Po zapowiedziach i długim czasie oczekiwania parafialna pielgrzymka 2023 roku stała się faktem. 90-cioro pielgrzymów wyruszyło dwoma autokarami szlakiem pięciu polskich Sanktuariów Maryjnych. Punktualnie o godzinie 6,00 byliśmy gotowi na przeżycie swojej drogi we wspólnocie. W tym roku przed nami były sanktuaria w Górze św. Anny, Piekarach Śląskich, Leśniowie, Częstochowie i w Gidlach. W zdecydowanej większości zupełnie nam nieznane okazały się sanktuaria w Piekarach Śląskich, Leśniowie i Gidlach. Kilkoro z nas już wcześniej było w Górze św. Anny. I wszyscy byliśmy u Maryi na Jasnej Górze.

Ze względu na tak liczną grupę podróżowaliśmy dwoma autokarami i nocleg mieliśmy w dwóch różnych miejscach. Ale, jak często nam przypominał nasz Przewodnik – ks. Dariusz Orłowski – pielgrzymowanie wymaga poświęcenia własnej wygody i akceptacji różnych, niekiedy trudnych, warunków.

Pierwszą dobrą wiadomością była ta, że chociaż zapowiadane były deszcze w większości miejsc, które mieliśmy nawiedzać – to przez cały czas naszego pielgrzymowania mieliśmy bardzo dobą pogodę. Przypadek…? Drugą dobrą wiadomością było to, że w każdym sanktuarium mieliśmy przewodnika, który nam przybliżał historię danego miejsca, co było bardzo budujące. Ilość informacji, która do nas docierała w tak krótkim czasie, może była duża, a może nawet zbyt duża, ale – jak większość z nas wspominała – była to chyba jedyna okazja, żeby naszą Maryję spotkać w miejscach, które najczęściej pomijaliśmy planując nasze osobiste pielgrzymki czy wyjazdy. To był czas, który otrzymaliśmy, aby teraz na spokojnie w momentach zadumy rozważać osobiście lub podczas spotkań w gronie rodzinnym, czy towarzyskim wracać do wspomnień i wydobywać z nich budujące momenty.

Góra św. Anny – sanktuarium babci Jezusa. Ogromna symbolika i dobre pokazanie czasu bycia babcią i dziadkiem dla swoich wnuków, czasu, który jest niezastąpiony. Czasu, który tak wiele może dać młodemu pokoleniu. A patrząc na św. Annę – jedyna droga wiedzie poprzez wskazywanie młodym Jezusa. Poszukajmy obrazu Anny Samotrzeciej (bo tak jest nazywana na Śląsku) wewnątrz każdego z nas. I dawajmy wnukom Jezusa – jako Tego, który jedynie może uleczyć, wesprzeć, podtrzymać i poprowadzić ich (i nasze) życie, jak nikt inny. Msza święta, podczas której wielu pielgrzymów zaangażowało się w drobne posługi. Posługi może drobne, ale bardzo ubogacające wspólnotę. Oba czytania, psalm, modlitwa wiernych, a nawet zbieranie kolekty i gra na organach (okazało się, że kierowcą jednego z autobusów – Pan Waldemar –  był organistą) części stałych były poprowadzone przez pielgrzymów. Po pokarmie duchowym, jakim jest Eucharystia poszliśmy na obiad – obfity i bardzo dobry. A po nim – razem z przewodnikiem udaliśmy się do Sanktuarium, po drodze słuchają o historii, którą nam przedstawił z wielką swadą i zaangażowaniem.

Jako, że czas mieliśmy napięty – udaliśmy się do Piekar Śląskich, które chyba najbardziej znane są z pielgrzymek mężczyzn. Barwne opowieści przewodniczek (ze względu na liczebność naszej grupy – musieliśmy się przemieszczać w dwóch mniejszych grupkach), bardzo nas intrygowały. A wizyta w Muzeum Sanktuaryjnym pokazała nam bogactwo tego miejsca.

Z Piekar Śląskich udaliśmy się do Leśniowa. Tam – siedząc wygodnie na ławeczkach – mogliśmy wysłuchać przewodnika, który z wielkim zaangażowaniem opowiadał o cudownym źródełku i jego historii. Oprowadził nas po Sanktuarium, w którym podczas naszej wizyty trwało wzruszające nabożeństwo. I tak – zaopatrzeni w wodę z cudownego źródełka wyruszyliśmy do celu pierwszego dnia i najważniejszego punktu naszej pielgrzymki – na Jasną Górę. Tam, po zjedzeniu kolacji i po sprawnym zakwaterowaniu większej części pielgrzymów w Domu Pielgrzyma przy Sanktuarium, a pozostałych w oddalonym o ok. 1 km Domu Sióstr Franciszkanek Maryi, zdążyliśmy się spotkać na krótkiej wspólnej modlitwie w kaplicy sióstr. A potem, ci z nas, którzy jeszcze mieli siły, spotkali się w jednym z pomieszczeń na wieczorku integracyjnym.

Drugi dzień naszego pielgrzymowania, w głównej mierze był czasem pobytu i modlitwy na Jasnej Górze. Ci, którzy zdążyli się wyspać rozpoczęli dzień od odsłonięcia Obrazu. O 7,15 spotkaliśmy się na śniadaniu w jadalni Domu Pielgrzyma, po którym mieliśmy czas na osobistą modlitwę do Mszy świętej, która była o 9,30 (jak donoszą niektórzy pielgrzymi – Msza ta była transmitowana w Telewizji Trwam i można było usłyszeć, że witana jest pielgrzymka autokarowa z Czerwieńska, z pasterzem, ks. Dariuszem Orłowskim). Bezpośrednio po Mszy św. poszliśmy na Wały, aby tam odprawić Drogę Krzyżową. Nabożeństwo to, poprowadzone przez pielgrzymów miało też swoją mocną i budującą wymowę

Pewną niespodzianką, którą udało nam się wygospodarować dla nas, było oprowadzenie po Sanktuarium z przewodnikiem. Dla tych, którzy słuchali siostry Faustyny (przez pewien czas posługiwała w Zielonej Górze i zna naszego ks. Darka), myślę że treści, które nam przekazała i sposób w jaki to zrobiła – był bardzo inspirujący i bogaty w treść. Po takim wprowadzeniu, jakie nam dała siostra Faustyna – zwiedzanie Skarbca czy Muzeum miało zupełnie inny wydźwięk.

Nakarmieni Eucharystią i bogatym przekazem o historii udaliśmy się na obiad do jadalni Domu Pielgrzyma, po którym wybraliśmy się do ostatniego punktu naszej weekendowej pielgrzymki – Sanktuarium w Gidlach. Tam, przyjęci życzliwie przez Ojca Dominikanina, zostaliśmy zapoznani z historią tego Sanktuarium. Usłyszeliśmy o cudach w tym miejscu (i tych, które zaistniały w innych miejscach, ale wynikających z tego miejsca). Usłyszeliśmy historię winka Gidelskiego, w które mogliśmy się zaopatrzyć w zakrystii Sanktuarium.

I tak nasza pielgrzymka zbliżyła się do końca. Pozostała nam droga powrotna i wspomnienia. Niektóre wybrzmiały już podczas podróży, a inne wybrzmią może w innych miejscach. Ważne, że był to czas, który mógł nas przemienić. Czas, podczas którego mogliśmy zobaczyć Maryję z innej perspektywy. Przez Maryję mogliśmy zobaczyć Jezusa. A przez nich Oboje – mogliśmy zobaczyć dziadków w osobie św. Anny.

Każda pielgrzymka ma swój cel i nie jest nim tylko dotarcie do konkretnego celu. Pielgrzymka to czas przebywania w drodze. W tej fizycznej drodze przemieszczania, na której spotykamy ludzi życzliwych i trudnych. Dotykają nas sytuacje radosne i smutne. Przeżywamy wzloty i upadki. I tylko od nas zależy, czy one nas doprowadzą do Boga. Może przez Maryję – czyli Matkę, ale też córkę swoich rodziców. A może przez św. Annę – Matkę i Babcię. One osiągały wszystko przez wskazywanie na Jezusa. Niech to w nas pracuje. Wskazujmy najpierw sobie Jezusa, jako cel i narzędzie naszego życia. A jak już wpatrzymy się w Niego dobrze, bądźmy takimi rodzicami i dziadkami, którzy szczerze i uczciwie wskazują Jezusa tym wszystkim, którzy na nas patrzą.

Dziękujemy za obecność i cierpliwość podczas tej pielgrzymki. Dziękujemy za aktywne zaangażowanie podczas modlitw w autokarach i w poszczególnych miejscach, w których była potrzeba bycia we wspólnocie. Dziękujemy za animację śpiewów i towarzyszenie głosem. Dziękujemy kierowcom za bezpieczne przebycie całej trasy. Dziękujemy też ks. Dariuszowi, za pomysł i zaangażowanie w realizację tego przedsięwzięcia. Bóg zapłać.

Poniżej linki do galerii, gdzie zamieszczam zdjęcia w tego wyjazdu. A, jak mi się uda zakończyć prace nad filmikami video – pojawią się one na parafialnym YouTube. A linki w tym wpisie.

Dobrze, że jesteście 🙂

Galeria dzień !

Galeria dzień 2

Świadectwo uczestniczki:

Wracając do pielgrzymki🥰były to dwa dni i wspólnego i bardzo indywidualnego bycia u naszej Mateńki( lubię tak zwracać się do Matki Bożej)❤
Moje z Nią spotkanie było bardzo wzruszające. Szczególnie to na górze Św. Anny. Pewnie dlatego, że też jestem już babcią i miłości tej , jakże innej nie da się opisać słowami. Dlatego wyobrażając sobie mamę Maryi jak tuli Jezusa…pełna miłości do niego i jednocześnie pełna miłości i niepokoju i o wnuka i o swą córkę zdałam sobie sprawę że przechodzę teraz podobne momenty- trudne i dla i dla mego syna i dla mego wnuczka. Poczułam się zrozumiana i wysłuchana. I bardzoooo zaopiekowana….bezpieczna. Otuliło mnie uczucie spokoju. Trudno to opisać słowami. Myślę, że wielu z Was miało takie samo uczucie. Że pomimo trudów życia, problemów bardzo przyziemnych, ale ludzkich i nieodłącznych- wiara daje nam siłę ponad siły, nadzieję mimo wszystko, i miłość której nie da się opisać słowami.
Dziękuję wszystkim za te piękne z Wami przeżyte dni!!!🥰

Zapraszam na nasz kanał YouTube, gdzie zamieszczam kilka filmików z przeżytej pielgrzymki: