Trudy apostolskiego życia 1 Kor 4, 8-13

Kontynuując refleksję nad pierwszym Listem do Koryntian kolejny raz uderzają mnie zarówno słowa św. Pawła, postawa chrześcijan z Koryntu i komentarz, a zwłaszcza opis praktyk w miastach greckich, do których św Paweł może nawiązywał. 

Czytając poniższą perykopę przychodzą mi myśli czy i między nami mogą pojawiać się takie myśli, że ja w mojej grupie to już jestem blisko Boga, a może ktoś inny myśli podobnie, o swojej grupie. I mamy teksty Koryntian, że jeden jest Pawła, drugi Apollosa, a inny kogoś jeszcze innego. I chociaż mylenie (a właściwie to zawężanie) drogi i przynależności do Jezusa z utożsamianiem się przynależności do lidera grupy jest niewłaściwe i mocno krytykowane przez św Pawła, to widzę tu jednak odwagę Koryntian w określaniu swojej tożsamości. Czy my dzisiaj umiemy głośno w przestrzeni zewnętrznej, zwłaszcza wobec oddalonych w wierze od nas ludzi, przyznawać się do tego, że jesteśmy zaangażowani w pogłębianie wiary? Na tyle głośno, że oni, mówiąc o naszej wspólnocie, wymienią istniejące, żywe grupy? A może będą o nas mówili, dlatego, że tak nas odbierają, że jesteśmy apostołami? 

Kim jestem? Tym, o którym mówi pierwszy werset wspomnianego tekstu: “Tak więc już jesteście nasyceni, już opływacie w bogactwa”? A może jestem tym z ostatnich wersetów: “Błogosławimy, gdy nam złorzeczą, znosimy, gdy nas prześladują; dobrym słowem odpowiadamy, gdy nas spotwarzają. Staliśmy się jakby śmieciem tego świata i wzbudzamy odrazę we wszystkich aż do tej chwili”?

Zatrzymajmy się chwilę nad tą perykopą. Wsłuchajmy się w tekst komentarza. A zwłaszcza w opis skarbów jakie posiada człowiek na tej ziemi, o którym pisze św. Escrivá. Nie wiem, kto z nas w tym, o czym on pisze, widzi skarby? Ja się przyznaję – myśląc o skarbach nigdy ich z tymi nie utożsamiałem. 

“Trudy apostolskiego życia

Tak więc już jesteście nasyceni, już opływacie w bogactwa. Zaczęliście królować bez nas! Otóż tak! Nawet trzeba, żebyście królowali, byśmy mogli współkrólować z wami. Wydaje mi się bowiem, że Bóg nas, apostołów, wyznaczył jako ostatnich, jakby na śmierć skazanych. Staliśmy się bowiem widowiskiem dla świata, aniołów i ludzi; my głupi dla Chrystusa, wy mądrzy w Chrystusie, my niemocni, wy mocní; wy doznajecie szacunku, a my wzgardy. Aż do tej chwili łakniemy i cierpimy pragnienie, brak nam odzieży, jesteśmy policzkowani i skazani a tułaczkę,  i utrudzeni pracą rąk własnych. Błogosławimy, gdy nam na złorzeczą, znosimy, gdy nas prześladują; dobrym słowem odpowiadamy, gdy nas spotwarzają. Staliśmy się jakby śmieciem tego świata i wzbudzamy odrazę we wszystkich aż do tej chwili.”

Komentarz do 4,8-13. Apostoł ironicznie piętnuje wywyższanie się chrześcijan z Koryntu i w sposób porywczy opisuje trudy, które znoszą naśladowcy Chrystusa: jak skazani na śmierć na arenie amfiteatrów, są widowiskiem dla wszystkich i jak wygnańcy z miast greckich stali się „śmieciem tego świata”, i,,wzbudzają odrazę” (w.13). Te wyrażenia mogą się wiązać z nieludzkim zwyczajem, który istniał w niektórych miastach greckich: wobec jakiejś klęski zbiorowej jeden z obywateli zgadzał się na to, żeby przez pewien czas traktowano go w nadzwyczajny sposób, a następnie poświęcono bogom jako ofiarę przebłagalną. W dniu ofiary lud miał prawo obrzucać go wszelkiego rodzaju obelgami i nieczystościami. Był więc niczym „śmieć” dla wszystkich i ,,wzbudzał odrazę”. Uważano, że po złożeniu go w ofierze miasto zostaje uwolnione od złych uroków. Jeżeli słowa Pawła nawiązują do tego rytuału, ich sens staje się jeszcze głębszy: apostoł musi znosić wszelką pogardę z miłości do Chrystusa i do ludzi. „Powiem ci, jakie skarby posiada człowiek na tej ziemi, abyś ich nie marnował: głód, pragnienie, upał, zimno, cierpienie, hańba, ubóstwo, samotność, zdrada, oszczerstwo, więzienie…” (św. Josemaria Escrivá, Droga 194).

Waldemar Napora (parafialny Krąg Biblijny)