Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił siedem złych duchów. Ona poszła i oznajmiła to tym, którzy byli z Nim, pogrążonym w smutku i płaczącym. Ci jednak słysząc, że żyje i że ona Go widziała, nie chcieli wierzyć. Potem ukazał się w innej postaci dwom z nich na drodze, gdy szli do wsi. Oni powrócili i oznajmili pozostałym. Lecz im też nie uwierzyli. W końcu ukazał się samym Jedenastu, gdy siedzieli za stołem, i wyrzucał im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego.
Wszystkie Ewangelie podkreślają, że Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie.
To jest dla nas wszystkich, ogromna nadzieja, bo święty Marek Ewangelista to zauważył, że najpierw ukazał się kobiecie, z której wcześniej wyrzucił 7 złych duchów.
Maria Magdalena NIE tylko była grzeszna. Grzeszny jest każdy człowiek. Natomiast ona była w pełni opanowana przez zło. Cyfra 7 w Biblii jest symboliczna i oznacza pełnię.
Ktoś, kto był absolutnie oddany złu, został przez Jezusa z tego zła uwolniony.
I teraz, ona jest pierwszą osobą, której zmartwychwstały Pan się ukazuje. Dlaczego właśnie jej Jezus się ukazuje?
Są bardzo piękne komentarze ojców Kościoła na ten temat. Ona przyszła do grobu Jezusa wcześnie rano, zastała grób pusty, pobiegła do Piotra i Jana i przyszła do tego grobu z Piotrem i Janem.
Apostołowie popatrzyli i wrócili do domu, a ona została. Dlaczego została tam? Wszyscy ojcowie Kościoła mówią; ona została dlatego, że kochała Jezusa.
Jedyny powód, który ją zatrzymał przy pustym grobie Jezusa, to była jej miłość do Jezusa, o którym jest przekonana, że nie żyje i został jej zabrany. Ona jest w nim zakochana, ona nie wie jak ma bez Niego żyć, więc jest przy tym grobie.
Trzyma się jakoś kurczowo tego grobu. Może w niej jest jakaś nadzieja.
W wielu komentarzach zestawia się ewangeliczny opis Marii, która czeka na Jezusa przy pustym grobie, z opisem z księgą Pieśni nad Pieśniami.
W Pieśni nad Pieśniami oblubienica mówi; wyszłam szukać Oblubieńca, ale go nie znalazłam. Ona spotkała strażników miasta, pytała, czy nie widzieli jej Oblubieńca. Nie widzieli.
Jednak gdy tylko minęła strażników, to spotkała swojego oblubieńca i objęła go i mówiła mu; nie puszczę cię.
Trochę tak jak Maria Magdalena, chce objąć Jezusa i nie puścić, a On mówi: nie zatrzymuj mnie.
Ta scena, spotkania Jezusa z Marią Magdaleną to jest wypełnienie proroctwa księgi Pieśni nad Pieśniami. Ten fragment Ewangelii i opis z księgi Pieśni nad Pieśniami ma charakter miłosny.
Maria ukochała Jezusa, dlatego było jej dane pierwszej zobaczyć Jezusa.
Dzisiaj żyjemy w takim świecie, gdzie informacji jest po prostu niebywały natłok. Stawiam wam istotne pytanie; co kochacie z tego?
Coście pokochali z tego, o czym żeście się dowiedzieli?
To jest bardzo ważne w naszym przeżywaniu wiary, jeśli chcemy przeżywać wiarę w sposób dojrzały. Wiara nie jest tylko wiedzą.
Człowiek się może nauczyć bardzo wiele. Kiedyś w Krakowie, konkurs wiedzy biblijnej wygrał chłopak, który w nagrodę dostał indeks na Papieski Uniwersytet i kiedy odbierał ten indeks, to powiedział, że jest niewierzący.
On poznał treść Biblii z przypisami, wszystko zapamiętał. I co z tego? Chłopak odbiera indeks na uczelnię papieską i mówi; Nie wiem, co z tym zrobię, bo jestem niewierzący.
Nauczył się Biblii na pamięć, ale w życiu jej nie pocałował. Czy wiecie gdzie macie Biblię w domu? Jakie macie w sobie emocje, kiedy trzymacie ją w reku? Kiedy pocałowaliście waszą Biblię?
Grzegorz Wielki napisał; Jeśli ktoś nie kocha prawdy, jeszcze jej nie poznał. Możesz wiele umieć, ale jak nie pokochałeś tego, to jeszcze nie znasz, bo miłość jest szczególnym narzędziem poznawania.
Co innego znaczy przeczytać książkę o kimś, a co innego jest w kimś się zakochać i poznawać go w spotkaniu, w relacji z nim. Miłość jest narzędziem poznania.
Kiedy tekst Biblii mówi; Adam poznał swoją żonę Ewę, to znaczy, że podjął z nią współżycie. On się nie uczył biografii Ewy na pamięć, oni się ze sobą poznali, tak że poczęły się dzieci z tego poznania.
Czy macie w sobie takie poznanie? Nie pytam o to czy macie już dzieci, tylko czy macie w sobie taką chęć poznawania, żeby w was zostawała nie tylko wiedza o czymś, ale miłość do kogoś lub czegoś? Nie chodzi tylko o przyjmowanie informacji, ale poznanie jej sensu, żeby wiedzieć, po co żyć.
Piotr i Jan poszli od grobu Jezusa do domu. Oni wiedzieli o Jezusie pewnie więcej niż Maria. Chodzili z Nim 3 lata, wszystko pewnie o Nim wiedzieli, ale tego dnia ona była bardziej kochającą niż oni.
I dlatego ona spotkała Jezusa zmartwychwstałego i Jezus posłał ją do nich; idź i powiedz im o moim zmartwychwstaniu.
Co z tego, że oni mieli wiedzę o Nim? Ona miała w sobie miłość do Niego. Macie dużą wiedzę, co z tego, o czym wiecie, kochacie?
Co z tego kochacie? Coście pokochali z całej tej prawdy poznawanej przez lata? Także z tej prawdy, która dotyczy tych wszystkich Prawd Wiary.
Coście pokochali z tego? Czy wiecie, co to jest Eucharystia? Czy kochacie Eucharystię?
Czy wiecie, czym jest Kościół? Pytaliście; chciałbym bardzo zapytać Pana Boga, w czym się Kościół myli?
Jeśli dowiecie się, w czym się Kościół myli, to czy będziecie dalej kochać Kościół? A czy już kochacie Kościół? Jeśli nie chcecie go kochać to, po co wam ta wiedza o Kościele?
Miłość to jest coś niesamowicie ważnego. Miłość to jest szczególne narzędzie poznania. To, co poznajesz, zmienia cię.
Pierwsze czytanie z Dziejów Apostolskich mówiło o tym, kiedy ludzie poznali prawdę o Jezusie Chrystusie, zapytali Piotra i apostołów: co mamy czynić?
Piotr mówi; nawróćcie się. Nawrócić się oznacza: zmienić myślenie. Piotr mówi do nich: Zmieńcie myślenie.
Czyli to, co poznaję, zmienia moje myślenie. Macie takie doświadczenie? Czy zmieniło się wasze myślenie? Czy wiedza zmienia nasze myślenie? Czy zdobyta wiedza ma wpływ na nasze postępowanie? Bo z tej zmiany myślenia wynika potem zmiana kierunku w życiu.
Jesteśmy z Kościołem w czasie niesłychanego dojrzewania. Uczniowie musieli przekroczyć pewien poziom; nauczyli się bycia z Jezusem, wtedy kiedy był z nimi przez 3 lata życia publicznego. Oni wiedzieli, co to znaczy z Nim chodzić, pracować. Być przez Niego posłanym, wrócić do Niego, słuchać Go, rozmawiać z Nim. Oni wszystko to wiedzieli.
Teraz zaczyna się i zupełnie inna forma Jego obecności. Oni są w momencie przełomu w życiu. Dokonuje się istotna zmiana w ich życiu.
I przy tej zmianie oni muszą bardzo szybko dojrzewać. Ich wiara musi bardzo szybko dojrzeć. Wcale to nie jest takie proste. Maria patrzy na Jezusa i nie poznaje Go.
Ona nie ma kłopotu ze wzrokiem. Wzrok ma całkiem dobry, tylko ma kłopot z wiarą. Wzrok w Piśmie Świętym jest symbolem wiary. Ona patrzy na Niego i Go nie rozpoznaje. To znaczy, ona ma kłopot z wiarą.
Potem jest ten moment gwałtownego skoku w doświadczeniu wiary, dla niej, bo On do niej mówi po imieniu; Mario, Mario.
Są takie wstrząsające momenty w Biblii, kiedy Bóg mówi do ludzi po imieniu: Abrahamie, Mojżeszu… Mojżeszu… Samuelu… Szawle… Szawle.
I Jezus mówi do niej; Mario. A ona się obraca do Niego i mówi; MÓJ Nauczycielu. MÓJ Nauczycielu.
To jest relacja, która jest głęboko osobista. On ją zna po imieniu, a ona mówi o Nim; MÓJ
Czy macie to? Czy macie już to? Czy macie taką relację z Nim, że słyszysz Go, jak On mówi ci po imieniu? A ty o Nim mówisz; MÓJ. Czy macie takie spotkanie 1 do 1?
Jak macie już coś takiego, to uważajcie, bo za chwilę usłyszycie od Niego, do czego On posyła was.
Abrahamie, Abrahamie. Wyjdź z tej ziemi, gdzie żyjesz. Mojżeszu, Mojżeszu, zdejm buty, bo ta ziemia jest święta. Posyłam cię do faraona — mówi Bóg.
Bóg mówi: Samuelu, Samuel. Samuel odpowiedział: mów Panie, bo sługa Twój słucha. Jezus mówi: Szawle, Szawle wejdź do Damaszku, tam ci powiedzą, co masz czynić.
Jak będziecie mieć takie właśnie doświadczenie spotkania z Jezusem: twarzą w twarz i że usłyszycie swoje imię wypowiedziane przez Niego do was, to skończy się jakimś powołaniem.
Spotkanie z Jezusem, który żyje, zawsze oznacza jakąś zmianę w życiu. Jeśli się dzisiaj z Nim tu spotkacie, twarzą w twarz, to musicie stąd wyjść inni. To musicie wyjść stąd z jakimś przekonaniem; wiem, czego On ode mnie chce.
To nie musi być od razu, że wiem, czego On chce ode mnie w całym moim życiu. To może być, na przykład, że wiem, że Jezus chce, żebym wrócił do domu i posprzątał po kolacji, albo pogadał przez chwilę z rodzicami, albo zaszedł do chorej ciotki.
Wszystko jedno. To może być coś bardzo małego, ale jak się z Nim spotykasz i On ci mówi po imieniu, to On mówi ci; zrób to.
Zawsze w spotkaniu z Nim jest element powołania. Zawsze. Dzieje się to w osobistym spotkaniu. I to jest moment, w którym twoja wiara dojrzewa.
Przed chwilą mogłeś nic nie widzieć i mogłeś Go nie rozpoznawać jeszcze, ale jak słyszysz, że On mówi do ciebie po imieniu, to zaraz z tego wyniknie jakieś posłanie.
Dlatego papież Franciszek mówi, że ludzie się boją takiego spotkania z Jezusem i wolą zamiast Jezusa, czcić rozmaite bożki w swoim życiu. Zamiast Jezusa czczą pieniądz. Zamiast Jezusa, czczą na przykład wiedzę.
Zamiast Jezusa, czczą seks, albo zamiast Jezusa, czczą swoje ego. Bożków można mieć setki. Mamy w ogóle niesłychaną zdolność ich tworzenia.
I wszystkie nasze bożki łączy tylko jedno; do niczego nas nigdy, nie poślą. One nawet mówić nie potrafią, ale jeśli spotkasz Jezusa, to On do ciebie mówi i to Jego mówienie posyła cię.
Taki jest proces dojrzewania w wierze. Tego wam bardzo życzę, o to się modlę. Amen.
Najnowsze komentarze