4.
PODRÓŻNYCH W DOM PRZYJĄĆ
Czwarty uczynek miłosierdzia względem ciała ma rodowód bardzo dawny, jeszcze przedbiblijny. Wywodzi się z trudnych uwarunkowań życia nomadycznego, gdy wędrowanie było nieodłącznym składnikiem życia i przeżycia, zaś w niektórych rejonach Świata trwa nadal. Zaspokajanie potrzeb związanych z wędrowaniem i podróżowaniem dało początek oraz sprzyjało okazywaniu i rozwijaniu cnoty gościnności.
„Bo byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie” (Mt 25,35)
Podróżowanie łączy się z droga, która ma swój cel. Dobrze, jeżeli jest określony, ale bywa inaczej, gdy pozostaje nieznany lub niepewny, a wtedy podróż staje się trudniejsza i nabywa cech niepewności, a nawet staje się tułaczką i błądzeniem. Pobudki, które skłaniają do wędrowania i podróży, są rozmaite. Gdy mają podglebie religijne, to znaczy gdy impuls do wyruszenia w drogę pochodzi od Boga, łączą się z powołaniem i zapoczątkowują pielgrzymowanie. Pierwszym wędrowcem, który rozpoczął podróż w posłuszeństwie Bogu, był Abraham. Odpowiadając z wiarą na powołanie, opuścił swój kraj, miasto oraz dom rodzinny i udał się w drogę, jak mu pan polecił” (Rdz 12,1-4).
Abraham, ,,ojciec wierzących”, dał zarazem pierwszy przykład gościnności. Ujrzawszy trzy osoby zbliżające się do jego namiotu w najgorętszej porze dnia, wyszedł na ich spotkanie i zaprosił do siebie: ,,O Panie, jeśli darzysz mnie życzliwością, racz nie omijać twego sługi!” (Rdz 18,3). Znamienne, że – jak ujęła to tradycja chrześcijańska – tres vidit, sed Unum adoravit, czyli „ujrzał trzech, lecz Jedynego uwielbił”. W pierwszej księdze Starego Testamentu mamy więc wspaniałą intuicję zapowiadającą prawdę o Trójcy Świętej. Przyjmując w swoim namiocie trzech podróżnych, Abraham udzielił gościny samemu Bogu. Właśnie na tym polega charakter i największa zapłata za cnotę gościnności.
Izrael, lud Bożego wybrania, ukształtował się i okrzepł w sytuacji wędrowania. Prowadzony przez Boga, wbrew ponawianemu zwątpieniu i niewierności, osiągnął cel, do którego zmierzał. Z ludu niewolników przeobraził się w świadomy swej tożsamości naród. W sytuacji pustyni braku tego, co niezbędne do życia, Bóg chronił Izraelitów przed wroga mi, dostarczał pożywienia i napoju oraz towarzyszył, by szukać miejsca pod obóz – nocą w ogniu, by wam oświetlać drogę, a za dnia w obłoku” (Pwt 1,33). Dzięki opiece Bożej groźna i niegościnna pustynia udzielała schronienia i sprzyjała przetrwaniu tych, którzy głęboko zaufali Bogu. Przed wyruszeniem w drogę wierzący powinien odmówić modlitwę, wy znając prawdę, że każdy, kto ufa Bogu, nigdy nie jest sam. Każdy przejaw pomocy, z jaką się spotyka, to znak Bożej opatrzności, a każdy, kto ją okazuje, staje się świadkiem Boga i Jego narzędziem.
Izraelici zawsze pamiętali, że niegdyś byli obcymi i niewolnikami (Pwt 10,19). Wzgląd na to legł u podstaw fundamentalnych obowiązków społecznych: „Jeżeli w waszym kraju osiedli się przybysz, nie będziecie go uciskać” (Kpl 19,33). Rzecznikiem i obrońcą przybyszów jest Bóg: »On wymierza sprawiedliwość sierotom i wdowom, miłuje cudzoziemca, udzielając mu chleba i odzienia” (Pwt 10,18). W okazywaniu gościnności znajduje wyraz naśladowanie Boga, co sprawia, że gościnność staje się widocznym na zewnątrz dziełem miłości. Udzielanie gościny należy do przykazań, których zachowywanie buduje oraz wzmacnia solidarność i jedność ludzi.
Uciążliwości związane z kondycją wędrowca i przybysza znalazły wyraz w starotestamentowej Mądrości Syracha: ,,Nędzne to życie chodzić od domu do domu, a tam, gdzie mieszkasz jako przybysz, ust nie otworzysz” (Syr 29,24). Los Jezusa, już od narodzin, odzwierciedlał kondycję przybysza zdanego na pomoc innych. Maryja ,,powiła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2,7). Trzyletni okres działalności Jezusa był czasem nieustannej podróży i wędrowania z miejsca na miejsce. Opuściwszy Nazaret, wiele razy doświadczył braku domu. Za pytany, gdzie mieszka, odpowiedział: ,,Lisy mają nory, a ptaki podniebne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć” (Mt 8,20; Łk 9,58). W Ewangeliach znajdujemy wiele wzmianek o przyjmowaniu Go w domach, aczkolwiek nie wszystkie stanowią budujący przykład prawdziwej gościnności. Zaproszony do domu pewnego faryzeusza, imieniem Szymon, Jezus zestawił sposób przyjęcia, które Mu okazał gospodarz, z zachowaniem kobiety znanej z grzesznego stylu życia (Łk 7,36-50). Nie wystarczy zatem poprzestać na zaproszeniu i wpuszczeniu kogoś do środka, lecz trzeba okazać mu życzliwe nastawienie serca widoczne w uczynkach. W starożytnym Izraelu były to: podanie wody do obmycia nóg, powitanie przez pocałunek pokoju i podanie oliwy do namaszczenia głowy. Kiedy ich brakowało, przybysz doznawał gościnności, która go upokarzała i sprawiała przykrość.
Znamienne, że zarówno betlejemska gospoda, w której zabrakło miejsca dla narodzin Jezusa, jak i komnata, w której odbyła się Ostatnia Wieczerza, zostały w Ewangelii określone tym samym greckim terminem to katályma (Łk 2,7; 22,11). W obu przypadkach Jezus był przybyszem, któremu nie udzielono (Betlejem) albo udzielono (Jerozolima) gościny. Nawiązanie do gościnności wyrażającej się w przyjęciu przybyszów, które pojawia się w obrazie Sądu Ostatecznego, wskazuje, że przyjęcie albo nieprzyjęcie przybysza oznacza przyjęcie albo odtrącenie Chrystusa. Jak utożsamia się On z głodnymi, spragnionymi i nagimi, tak samo utożsamia się z podróżnymi i wędrowcami przebywającymi z dala od swego domu lub tymi, którzy w ogóle domu nie mają.
,,Oto stoję u drzwi i kołaczę” (Ap 3,20)
Gdy Izraelici po wyjściu z Egiptu i wędrówce przez pustynię dotarli do kresu drogi i osiedlili się w Ziemi Obiecanej, wzmogła się świadomość tymczasowego charakteru ich życia i losu. Pamięć, ożywiana i przeżywana wciąż na nowo podczas trzech dorocznych świąt (Pascha, Święto Tygodni i Święto Namiotów), była zakorzeniona w przeszłości, a zarazem ukierunkowana ku przyszłości. Wzgląd na okoliczności, w jakich kształtował się lud Bożego wybrania, sprzyjał postrzeganiu teraźniejszości jako drogi, w której są przechodniami na ziemi. W modlitwie Izraela utrwalonej w Księdze Psalmów, brzmi prośba: ,,Usłysz, o Panie, moją modlitwę i wysłuchaj mego wołania; na moje łzy nie bądź nieczuły, bo przybyszem jestem u Ciebie, przechodniem – jak wszyscy moi przodkowie” (Ps 39,13). W tym kontekście przybysz” to człowiek, zwłaszcza ufający Bogu, natomiast gospodarz to Bóg, który po ziemskiej wędrówce czeka na człowieka, by go przyjąć do ojcowskiego domu.
Patrząc w tej eschatologicznej perspektywie, dom i okazywanie gościnności zyskują nowe wymiary. Symbolicznie wyraża je słowo Bereszit, które jest pierwszym słowem Pisma Świętego, ze spółgłoską „bet”, która znaczy ,,dom”, na samym początku. Jej graficzne przedstawienie w języku hebrajskim naśladuje kształt domu, którego czwarta ,,ściana”, od lewej strony, pozostaje otwarta, zapraszając wędrowców do wejścia. W ten sposób cała Biblia staje się domem, otwartym dla każdego, kto chce wejść w historię zbawienia oraz nadal ją współtworzyć. Izraelici zawsze postrzegali i przedstawiali siebie jako ,,dom Izraela”, podkreślając obowiązek okazywania pomocy każdemu rodakowi, który jej potrzebował. Nie zamykali się jednak na siebie, wiedząc, że w ich własnej sytuacji odzwierciedla się kondycja każdego człowieka i całej ludzkości.
To spojrzenie podjął i kontynuuje Kościół, który jest domem wszystkich chrześcijan. Lecz gotowość do niesienia pomocy „przybyszom” oznacza nie tylko doraźną gościnność, lecz szerokie otwarcie się na innych, zapraszające do współudziału w radości z wyznawania wiary w Jezusa Chrystusa. Benedykt XVI w przemówieniu podczas spotkania z duchowieństwem diecezji rzymskiej (13 maja 2005) postawił retoryczne pyta nie: ,,Jeśli my znaleźliśmy Pana i jeśli On jest światłem i radością naszego życia, to skąd mamy mieć pewność, że komuś, kto nie odkrył Chrystusa, nie brakuje jakiejś istotnej części życia i że nie jest naszym obowiązkiem ukazać mu tę istotną rzeczywistość?”. Innymi słowy, skoro Kościół jest naszym domem, a wiara w Chrystusa źródłem naszej radości, to dlaczego nie mielibyśmy dzielić się naszym skarbem z innymi, którzy, jako wędrowcy, wciąż szukają na drogach życia miejsca stałego pobytu i osiedlenia się. Przybyszów w dom przyjąć” – znaczy więc także: umożliwić rzetelne poznanie Jezusa Chrystusa tym, którzy Go nie znają. Ojciec Święty dodał: ,,Lecz jeśli jesteśmy przekonani, jeśli z naszego doświadczenia płynie pewność, że bez Chrystusa życie jest niepełne, że brakuje w nim pewnej rzeczywistości, rzeczywistości podstawowej – to musimy mieć też przekonanie, że nikomu nie wyrządzamy krzywdy, gdy ukazujemy mu Chrystusa, gdy dajemy mu możliwość, by stał się autentyczny i doświadczył radości płynącej ze znalezienia życia”. Gościnność chrześcijańska nie ogranicza się do udzielania doraźnego schronienia, lecz wyraża w takim otwarciu na każdego człowieka, w którym Kościół staje się prawdziwym domem, wyrażającym świadomość eschatologicznego charakteru doczesności.
W mowie pożegnalnej, którą św. Jan umieszcza w kontekście Ostatniej Wieczerzy i ustanowienia Eucharystii, Jezus przedstawia siebie jako przybysza, który wspólnie z Ojcem niestrudzenie szuka człowieka: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy” (J 14,23). Ten sam obraz powraca w słowach Jezusa z Listu do Kościoła w Laodycei za chowanych w Apokalipsie według św. Jana: ,,Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli ktoś posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20). Czas historycznego Jezusa skończył się wraz z Jego męką i śmiercią na krzyżu, ale nie przestał On być obecny w dziejach świata ani nie usunął się z historii. Zmartwychwstały i uwielbiony Jezus jest wędrowcem na drogach świata i przybyszem szukającym ludzi, którzy otworzą Mu drzwi. Jest szczególnie obecny w Eucharystii, sprawowanej w Kościele jako domu Bożym dającym bezpieczeństwo i pewność zbawienia.
Ewangelizacja jest nieustannie ponawianym kołataniem do drzwi ludzkich serc i wołaniem o przyjęcie Tego, który ma moc nadania sensu i właściwego kierunku ludzkiemu życiu. Jeden ze środków, które jej sprzyjają, to gościnność jako autentyczne i skuteczne świadectwo wiary. Przyjęcie podróżnego pod swój dach i posiłek przywracają mu siły i pod trzymują na duchu, zapowiadając i ułatwiając rozpoznanie Jezusa „przy łamaniu chleba” (Łk 24,35).
Ks. prof. Waldemar Chrostowski, Uczynki miłosierdzia względem ciała i duszy, wyd. Biały Kruk. str. 34-39
Najnowsze komentarze