Co można przeżyć w spotkaniu z książką? Można na to pytanie odpowiedzieć tak – jaka książka, takie przeżycia.

Podczas spotkań Kręgu Biblijnego spotykany się z jedyną w swoim wymiarze książką, która nie możemy nazwać inaczej, jak Księgą. W tej jednej Księdze jest wszystko: wiedza, humor, dramat, pouczenie. Jest Ona Przewodnikiem. Jest też Encyklopedią. Jest Historią, Teraźniejszością i Przyszłością. Jest Przyjacielem. I najważniejsze czym może być – jest Życiem.

Z taką Księgą spotykamy się za każdym razem, kiedy z czcią i bojaźnią, ale też z wiarą bierzemy ją do ręki, aby karmić się tym, czy Ona nas obdarowuję – Sensem. A dzisiaj, kolejny już raz, była w swej hojności bardzo szczodra. W słowach św. Pawła kierowanych pierwotnie do założonej przez niego, dopiero raczkującej, wspólnoty chrześcijańskiej w Koryncie, mogliśmy, jak w zwierciadle, odnajdywać nasze obecne czasy. I problemy dnia codziennego, które niewiele różnią się od problemów, które były codziennością dla Koryntian. Ale zanim weszliśmy w rozważanie Pierwszego Listu do Koryntian, rozpoczęliśmy od wprowadzenia w kontekst czasów i miejsca – głównego adresata Listu. Takie rozłożenie spotkania Kręgu, które pomału staje się tradycją, pozwala nam na szersze spojrzenie na problemy środowiska, w której dana wspólnota się tworzyła. Pozwala zobaczyć jakie były trendy kulturowe i religijne tamtych czasów. A to daje nam pryzmat, przez który przedstawione problemy, zagrożenia i wnioski inaczej przemawiają.

Korynt, miasto może nie tak zepsute jak Sodoma, to jednak przez wieki dążyło do wyzbycia się u swoich obywateli wszelkich zasad moralnych. Dobierano sobie bogów, którym cześć oddawano poprzez, np. prostytucję sakralną. Coś dla nas dzisiaj nieprzystającego do naszej wiary. I w takich warunkach, wśród pogan, tworzyły się wspólnoty chrześcijańskie, które u podstaw miały życie w cnocie i poszanowaniu godności drugiego człowieka. Bez względu na jego status społeczny czy materialny. Dopóki ten, którego Jezus posłał do szerzenia Dobrej Nowiny był we wspólnocie – rozwijała się ona. I w tym miejscu, trzeba zaznaczyć, że i teraz też tak jest. Dopóki charyzmatyczny lider pozostaje w bezpośredniej łączności z grupą – jest ona w miarę bezpieczna. A co się dzieje, jak opuści wspólnotę. Przykład tego listu pokazuję, że po wyjeździe św. Pawła, który tę gminę chrześcijańską w Koryncie budował i umacniał ze swoimi współpracownikami prze 18 miesięcy, pojawiają się problemy. Najpierw rozłamów. Przychodzą nowi liderzy, którzy chcą po swojemu prowadzić wspólnotę i oczywiście znajdują takich, którzy za nimi idą. Ale są też wewnątrz inni, którym takie prowadzenie nie odpowiada. Ci idą za innym przywódcą. A potem jest coraz gorzej. Jest udowadnianie, kto ma rację. A gdzie w tym wszystkim jest Chrystus – jedyna i prawdziwa Przyczyna wszystkiego? Paweł szybko reaguje na wypaczenia wiary Kościoła w Koryncie. Cierpliwie i stanowczo tłumaczy, co jest złe w ich postępowaniu. I daje konkretne zalecenia, których zastosowanie pomaga im na nowo skupić się na Jezusie, przez którego tworzą Kościół. Problemy z trwaniem w jedności, dbałości o wszystkich, a szczególnie słabszych, zwłaszcza podczas Eucharystii, czy relacje małżeńskie, Paweł widział i nie potępiał współbraci, ale wskazywał właściwe kierunki.

16 rozdziałów tego Listu, jest dobrym programem do tego, jak postępować w naszych, przecież też niełatwych, czasach. Szczególnie warto zwrócić uwagę na 13. rozdział – Hymn o Miłości. Widzimy tam tak konkretne sformułowania, że gdybyśmy je stosowali, nasze życie już tu na ziemi byłoby pełnią szczęścia i radości. Ale tak dzisiaj my, jak i adresaci tego Listu nie tylko, że nie jesteśmy idealni, ale wręcz przeciwnie – taką mamy naturę, że bliżej nam do grzechu, występku i ułudy niż do stosowania bezspornych zasad moralnych. Tylko czy jest to przyczynek do potępienia kogokolwiek?

Obyśmy umieli tak żyć, aby zasady określone dla Miłości były zasadami naszego życia:

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje.

Galeria