Piątkowe popołudnie. Padający deszcz. Ale to nie są warunki, które mogą wystraszyć tych, którzy planują rozważać Mękę Pana naszego Jezusa Chrystusa. Może Jemu deszcz nie padał, kiedy szedł ulicami Jerozolimy na Golgotę, ale wszyscy wiemy, że Jego cierpieniu i tak nie jesteśmy w stanie niczym dorównać. Odrobina trudu i wyrzeczenia jest zaledwie namiastką tego, co On mógł czuć.. I wcale nie chodzi o dorównanie, ale o podjęcie trudu, chociaż może się nie chce, może są inne ważne zajęcia…

Wychodząc z kościoła parafialnego trasą ok 1 km przeszliśmy ulicami naszego miasta, też po to, aby dać świadectwo, że sprawy naszej wiary, sprawy naszej odpowiedzialności za przyjmowane łaski, dary nie idą na marne. Zapewne każdy z nas – idących miał inną motywację. I dobrze. Wszak jesteśmy różnymi członkami naszego ciała – Kościoła. Ważne, że jesteśmy chętni iść ramię przy ramieniu i odważnie, nie krytykując tych, którzy nie idą – po prostu być. Być po stronie wiary. Być po stronie Miłości, która płynie z krzyża.

Cała tegoroczna droga była swoiście prosta, ale jednocześnie głęboko rozważana. Zaangażowanie różnych osób w niesienie krzyża, nagłośnienia, prowadzenie śpiewów (dziękujemy Panu Adamowi, że zdecydował się iść z nami) i w zabezpieczenie marszu dało poczucie bezpieczeństwa i dobrej, wewnętrznej integracji.

Niech to, co przeżyliśmy wydaje owoce – może trzydziestokrotne, może sześćdziesięciokrotne, a może stokrotne… Nie o ilość tych owoców chodzi, ale o to, aby one były. I służyły innym. Tak, jak życie, męka, śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa służyło i służy innym. I w nas wydaje cały czas owoce.

Galeria

Na naszym kanale YouTube zamieszczamy film z zakończenia dzisiejszej MDK, podczas którego, uczestnicy zawieszali na głównym krzyżu- swoje „małe” krzyże. Te drewniane – fizycznie. A te duchowe – w swoich wnętrzach oddając je Bogu.