Wędrując w tegorocznym cyklu spotkań Kręgu Biblijnego z Listami św. Pawła dotarliśmy do Europy. Wspólnie z apostołem próbowaliśmy przybliżyć sobie dawne czasy. Przybliżyć kontekst miejsca, w której dzieje się akcja Listu do Filipian. Poprzez poznanie kontekstu historyczno-geograficznego, próbowaliśmy przybliżyć sobie zarówno ludzi, do których pisał św. Paweł. Ale też i spojrzeć na niego. Zobaczyć autora tego Listu oczyma adresatów.

Mogliśmy się dowiedzieć, że po raz pierwszy Ewangelia Jezusa dotarła do Europy właśnie przez stosunkowo niewielkie miast. Mogliśmy się też dowiedzieć, że pierwszą ochrzczoną osobą w Europie była Lidia. Kobieta pochodząca z Tiatyry. Trudniąca się handlem tkaninami. Ona i kilka innych kobiet były tymi, na których św. Paweł zbudował pierwszą Wspólnotę chrześcijańska w Europie. Filippi w I wieku naszej ery mogło liczyć ok 15 tys. mieszkańców. A wspólnota chrześcijańska mogła mieć od 150 do 300 osób. Połowa z tych osób była ludźmi ubogimi lub niewolnikami. I ta wspólnota, która sama niewiele dóbr materialnych miała, z całą życzliwością i hojnością posyłała środki na utrzymanie apostoła, który był w więzieniu. Po raz pierwszy też św. Paweł tak otwarcie  o tym mówił. Podobnie, jak o tym, że tylko od tej wspólnoty przyjął takie wsparcie.

Postawa ludzi, którzy słysząc Dobrą Nowinę, w pokorze i cichości serca, bez kalkulacji, dzielili się tym, co mieli w swoim niedostatku. Pokora. Bardzo ważne przesłanie Listu do Filipian. I tu pojawiało się pytanie, które sobie zadawaliśmy. Czy my jesteśmy pokorni? Wsłuchując się w słowa 2. rozdziału, nie sposób nie zadawać sobie tego pytania: czy ja jestem pokorny? Czy moja pokora oparta jest na pokorze Chrystusa? Czy może kierują mną strach przez światem, w którym żyję? A dla polepszenia mniemania o sobie, ubieram tę postawę w górnolotne myśli lub słowa?

Na szczególną uwagę zasługuje. może najważniejszy fragment tego Listu – hymn na cześć Chrystusa, tzw. kenoza. Jak siebie w tym kontekście postrzegamy? Czy na pewno Jezus wywyższony jest naszym Panem? A jeśli wywyższony to gdzie? W zmartwychwstaniu? Czy może na krzyżu? Czy umiem, jak On, dać się najpierw wywyższyć na moje codzienne krzyże życia? Tak w pełni świadomie, przyjmując trud i cierpienie, które za tym idzie. I nie po to, aby światu pokazać, jakim jestem mocarzem, ale po to, aby to przyjęcie mojego krzyża (dostosowanego dla mnie przez Jezusa, ani za lekkiego, ani za ciężkiego – takiego, który jest specjalnie dla mnie), służyło mojej przemianie, po to, aby w tym było świadectwo mojej przynależności do Mistrza – Jezusa Chrystusa.

Pomyślmy, czy poniższy fragment (zaczerpnięty od Pawła Klimczaka OP) do nas przemawia. A jeśli tak, to czy to jest głoszenie Ewangelii, czy głoszenie siebie samego dla świata, w którym żyję. Flp 2.

6 On, istniejąc (hyparchon) w postaci Bożej (morfe theou),
nie skorzystał (harpagnon) ze sposobności,
aby na równi być z Bogiem,
7 lecz ogołocił (ekenosen) samego siebie,
przyjąwszy postać sługi (morfe doulon),
stając się podobnym do ludzi.
A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka,
8 uniżył samego siebie,
stając się posłusznym aż do śmierci
– i to śmierci krzyżowej.
9 Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył
i darował Mu imię ponad wszelkie imię,
10 aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano
istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych.
11 I aby wszelki język wyznał,
że Jezus Chrystus jest PANEM
– ku chwale Boga Ojca.

W tym pięknym tekście (według niektórych, mógł być używany jako hymn liturgiczny), Paweł przedstawia pierwsze w Nowym Testamencie tak kompletne spojrzenie na osobę Chrystusa. Wyraźnie wskazuje na trzy stany (etapy) egzystencji Chrystusa.

Jego pierwotnym stanem jest bycie „w postaci Bożej”, które oznacza bycie „równym z Bogiem”. (Słowo morfe wyraża sposób bycia lub ukazywania się, poprzez który poznaje się istotę danej rzeczy.) Mowa tu o sytuacji, która poprzedza ukazanie się w „formie sługi”, a więc poprzedza moment wcielenia. Wskazuje to wyraźnie na preegzystencję Chrystusa, tzn. na Jego istnienie zanim stał się człowiekiem. Preegzystencja Chrystusa jest realna i osobowa (nie chodzi tylko o odwieczne istnienie w umyśle Boga). Chrystus jest podmiotem, który podejmuje decyzję przyjęcia „postaci sługi”. „Bycie w postacie Bożej” i „bycie równym z Bogiem” oznacza więc, że Chrystus dzieli z Bogiem Jego sposób istnienia i Jego boską chwałę. Użycie imiesłowu teraźniejszego „istniejąc” (hyparchon) wyraża trwałość tego stanu. Trudne do przetłumaczenia sformułowanie, które Biblia Tysiąclecia oddaje słowami „nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem”, wyraża postawę preegzystującego Chrystusa „Równości z Bogiem” nie uważał za stan, którego miałby używać tylko dla własnej korzyści. Poprzez akt wolnej decyzji „ogołocił samego siebie (ekenosen) przyjąwszy postać sługi”. Akt stania się człowiekiem, a więc fakt wcielenia, jest ukazany jako akt uniżenia preegzystującego Chrystusa. Dobrowolnie rezygnuje z widzialnej boskiej chwały i przez innych postrzegany jest jako zwykły człowiek. Przyjęcie „postaci sługi” – tak jak „bycie w postaci Bożej” – oznacza realne (a nie tylko pozorne czy zewnętrzne) uczestnictwo w ludzkim sposobie istnienia.

Kenoza Chrystusa nie ogranicza się jedynie do przyjęcia ludzkiej kondycji. Jej drugim etapem lub jej wypełnieniem jest posłuszeństwo Chrystusa. Przeżył On całe swoje ludzkie życie w doskonałym posłuszeństwie wobec Boga. Śmierć jest ostatnim aktem przyjętej w uniżeniu śmiertelnej kondycji ?sługi?. Jest to śmierć na krzyżu, a więc wyjątkowo hańbiąca jej forma, zarezerwowana w rzymskim prawie dla niewolników i pozbawionych praw cywilnych najcięższych przestępców.

Konsekwencją radykalnego uniżenia Chrystusa jest Jego „wywyższenie ponad wszystko”, które jest działaniem samego Boga. Warto zauważyć, że autor hymnu przedstawiając uniżenie i wywyższenie Chrystusa nawiązuje wyraźnie do postaci Sługi Pańskiego z Deutero-Izajasza (Iz 52-53). Choć hymn nie używa słowa „zmartwychwstanie”, to tę prawda wyraża fakt „wywyższenia”. Tego wyniesienia na najwyższe miejsce w niebie nie należy rozumieć jako zdobycia lub odzyskania równości z Bogiem. Chrystus nigdy jej nie stracił. Bóg przyznaje „wywyższonemu”, a więc zmartwychwstałemu Chrystusowi godność sprawowania eschatologicznej władzy nad całym wszechświatem. Sprawując najwyższą władzę samego Boga, Chrystus otrzymuje od Niego „imię ponad wszelkie imię”, którym jest imię jedynego Boga – Tetragram, a który greka wyraża przez tytuł „Pan” (Kyrios). Uwielbiony w swoim człowieczeństwie, Chrystus odbiera powszechny hołd od całego stworzenia, hołd zarezerwowany dla samego Boga. Ten, który w bezinteresownym posłuszeństwie przyjął bezsilność sługi czy niewolnika (jak można także przetłumaczyć greckie doulos), otrzymuje teraz powszechne panowanie. Ostatecznym owocem całej misji Chrystusa – Jego uniżenia i wywyższenia – jest „chwała Ojca”. Władza, godność i cześć nabyte przez Chrystusa nie konkurują w żaden sposób z boskością Ojca, przeciwnie, służą chwale Ojca, czyniąc ją powszechnie znaną. To poprzez misję Chrystusa, jedyny Bóg objawia światu swoją tożsamość.

Hymn do Filipian jest więc tekstem niezwykle głębokim chrystologicznie. W połowie lat 50. I w. spotykamy się z jasno wyrażoną wiarą w udział Chrystusa w jedynym bóstwie Ojca. Chrystus dzieli z Ojcem Jego boski sposób istnienia, który poprzedza wcielenie. Stając się człowiekiem nie traci tego sposobu bycia, rezygnuje jednie z należnej Mu boskiej chwały. Uniżenie Chrystusa aż po śmierć na krzyżu, które wyraża Jego całkowity dar z siebie i posłuszeństwo Ojcu, prowadzi do Jego wywyższenia. W swoim człowieczeństwie otrzymuje od Ojca pełnię władzy i wspólnie z Nim odbiera kult uwielbienia od całego stworzenia. Wszystko to każe widzieć w Chrystusie Pana, który jest równy Bogu Ojcu. Nie jest drugorzędnym bóstwem czy ubóstwionym człowiekiem. Wywyższenie Chrystusa do udziału w boskiej władzy nad światem każe widzieć w Nim Tego, który dzieli również z Ojcem Jego boskość.

Galeria