, szczególnie miłości osoby, której tak zwyczajnie nie lubię, jest Prawem, które miłuję…? Pierwsza zwrotka psalmu brzmi: “Jakże miłuję Prawo Twoje, Panie, *przez cały dzień nad nim rozmyślam.Przez Twe przykazanie stałem się mędrszym od wrogów, *bo jest ono moim na wieki.” Na pewno, cały dzień rozmyślam na Prawem Bożym? Jak wiele razy śpiewamy pieśni, w słowa których się nie wsłuchujemy.

I Ewangelia.

Łk 4, 16-30. Prawda może zaboleć. Nawet ta, którą przekazuje nam Bóg. Mieszkańcy Nazaretu, tak byli zapatrzeni w swoją pobożność, że Syna Bożego nie tylko nie przyjęli, ale wręcz Go odrzucili. A my? Umiemy przyjąć proroków dnia dzisiejszego? Czy tak jesteśmy ugruntowani w naszej pobożności, że Bóg nam w zasadzie przeszkadza. Jezus w odwecie nie zesłał siarki i innych plag. On tylko się stamtąd oddalił. Czy czuję Jezusa koło siebie? Czy może dzisiaj oddalił się ode mnie?