Rozmowa z Bogiem – Pismo Święte jako płaszczyzna dialogu.

 

Pozwólcie, że podzielę się z wami tym, co dzisiaj do mnie dotarło. I to, tak bardzo wyraźnie. I osobiście. Tak się składa, że Pismo Święte od wielu lat było ważną lekturą. I, jak każda lektura, może powodować różne skutki. Może lub nie. Na przestrzeni lat. Zaczynając przed wielu laty systematyczne czytanie, skupiałem się na tym, żeby zwyczajnie przeczytać. Całą Biblię. Od początku do końca. Nie miałem obaw ze względu na grubość i objętość dzieła. Ale, koncentracja na treści, była ogromnym wyzwaniem. Czytałem… I zdawałem sobie sprawę, jak niewiele do mnie dociera… Ale trwałem. I czytałem, czytałem… Wracając po kilka razy do tych samych fragmentów. I tak się stawało, że po każdym kolejnym czytaniu, wracałem, ale już nie dlatego, że brakowało koncentracji i zrozumienia, ale wracałem, bo jakaś myśl, zwrot – otwierały mnie na nowo. Zaczęło się wędrowanie po Księdze 😀 Piękna, osobista relacja z Żywym Słowem.

Teraz, w swojej drodze po Słowie kroczę ze Świętym Pawłem po 1 Liście do Koryntian. Dzisiaj rano, w 14. rozdziale usłyszałem tak bardzo wyraźnie odpowiedź (chociaż dzisiaj o to nie pytałem 😊) dlaczego z takim dystansem podchodzę do różnych charyzmatów. Od wielu lat, ja osobiście, nie potrafiłem się odnaleźć w charyzmacie języków, modlitw uwielbieniowych. We mnie one nie były uwielbieniem, a oczekiwaniem otrzymania. Głównie zdrowia.

Najpierw przeczytałem: 1 Kor 14, 1: Starajcie się posiąść miłość, troszczcie się o dary duchowe, szczególnie zaś o dar proroctwa! 1 Kor 14, 2: Ten bowiem, kto mówi językami, nie ludziom mówi, lecz Bogu. Nikt go nie słyszy, a on pod wpływem Ducha mówi rzeczy tajemne. 1 Kor 14, 3: Ten zaś, kto prorokuje, mówi ku zbudowaniu ludzi, ku ich pokrzepieniu i pocieszę. 1 Kor 14, 4: Ten, kto mówi językami, buduje siebie samego, kto zaś prorokuje, buduje Kościół.

I mnie olśniło – dużo lepiej się czuję, kiedy moje działanie jest pomocne innym. A zaangażowanie po to, żebym sam się czuł dobrze, jest ważne, ale dla mnie zupełnie drugo- lub trzeciorzedne. Odkryłem, z całą wyrazistością, że zawsze działając patrzyłem na to, jaki skutek przyniesie to innym.

Czytając dalej doszedłem do takich fragmentów: 1 Kor 14, 12: Tak też i wy, skoro jesteście żądni darów duchowych, starajcie się posiąść w obfitości te z nich, które się przyczynią do zbudowania Kościoła. 1 Kor 14, 13: Jeśli więc ktoś korzysta z daru języków, niech się modli, aby potrafił to wytłumaczyć. 1 Kor 14, 14: Jeśli bowiem modlę się pod wpływem daru języków, duch mój wprawdzie się modli, ale umysł nie odnosi żadnych korzyści. 1 Kor 14, 17: Zapewne piękne jest twoje dziękczynienie, lecz drugi tym się nie zbuduje. 1 Kor 14, 18: Dziękuję Bogu, że mówię językami lepiej od was wszystkich. 1 Kor 14, 19: Lecz w Kościele wolę powiedzieć pięć słów według mego rozeznania, by pouczyć innych, zamiast dziesięciu tysięcy wyrazów według daru języków.

Czy to oznacza, że jakiś dar jest zły? Absolutnie nie. Wszystkie są ważne. I to od nas, w dużej mierze, zależy czy, a jeśli tak – to w jaki sposób go wykorzystamy. Święty Paweł, zwracając się do konkretnej wspólnoty, zauważa, że odchodzą od idei podstawowej chrześcijaństwa. Dlatego korygując ich postępowanie – zwraca uwagę na błędy i niewłaściwe zachowania. I czyni to nie umoralniajac, ale w duchu miłości w trosce o ich wiarę, która ma doprowadzić do zbawienia.

Idąc dalej czytam:

1 Kor 14, 37: Jeżeli komuś wydaje się, że jest prorokiem albo że posiada duchowe dary, niech zrozumie, że to, co wam piszę, jest nakazem Pańskim. 1 Kor 14, 39: Tak więc, bracia moi, troszczcie się o łaskę prorokowania i nie przeszkadzajcie w korzystaniu z daru języków. 1 Kor 14, 40: Lecz wszystko niech się odbywa godnie i w należytym porządku.

Bóg wie, co jest w moim sercu. Lepiej ode mnie. Dlatego na każdy czas daje mi właściwe słowa. Ich zrozumienie. A, co ważniejsze, możliwość ich stosowania w życiu codziennym. Ufam, że nie zostawiam tego dla siebie. Nie zakopuję swojego talentu, żeby go nie stracić, ale, wręcz przeciwnie, przekazuję innym, dla jego pomnożenia.

W tym roku na trwający od wczorajszej niedzieli Tydzień Biblijny, nie przygotowaliśmy żadnego wydarzenia. Chcemy, aby, każdy indywidualnie, poświęcił te 7 dni na osobistą relację z Bogiem, który na kartach Pisma Świętego chce z nami rozmawiać. Może będzie to impuls do odkrycia tam odpowiedzi na osobiste pytania? Może wskazanie konkretnej drogi do zaangażowania w sprawy Pana? A, może tak zwyczajnie – do częstszego otwarcia Księgi? I wsłuchania się w szept Osoby Ważnej, która mi mówi, że mnie kocha 😀

Waldemar Napora