Nasza okładka
Zamieszczony na okładce obraz pochodzi z wielokrotnie już prezentowanego poliptyku Maestà autorstwa Duccia, założyciela malarskiej szkoły sieneńskiej. Maestà to typ przedstawień (nazywanych inaczej Madonna w Majestacie lub Matka Boża Tronująca), ukazujących Maryję z Dzieciątkiem w otoczeniu aniołów i świętych. Dzieło Duccia jest bardzo rozbudowane. Duży obraz Maryi z Dzieciątkiem zasiadającej na tronie wraz z towarzyszącymi Jej aniołami i świętymi zajmuje większą część przedniej strony ołtarza o szerokości 5 m. Poniżej znajdują się sceny związane z dzieciństwem Jezusa, powyżej widać rząd z popiersia- mi Apostołów, a całość wieńczy cykl poświęcony śmierci i wniebowzięciu Maryi. Są tam obrazy: „Zapowiedź śmierci Maryi”, „Pożegnanie z Janem”, „Pożegnanie z Apostołami”, „Zaśnięcie Maryi”, „Procesja pogrzebowa”, „Złożenie do grobu”. Zaginął centralny obraz tej części ołtarza, ukazujący przypuszczalnie koronację Maryi.
Tak szczegółowa opowieść o odejściu Maryi z tego świata opiera się na tradycji i apokryfach, ponieważ Nowy Testament milczy na ten temat. Oto anioł ukazuje się Maryi, by objawić, że nadchodzi czas Jej śmierci. Maryja wyraża chęć, aby raz jeszcze zobaczyć Apostołów, a oni przybywają i otaczają Jej łoże. Najpierw żegna się Ona z Janem, a następnie z pozostałymi. W momencie śmierci swej Matki pojawia się Jezus i bierze Jej duszę do nieba (obraz w „Oremus” 8/2018). Jej ciało Apostołowie zanoszą do grobu w ogrodzie i tam je składają, by na trzeci dzień odkryć, że grób jest pusty, ponieważ ciało Maryi także zostało unie sione do nieba. Przypomina nam to, że nasza ojczyzna jest w niebie” (Flp 3,20). Na obrazie, którego fragment prezentujemy na okład ce, widać półleżącą Maryję. Jest odziana w ciemnoniebieską szatę, spod której przeziera czerwona spodnia suknia to kolory charakterystyczne dla tradycyjnych wizerunków Maryi. Gwiazdy na czole i ramionach symbolizują dziewictwo Bogurodzicy. U Jej wezgłowia widać trzech Apostołów. Piotr ubrany w zieloną szatę opiera głowę na dłoni w geście smutku. Młodzieniec w czerwonej szacie to Jan, któremu Jezus z krzyża powierzył swoją Matkę. Trzyma on w ręce palmę przyniesioną przez anioła, która zapowiada chwałę nieba przeznaczoną dla Maryi. Kolejni Apostołowie siedzą ciasno stłoczeni na ławie przy końcu łoża. Jest ich dwunastu – część niewidoczna na prezentowanym fragmencie. Na tle ciemnej plamy otwartych drzwi stoi trzynasty przybysz. Jest nim Paweł, Apostoł Narodów. Choć nie towarzyszył Jezusowi, stał się Jego gorliwym uczniem, niosąc Ewangelię poganom. Cała scena rozgrywa się we wnętrzu, a kompozycja jest starannie przemyślana. Głębię pomieszczenia zaznaczają wysunięta do przodu kolumienka i namalowane w skrócie perspektywicznym łuki i belkowanie stropu. Żywe kolory sprawiają, że scena wydaje się spokojna i poważna, ale nie ma w niej rozpaczy. Wszyscy zebrani mężczyźni wpatrują się w Maryje, ich twarze są pełne skupienia. Oto Matka ich Pana i Mistrza odchodzi, Łączące ich więzi są mocne To odejście Maryi tego nie zmieni. Nadal tworzą jeden Kościół, tak jak nakazał Chrystus. Maryja wzięta do nieba, co zapowiada palma przyniesiona przez anioła, pozostanie ich – i naszą – Matką.
Liturgiczne ABC
OBRZĄDKI ZACHODNIE WYGASŁE
Dziś w Kościele istnieją trzy obrządki zachodnie: rzymski, ambrozjański i hiszpańsko-mozarabski. Warto jednak wiedzieć, że w I tysiącleciu chrześcijaństwa istniały jeszcze inne obrządki zachodnie, które jednak z biegiem czasu wy- gasły lub zostały wchłonięte przez ekspansywny obrządek rzymski.
Na pierwszym miejscu trzeba wymienić obrządek afrykański, obejmujący należące do imperium rzymskiego tereny północno-zachodniej Afryki. Był to dla Kościoła bardzo ważny rejon, który wydał takie postacie, jak Tertulian (zm. 220), św. Cyprian z Kartaginy (zm. 258), św. Augustyn (zm. 430) czy św. Fulgencjusz z Ruspe (zm. 532). Ponieważ chrześcijaństwo na tych terenach zostało całkowicie wykorzenione w następstwie inwazji islamskiej w VII wieku, nie mamy żadnej bezpośredniej dokumentacji liturgii afrykańskiej. Pośrednio wiemy, że istniał tam odrębny i w pełni ukształtowany obrządek, oddziałujący także na liturgię hiszpańską i galijską. Północno-zachodnia Afryka jako pierwsza zaczęła stosować w liturgii język łaciński, zanim jeszcze zaczął czynić to Rzym, gdzie do połowy IV wieku używany był język grecki.
Na obszarze dzisiejszej Francji do VIII wieku istniał obrządek galijski, bardzo bliski obrządkowi hiszpańskie- mu. Tak jak w obrządku hiszpańsko-mozarabskim, galijska modlitwa eucharystyczna była zbudowana z modlitw zmiennych według formularza mszalnego danego dnia, z tylko dwoma elementami stałymi: aklamacją Sanctus i słowami ustanowienia Eucharystii. Głównymi centrami rozwoju tej liturgii były stolice biskupie południowej Galii (Marsylia, Arles). Od przełomu VI i VII wieku w Galii co- raz bardziej znano liturgiczne księgi rzymskie, przywożone przez pielgrzymujących do Rzymu galijskich biskupów i mnichów. W konsekwencji liturgia w Galii stawała się coraz bardziej mieszana, a w końcu za panowania Karola Wielkiego (768-814) na tym obszarze została definitywnie przyjęta liturgia rzymska. Niemało elementów galijskich weszło jednak do liturgii rzymskiej, na przykład pewne udramatyzowanie obrzędów mszalnych (znaki krzyża, skłony, przyklęknięcia), nieznany w Rzymie pokutny koloryt Adwentu, ukształtowanie bogatego w symbolikę obrzędu poświęcenia kościoła i ołtarza, wprowadzenie w ramach Wigilii Paschalnej orędzia Exsultet.
Wspomnieć trzeba także o liturgii celtyckiej, rozwijającej się w I tysiącleciu w Irlandii. Nie był to jednak w pełni ukształtowany obrządek, a raczej dość eklektyczny zbiór liturgicznych zwyczajów celtyckich, gdzie krzyżowały się ze sobą wpływy rzymskie, galijsko-hiszpańskie, ambrozjańskie, a nawet wschodnie. Liturgia celtycka ulegała stopniowej romanizacji. Oprócz tego istniały liturgie bardziej lokalne, ograniczone do bliskich okolic ważnych miast (np. Akwileja, Rawenna, Neapol).
Mówi się niekiedy także o pewnych liturgicznych rytach diecezjalnych i zakonnych, jak np. ryty z Lyonu, Trewiru, Kolonii, Liège, Bragi czy Salisbury (Sarum) oraz ryty dominikański, cysterski czy kartuski. Nie są to jednak odrębne ryty liturgiczne, ale szczegółowe warianty w ramach rytu rzymskiego. W II tysiącleciu jedynymi nierzymskimi obrządkami na Zachodzie były już tylko obrządki ambrozjański i hiszpańsko-mozarabski.
Pytania i odpowiedzi
Co właściwie należałoby robić w trakcie adoracji Najświętszego Sakramentu? Trwać w ciszy? Czy też wykorzystać ten czas na inną formę modlitwy (np. Różaniec, czytanie Pisma Świętego, odmówienie litanii)? Jak sobie radzić z rozproszeniami podczas adoracji Najświętszego Sakramentu? Czy jest to w ogóle możliwe?
Trudno mówić o najwłaściwszym sposobie adorowania Najświętszego Sakramentu, gdyż każdy przechodzi w tej modlitwie własną drogę. Bardzo często zaczyna się ona od jakichś ulubionych modlitw, Różańca, litanii czy modlitwy spontanicznej. Później człowiek odczuwa potrzebę życia słowem Bożym i przeżywania go przed Najświętszym Sa- kramentem, aż wreszcie przychodzi czas, kiedy wystarczy po prostu być. Odkrywa się wtedy ten niezwykły sposób modlitwy kontemplacyjnej, w której człowiek wchodzi w swego rodzaju bierność i pozwala obecnemu Chrystusowi działać w tym spotkaniu. Oczywiście, bardzo rzadko ten stan pojawia się od razu. Rozpoczynamy często od ofiarowania siebie, swojej codzienności, różnych spraw, a następnie wchodzimy niekiedy na drogę lectio divina: odwołujemy się do słowa Bożego, by ono oświeciło nasze życie. Z jego rozważania z kolei rodzi się pragnienie przebywania z Bogiem po prostu, bez słów. Należy jednak podkreślić, że modlitwa jest przestrzenią wielkiej wolności i że byłoby lepiej sugerować się nie tym, co wydaje się obiektywnie, duchowo najbardziej doskonałe, ale tym, do czego wzywa nas Duch Święty. Czasem może wystarczyć uświadomienie sobie z wiarą, że trwamy w obecności Jezu sa, a gdy On jest przed nami i nas słucha, wtedy zazwyczaj wiemy, co chcemy powiedzieć.
Trzeba również pamiętać, że nie ma modlitwy doskonałej. Dopóki żyjemy, będą pojawiały się w nas rozproszenia, za które nie zawsze jesteśmy odpowiedzialni. Mogą się one rodzić z przyczyn zupełnie zewnętrznych: stanu zdrowia, pogody, różnego rodzaju doświadczeń. Należy jednak uczciwie powiedzieć, że niekiedy naszym stylem życia: nie- umiarkowanym korzystaniem ze świata, z multimediów, brakiem koniecznych wyrzeczeń oraz postu sami przyczyniamy się do tego, że nasz umysł i ciało na modlitwie są rozproszone i rozleniwione. Co można z tym zrobić? Na pewno pomocne byłoby to, by na początku modlitwy po- stawić się w obecności Bożej. Oznacza to mocny akt wiary: oto trwamy w obecności Boga, On tu jest i nas słucha. Scena spotkania Mojżesza z Bogiem na pustyni przy górze Horeb i głos wzywający do zdjęcia sandałów dla uszanowania świętości ziemi i spotkania (Wj 3,1-6) bardzo dobrze ilustrują ten moment. Warto następnie wykonać gesty adoracji – takie, które są nam osobiście bliskie: uklęknięcie, głęboki ukłon, znak krzyża. Te dwa akty stanowią bardzo dobre lekarstwo na rozproszenia również w trakcie modlitwy: kiedy one powracają, warto wówczas powtarzać akt wiary, postawienie się w obecności Bożej, a także ewentualnie gesty adoracji. Dobrze jest też pamiętać o tym, że akty miłosierdzia i praktykowanie postu bardzo pomagają w skupieniu i w obecności na modlitwie. Wielką pomocą może również okazać się lektura duchowa, która podpowie temat do rozważań, zainspiruje rozum, wyobraźnię i uczucia, a także dobrze przygotuje do adoracji. Jeszcze lepszy owoc może przynieść czytanie słowa Bożego, za- równo przed modlitwą, jak i w jej trakcie. Nie należy jednak poświęcać lekturze całego czasu przeznaczonego na modlitwę.
OREMUS Teksty liturgii Mszy świętej na każdy dzień. (rok B/II, lipiec 2024, Rok 30. nr 8 (335) Wydawnictwo Promic, str. 200-207
Najnowsze komentarze