WYKŁAD SKŁADU APOSTOLSKIEGO, CZYLI „WIERZĘ W BOGA” – św. Tomasz z Akwinu

Wstęp
1. Pierwszą z rzeczy koniecznych dla chrześcijanina,
bez której nie można być prawdziwym chrześcijaninem,
jest wiara. Niesie ona ze sobą cztery wartości.
Najpierw wiąże człowieka z Bogiem. Jest w tym pewne
podobieństwo do małżeństwa. „Poślubię cię sobie
w wierze” (Oz 2,21). Dlatego podczas chrztu pierwszym
pytaniem kierowanym do katechumena jest: „Czy wierzysz
w Boga?”. Chrzest bowiem jest pierwszym sakramentem
wiary. Stąd też Pan mówi u św. Marka (16,16):
„Kto uwierzy i ochrzci się, zbawiony będzie”. Albowiem
sam chrzest bez wiary nie ma wartości. Pan Bóg nikogo
nie przyjmie, kto wiary nie posiada, jak to jest powiedziane
w Liście do Hebrajczyków (11,6): „Bez wiary nie
można podobać się Bogu”. Stąd też św. Augustyn,
w związku ze słowami św. Pawła: „Wszystko, co się czyni
niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem” (Rz 14,23)
— mówi tak: „Tam, gdzie nie ma znajomości wiecznej
i niezmiennej prawdy, fałszywa będzie cnota nawet przy
najlepszych obyczajach”.
2. Po drugie, dzięki wierze rozpoczyna się w nas życie
wieczne. Nie jest ono niczym innym jak poznaniem
Boga. „To jest życie wieczne — mówi Jezus — aby znali
Ciebie, jedynego prawdziwego Boga” (J 17,3). Ta znajomość
rozpoczyna się przez wiarę, a osiągnie pełnię
w życiu przyszłym, kiedy to będziemy oglądali Boga takim,
jakim jest. Stąd czytamy w Liście do Hebrajczyków
(11,1): „Wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy”.
Nikt zatem nie dojdzie do szczęścia błogosławionych, polegającego na bezpośredniej wizji Boga, jeśli
przedtem nie oglądał Go w świetle wiary, jak to czytamy
u św. Jana: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”
(J 20,29).
3. Po trzecie, wiara jest naszą przewodniczką na ziemi.
Aby dobrze żyć, trzeba wiedzieć, co jest konieczne
do dobrego życia. Można by wprawdzie dowiedzieć się
tego w oparciu o nauki przyrodzone, jednak nie dla każdego
jest to możliwe, a poza tym wymaga czasu. Natomiast
wiara w formie gotowej i przystępnej przedstawia
nam wszystko to, co trzeba wiedzieć, aby życie przeżyć
dobrze. Uczy bowiem, że jest jeden Bóg, że wynagradza
za dobro, a za zło karze, że czeka nas inne życie itd.
Wszystko to zupełnie wystarcza, żeby dać się pociągnąć
dobru, a unikać zła. „Sprawiedliwy z wiary żyć będzie”
— czytamy u proroka Habakuka (2,4). Potwierdzeniem
tego jest fakt, że żaden z filozofów żyjących przed Chrystusem,
mimo wszystkich swoich wysiłków, nie wiedział
tyle o Bogu i o tym, co konieczne do zbawienia, ile dzisiaj
wie prosta kobieta dzięki swojej wierze. Stąd czytamy
u Izajasza proroka (11,9): „Napełniona jest ziemia znajomością
Pana”.
4. Po czwarte wreszcie, wiara pozwala nam zwyciężać
pokusy. Czytamy w Liście do Hebrajczyków (11,33):
„Święci dzięki wierze zwyciężyli królestwa”. Źródłem
pokus jest szatan, świat i sam człowiek. Szatan kusi, by
nie słuchać Boga i nie być Mu uległym. Wiara temu przeciwdziała.
Mówi nam bowiem, że Bóg jest Panem wszystkiego
i że wobec tego należy Mu się podporządkować.
Czytamy w 1 Liście św. Piotra (5,8-9): „Przeciwnik wasz,
diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć. Mocni
w wierze przeciwstawiajcie się mu”. Świat kusi urokiem
doczesnej pomyślności albo też odstrasza przeciwnościami.
Dzięki wierze możemy się wznieść ponad ten
urok i lęk, oczekując innego życia, lepszego niż to na ziemi. Stać nas zatem, by gardzić ponętami świata i nie lękać
się przeciwności, jak to czytamy w 1 Liście św. Jana
(5,4): „Zwycięstwem, które zwycięża świat, jest wiara
nasza”. Dzieje się to także dzięki temu, że czujemy lęk
przed grozą piekła. Człowiek jest sam dla siebie źródłem
pokus na skutek cielesnych pożądań. Wiara zaś nam
przypomina, że przez nie możemy utracić radości wieczne.
Czytamy w Liście do Efezjan (6,16): „W każdym położeniu
bierzcie wiarę jako tarczę”.
Widzimy więc, jak zbawienna jest rola wiary.
5. Ale powie ktoś: Jest rzeczą niemądrą wierzyć w to,
czego się nie widzi.
Odpowiem tak: Nasz umysł jest niedoskonały. Gdyby
człowiek mógł sam w pełni poznać wszystko, co podlega
zmysłom i co nie podlega, byłoby oczywiście rzeczą
głupią wierzyć w to, czego się nie widzi. Niestety, nasze
poznanie jest do tego stopnia niedoskonałe, że dotąd
żaden uczony nie potrafił w sposób wyczerpujący zbadać
natury chociażby jednej muchy. Czytamy, że pewien
badacz przez 30 lat przebywał na pustyni, ażeby podpatrywać
życie pszczół. Jeśli więc nasz umysł jest tak ograniczony,
czy jest sensowną rzeczą poprzestawać tylko na
tym, co człowiek potrafi poznać własnymi siłami i nie
dawać wiary Bogu? W związku z tym czytamy w Księdze
Hioba (36,26): „Wielki jest Bóg i przerasta naszą
wiedzę”.
6. Można odpowiedzieć jeszcze inaczej. Załóżmy, że
jakiś uczony wypowiedział się na temat związany z jego
wiedzą. Usłyszał to jakiś prostak i powiedział: „To nie
jest tak, jak on mówi, bo ja tego nie rozumiem”. Czy
nie będziemy mieli racji, nazywając takiego człowieka
głupcem? Nie ulega wątpliwości, że umysł anioła daleko
bardziej przerasta umysł największego nawet filozofa,
niż umysł filozofa przerasta umysł prostaka. Wynika
stąd, że niemądry jest taki filozof, który nie wierzy w to,
co mówią aniołowie, ale niemądry będzie daleko bardziej,
jeśli nie uwierzy w to, co mówi Pan Bóg. W związku
z tym powiedziano w Księdze Mądrości Syracha (3,23):
„Więcej, niż zniesie rozum ludzki, zostało ci objawione”.
7. Po trzecie, można dać taką odpowiedź. Gdyby człowiek
chciał wierzyć tylko w to, co sam pozna, życie na
tym świecie byłoby nieznośne. Bo jak można żyć, nie
wierząc innym? Chociażby w to, że ten właśnie człowiek
jest moim ojcem. Musi więc człowiek wierzyć innym tam,
gdzie sam nie jest w stanie posiąść pełnej wiedzy. Rzecz
jasna, nikomu nie można dawać takiej wiary jak Bogu.
Stąd też ci, którzy nie dają posłuchu prawdom wiary,
mało że są niemądrzy, są wprost głupi i pyszni; jak mówi
Apostoł w 1 Liście do Tymoteusza (6,4) o tego rodzaju
człowieku: „nadęty i niczego nie rozumie”. Sam zaś
Apostoł powiada o sobie w 2 Liście do Tymoteusza (1,12):
„Wiem, komu uwierzyłem i jestem pewny”. Podobnie
czytamy w Księdze Mądrości Syracha (2,8): „Którzy boicie
się Boga, zawierzcie Mu”.
I jeszcze jedna, czwarta odpowiedź. Bóg daje dowody,
że to, czego uczy wiara, jest prawdziwe. Jeżeli jakiś
władca wysyła pismo zaopatrzone własną pieczęcią, nikt
nie podaje w wątpliwość, że treść pisma jest wyrazem
jego woli. Pan Bóg również taką pieczęcią zaopatrzył
wszystko to, w co wierzyli ludzie święci w odniesieniu
do Chrystusa. Tą zaś pieczęcią są dzieła, jakich żaden
człowiek sam z siebie nie zdołałby uczynić. Nazywamy
je cudami. Chrystus potwierdził nimi nauczanie apostołów
i świętych.
8. Ale powiesz, że my teraz cudów nie oglądamy.
Odpowiem i na to. Wiadomo, że był czas, kiedy cały świat
czcił bożków i prześladował wyznawców Chrystusa,
o czym mówi także i świecka historia. A przecież teraz
ogromna masa ludzi wierzy w Chrystusa. I to ludzi nieraz
mądrych, szlachetnych, mających wielkie znaczenie.
A stało się to na skutek działalności apostolskiej prostych
i ubogich kaznodziejów. Jeśli to się stało w sposób cudowny,
masz odpowiedź na pytanie. Jeśli nie — to nawrócenie
się świata bez cudu jest chyba jeszcze większym
cudem. Po co więc nam szukać innego jeszcze cudu?
9. Wypływa stąd wniosek, że nie powinniśmy wątpić
w sensowność wiary. Owszem, bardziej uznawać za
prawdę to, czego nas uczy wiara, niż to, co poznajemy
zmysłami. Zmysły bowiem mogą nas wprowadzić
w błąd, mądrość Boża — nigdy.
Artykuł I
WIERZĘ W JEDNEGO BOGA OJCA
WSZECHMOGĄCEGO, STWORZYCIELA
NIEBA I ZIEMI
10. Pierwszym przedmiotem wiary jest to, że Bóg jest
jeden. Zapytajmy się najpierw, co oznacza pojęcie „Bóg”.
Oznacza ono kogoś, kto rządzi, kieruje wszystkimi rzeczami.
Ten zatem wierzy, że Bóg istnieje, kto dostrzega
w świecie ład i celowość.
Nie wierzy natomiast ten, kto wszystko przypisuje
przypadkowi. Lecz czy można znaleźć tak niemądrego
człowieka, który by nie wierzył, że rzeczy wchodzące
w skład natury są przez kogoś kierowane, że są przedmiotem
czyjejś troski, że są wzajemnie uporządkowane,
skoro podlegają zasadzie ładu i prawom czasu? Widzimy
przecież, że słońce, księżyc i gwiazdy, wszystko, co
do świata natury należy, ma swój określony bieg, co nie
byłoby możliwe, gdyby rządził tu tylko przypadek. Gdyby
więc znalazł się ktoś taki, kto by nie wierzył, że Bóg
istnieje, byłby głupcem. Tak właśnie czytamy w Psalmie:
„Rzekł głupi w swoim sercu: Nie ma Boga” (14[13],1).
11. Niektórzy wierzą wprawdzie, że Bóg kieruje światem,
nie sądzą jednak, by mieszał się do ludzkich czynów.
Sąd taki opierają na tym, że na świecie jest wielu
dobrych ludzi, którzy cierpią, i złych, którym się dobrze
powodzi. Świadczy to według nich o tym, że nie ma
Opatrzności Bożej. Można im przypisać słowa Księgi
Hioba (22,13-14): „Czy Bóg wie cokolwiek, czy spoza
chmur może sądzić? Chmura zasłoną. Nie widzi. Chodzi
po strefach niebieskich”.
Tak twierdzić jest jednak wielkim nierozumem. Bo jest
to tak, jak gdyby ktoś niemający pojęcia o leczeniu,
a widząc, że lekarz jednemu pacjentowi podaje wodę,
a drugiemu wino, jak tego domaga się wiedza medyczna,
utrzymywał, że dzieje się to z przypadku.
12. Podobnie w odniesieniu do Pana Boga. Bóg doskonale
wie, co komu jest potrzebne i dlatego właśnie na
jednego, chociaż jest dobry, zsyła cierpienie, a innego,
mimo że jest zły, obdarza powodzeniem. Jeżeliby więc
ktoś uważał, że jest to wynikiem przypadku, musi być
uważany za niemądrego, nie bierze bowiem pod uwagę
motywów Bożego działania. W związku z tym czytamy
w Księdze Hioba (11,5-6): „Gdyby Bóg objawił ci tajniki
rozumu, poznałbyś, jak wieloraka to mądrość”. Należy
więc mocno wierzyć, że Pan Bóg rządzi i kieruje nie tylko
przedmiotami materialnymi, ale także ludzkimi czynami.
Czytamy w Psalmie: „Mówią: »Pan nie widzi, nie
dostrzega tego Bóg Jakuba«. Pojmijcie, głupcy w narodzie!
Kiedy zmądrzejecie, bezrozumni? Nie ma usłyszeć
Ten, który ucho wszczepił, nie ma widzieć Ten, co utworzył
oko (…)? Pan zna myśli ludzkie” (64[63],7-9.11).
Skoro więc Bóg wszystko widzi, nawet myśli i ukryte
pragnienia, trzeba, by ludzie w swoich myślach i czynach
dobrze postępowali, mając na uwadze słowa z Listu
do Hebrajczyków (4,13): „Wszystko odkryte i odsłonięte
jest przed Jego oczyma”.
13. Ten Bóg, który wszystkim rozrządza i kieruje, jest
Bogiem jedynym. W naszych ludzkich sprawach widzimy,
że ład i porządek jest tam, gdzie wielość podporządkowana
zostaje jedności. Gdzie wielu rządzi, tam często
wśród poddanych panuje rozbicie. Skoro więc rządy Boże
górują nad ludzkimi, jest oczywiste, że nie może być wielu
bogów, ale tylko Bóg jeden.
14. Można podać cztery przyczyny, dla których ludzie
stwarzają sobie wielu bogów.
Najpierw ograniczenie ludzkiego umysłu. Ludzie słabo
rozwinięci umysłowo nie potrafią się wznieść ponad
świat materialny i dlatego przedmiotom materialnym,
odznaczającym się większą doskonałością, przypisują
rolę kierowniczą nad światem, szczególnie ciałom niebieskim:
Słońcu, Księżycowi, gwiazdom, oddając im cześć
boską. Podobnie postępuje człowiek, który udawszy się
na dwór królewski, bierze za króla pierwszego lepszego
sługę, dlatego że jest on pięknie ubrany lub posiada jakąś
godność. Przypominają się tu słowa Księgi Mądrości
(13,2): „Ogień, wiatr, powietrze chyże, gwiazdy dokoła,
wodę burzliwą lub światła niebieskie uznali za bóstwa”.
Można tu także przytoczyć słowa Księgi proroka Izajasza
(51,6): „Podnieście oczy ku niebu i na dół, popatrzcie
ku ziemi! Zaiste niebo jak dym się rozwieje i ziemia zwiotczeje
jak szata, a jej mieszkańcy wyginą jak komary”.
15. Drugą przyczyną jest chęć przypodobania się ludziom.
Niektórzy bowiem, pragnąc zjednać sobie przychylność
panujących, okazywali im takie posłuszeństwo
i uległość, jak gdyby byli bogami. Jednym boską cześć
okazywano po śmierci, innym już za życia. Czytamy
w Księdze Judyty (6,2): „Niech wie cały lud, że panem
ziemi jest Nabuchodonozor i poza nim nie ma innego”.
16. Trzecia przyczyna to cielesne przywiązanie do własnych
dzieci i krewnych. Niektórzy ludzie na skutek wielkiej
miłości do swoich bliskich po ich śmierci wystawiali
im pomniki i dochodziło do tego, że z czasem te pomniki
odbierały kult boski, jak to czytamy w Księdze Mądrości
(14,21): „Ludzie, ulegając nieszczęściu lub władzy, nadawali
Imię nieprzekazywalne kamieniom i drewnom”.
17. Czwartą przyczyną może być szatan. Przecież już
na samym początku zapragnął być równy Bogu. Oto jego
słowa w Księdze proroka Izajasza (14,13-14): „Wstąpię
na niebiosa, powyżej gwiazd Bożych postawię swój tron.
[…] Wstąpię na szczyty obłoków, podobny będę do Najwyższego”.
Tego zamiaru dotąd nie zarzucił i stąd największym
jego pragnieniem jest, by go ludzie czcili
i składali mu ofiary. Szatan nie zadowoli się psem czy
kotem złożonym mu w ofierze. Chce, by mu składano
cześć boską. Dał temu wyraz, mówiąc do Chrystusa
w czasie kuszenia: „Dam Ci wszystko, jeśli upadniesz
i złożysz mi pokłon” (Mt 4,9). Takiej czci domagały się
również tajemnicze duchy od tych, którzy z nimi nawiązywali
kontakt. W związku z tym czytamy w Psalmie:
„Wszyscy bogowie pogan to ułuda” (96[95],5). A w 1 Liście
do Koryntian (10,20): „To, co ofiarują poganie, demonom
składają w ofierze, a nie Bogu”.
18. I chociaż to są straszne rzeczy, wielu niestety jest
takich, którzy ulegają tym czterem przyczynom. I jeśli
nawet nie słowami czy myślami, to swoim zachowaniem
świadczą, że wierzą w wielu bogów.
Są to ci, którzy uważają, że ciała astralne mogą mieć
wpływ na ludzką wolę i stąd uzależniają swoje czyny od
układów czasowych. Tacy ciała niebieskie traktują jako
bogów, mających panowanie nad innymi ciałami. I stąd
układają horoskopy. Czytamy jednak w Księdze proroka
Jeremiasza (10,2-3): „Nie obawiajcie się znaków niebieskich,
mimo że obawiają się ich narody. Albowiem to, co
wzbudza lęk narodów, jest niczym”.
Własnych bogów czynią sobie także ci, którzy bardziej
są posłuszni ziemskim władcom niż Bogu albo też są
posłuszni tam, gdzie nie powinni. Jednakże w Dziejach
Apostolskich (5,29) czytamy: „Trzeba bardziej słuchać
Boga niż ludzi”.
Potwierdzają swoją wiarę w wielu bogów również ci,
którzy bardziej niż Boga kochają swoje dzieci lub krewnych.
Albo też jedzenie. O tych ostatnich mówi Apostoł
w Liście do Filipian (3,19): „Ich bogiem jest brzuch”.
Wreszcie ci wszyscy, którzy zajmują się czarami, zaklęciami.
Ci szatanów traktują jak bogów, skoro od nich
oczekują tego, co zależy tylko od Boga, mianowicie objawienia
tego, co z natury jest tajemnicą, albo poznania rzeczy
przyszłych.
Tak więc podstawową prawdą, w którą mamy wierzyć,
jest ta, że Bóg jest tylko jeden.
19. Jak powiedzieliśmy, podstawową prawdą wiary
jest prawda o jedyności Boga. Następną zaś, że jest On
Stworzycielem nieba i ziemi, rzeczy widzialnych i niewidzialnych.
Pozostawmy na razie subtelniejsze racje i posłużmy
się w tym względzie prostym przykładem.
Jeżeli ktoś wejdzie do jakiegoś domu i poczuje ciepło,
to wie, że idąc tam, gdzie najcieplej, dojdzie do samego
źródła ciepła, choćby go nawet nie widział. Tak samo jest
z człowiekiem, który obserwuje rzeczy tego świata. Widzi,
że można je uporządkować stosownie do ich piękna
i doskonałości, a im jakaś rzecz jest bliższa Boga, tym
jest piękniejsza i doskonalsza. Tak więc ciała niebieskie
są piękniejsze i szlachetniejsze niż ziemskie; to samo dotyczy
niewidzialnych i widzialnych. Wierzymy, że one
wszystkie pochodzą od Boga i że On daje rzeczom istnienie
i doskonałość.
Czytamy w Księdze Mądrości (13,1-4): „Głupi z natury
są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga: z dóbr
widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc
na dzieła nie poznali Twórcy (…). Jeżeli ich moc i działa19
nie wprawiły ich w podziw — winni byli z nich poznać,
o ile jest potężniejszy Ten, kto je uczynił”.
Tak więc powinno być dla nas jasne, że wszystko, co
jest na świecie, zostało stworzone przez Boga.
20. Należy jednak ustrzec się tutaj trzech błędów.
Najpierw błędu manichejczyków, którzy twierdzą, że
wszystko, co jest stworzone, pochodzi od szatana. Bogu
natomiast należy przypisać stworzenie tylko rzeczy niewidzialnych.
Podstawę tej błędnej opinii daje twierdzenie,
że skoro Bóg jest najwyższym dobrem, co oczywiście
jest prawdą, to i Boże stworzenie powinno być dobre.
Nie umiejąc jednak rozróżnić, co jest dobre, a co złe,
uważają za złe z natury te rzeczy, które są złe tylko pod
pewnym względem. Tak więc zły jest dla nich ogień, bo
parzy, woda, bo można w niej utonąć itd. A ponieważ
żadna z rzeczy podlegających zmysłowemu poznaniu nie
jest całkowicie dobra, ale zawiera zawsze w sobie jakieś
zło i brak, twierdzą, że wszystkie rzeczy widzialne nie
mają Boga za Stwórcę, lecz szatana.
Przeciwko nim św. Augustyn podaje taki argument.
Jeżeli ktoś wejdzie do warsztatu rzemieślnika i przypadkiem
skaleczy się ostrym narzędziem, byłby niemądry,
gdyby twierdził, że ten rzemieślnik jest zły, skoro trzyma
takie narzędzia. Przecież są mu one potrzebne. Podobnie
nie ma sensu mówić, że stworzenia materialne
są złe, gdyż czasem mogą przynieść szkodę. Jednemu
mogą przynieść szkodę, ale dla drugiego są pożyteczne.
Tego rodzaju stanowisko jest sprzeczne z wiarą Kościoła
i dlatego odpowiedzią na nie są słowa: „wszystkich
rzeczy widzialnych i niewidzialnych”; „Na początku
Bóg stworzył niebo i ziemię” (Rdz 1,1); „Wszystko
przez Nie się stało” (J 1,3).
21. Innym błędem jest twierdzenie, że świat istnieje
odwiecznie. Przytacza tę opinię św. Piotr w 2 Liście (3,4):
„Odkąd ojcowie zasnęli, wszystko jednakowo trwa od
początku świata”.
Źródłem takiej opinii jest niewłaściwe rozumienie początku
świata. Rabbi Mojżesz przytacza tu takie porównanie.
Wyobraźmy sobie dziecko, które zaraz po urodzeniu
znalazło się na samotnej wyspie. Nigdy nie widziało
brzemiennej kobiety i nie wie, jak się człowiek rodzi.
Gdyby mu potem, gdy będzie już człowiekiem dojrzałym,
powiedziano o poczęciu, o przebywaniu w łonie
matki, o przyjściu na świat, nigdy by w to nie uwierzył,
a zwłaszcza w to, że człowiek może być noszony przez
matkę w jej łonie. Podobnie jest z tymi, którzy widząc
świat takim, jakim jest obecnie, twierdzą, że jest rzeczą
nieprawdopodobną, by mógł mieć początek.
Jest to również przeciwne wierze Kościoła i dlatego
mówi się: „Stworzyciela nieba i ziemi”. Jeśli bowiem coś
zostało stworzone, to znaczy, że nie zawsze istniało, jak
to jest powiedziane w Psalmie: „Nakazał i zostały stworzone”
(148,5).
22. A oto trzeci błąd: twierdzenie, że Bóg uczynił świat
z uprzednio istniejącej materii. Źródłem tego błędu jest
mierzenie mocy Bożej według miary ludzkiej. Ponieważ
człowiek do stworzenia czegokolwiek potrzebuje materiału,
uważają, że to samo dotyczy Boga.
Nie jest to jednak prawdą, człowiekowi bowiem potrzebny
jest materiał, ponieważ działa w ograniczonym
zakresie. Określoną formę może wyprowadzić tylko
z określonego materiału. Bóg natomiast jest przyczyną
uniwersalną: stwarza nie tylko formę, ale i materię, czyli
wszystko stwarza z niczego. I właśnie dla odparcia powyższego
błędu powiedziane jest: „Stworzyciela nieba
i ziemi”.
Tym bowiem różni się „stwarzać” od „czynić”, że
pierwsze jest uczynieniem czegoś z niczego, podczas gdy
w drugim wypadku czyni się coś z czegoś. Jeżeli więc
Bóg potrafi uczynić coś z niczego, wierzymy, że może
również przywrócić do istnienia to, co przestało istnieć,
może więc ociemniałemu przywrócić wzrok, może wskrzesić
umarłego i dokonywać innych tego rodzaju cudownych
czynów, jak to jest powiedziane w Księdze Mądrości
(12,18): „Do Ciebie należy moc, gdy zechcesz”.
23. Zastanawianie się nad tym przynosi człowiekowi
pięcioraki pożytek.
Pozwala nam najpierw poznać Boży majestat. Stwórca
bowiem przerasta to, co stworzył. Skoro Bóg jest autorem
wszystkich rzeczy, wynika stąd, że jest od nich
wszystkich większy. Stąd mówi Księga Mądrości (13,3-
-4): „Jeśli [ludzie] urzeczeni ich pięknem wzięli je za bóstwa,
winni byli poznać, o ile wspanialszy jest ich Władca;
stworzył je bowiem Twórca piękności; a jeśli ich moc
i działanie wprawiły ich w podziw, winni byli z nich
poznać, o ile jest potężniejszy Ten, kto je uczynił”. Wynika
stąd, że cokolwiek można pojąć, pomyśleć, będzie
zawsze mniejsze od Boga, jak to czytamy w Księdze
Hioba (36,26): „Oto Bóg jest wielki, przerastający naszą
wiedzę”.
24. Następnie wywołuje to w nas uczucie wdzięczności.
Jeśli bowiem Bóg jest Stwórcą wszystkich rzeczy,
wynika stąd, że to, czym jesteśmy i co posiadamy, otrzymaliśmy
od Boga. Czytamy w 1 Liście do Koryntian (4,7):
„Cóż masz, czego byś nie otrzymał?”. A w Psalmie: „Pańska
jest ziemia i to, co ją napełnia” (24[23],1). Trzeba więc,
byśmy Bogu składali dzięki, jak to czytamy w Psalmie:
„Cóż oddam Panu za wszystko, co mi wyświadczył?”
(116[114-115],12).
25. Po trzecie, czyni nas cierpliwymi w przeciwnościach.
Bo chociaż wszelkie stworzenie pochodzi od Boga
i przez to samo co do swej natury jest czymś dobrym, to
jednak jeśli w czymkolwiek wyrządza nam szkodę i ma
charakter kary, trzeba ją przyjmować jako pochodzącą
z rąk Bożych. Oczywiście nie dotyczy to winy, która sama
w sobie jest złem: gdyż żadne zło nie może pochodzić
od Boga, chyba że prowadzi do dobra. Tak więc, jeśli
wszelka kara, którą człowiek ponosi, jest od Boga, należy
ją cierpliwie znosić. Kary bowiem oczyszczają z grzechów,
winnych czynią pokornymi, dobrych zaś prowadzą
do miłowania Boga. Czytamy w Księdze Hioba (2,10):
„Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie
możemy?”.
26. Po czwarte, prowadzi to nas do właściwego używania
rzeczy stworzonych. Powinniśmy bowiem korzystać
ze stworzeń, mając na uwadze cel, w jakim Pan Bóg
je powołał do istnienia. Ten cel zaś jest podwójny. Najpierw
chwała Boża, wszystko bowiem Bóg stworzył dla
siebie: „Wszystko dla swojej chwały uczynił Pan”, jak to
czytamy w Księdze Przysłów (16,4). A następnie nasz
pożytek: „Bóg przydzielił je wszystkim narodom pod
niebem” — czytamy w Księdze Powtórzonego Prawa
(4,19). Winniśmy więc używać rzeczy ku chwale Bożej
tak, byśmy mogli podobać się Bogu, i ku pożytkowi naszemu,
to znaczy bez grzechu. Do tego nawiązują słowa
z 1 Księgi Kronik (29,14): „Od Ciebie wszystko pochodzi
i co z ręki Twojej mamy, dajemy Tobie”. Cokolwiek więc
posiadasz, wiedzę, mądrość, urodę, wszystko to powinieneś
odnosić do Boga i dla Niego używać.
27. Po piąte, pozwala to nam uświadomić sobie naszą
godność. Bóg wszystko uczynił dla nas, jak to czytamy
w Psalmie: „Wszystko poddałeś pod stopy jego” (8,7).
Ponadto wśród stworzeń poza aniołami właśnie człowiek
jest najbardziej do Boga podobny, jak to czytamy w Księdze
Rodzaju (1,26): „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz,
podobnego Nam”. Nie powiedział Pan Bóg tego z myślą
o niebie czy gwiazdach, ale właśnie o człowieku. Oczywiście
nie dotyczy to ciała, ale duszy, która posiada wol23
ną wolę i nieśmiertelność, i to właśnie czyni człowieka
wśród reszty stworzeń najbardziej do Boga podobnym.
Trzeba więc, żebyśmy na człowieka patrzyli jako na istotę
spośród wszystkich stworzeń poza aniołami najwyżej
postawioną w godności i żebyśmy jej nie pomniejszali
przez grzechy i nieuporządkowane pożądanie rzeczy materialnych,
które zajmują niższe od nas miejsce i są przeznaczone
do naszego użytku, natomiast samych siebie
mamy takimi widzieć, jakimi nas Pan Bóg uczynił. Bóg
zaś uczynił człowieka, by przewodził wszystkiemu, co
się znajduje na ziemi, sam zaś, by był podległy tylko
Bogu. Mamy więc panować i rządzić rzeczami, natomiast
być ulegli i posłuszni Bogu, Jemu służyć, by w ten sposób
dojść do uczestnictwa w Jego szczęściu, co oby stało
się naszym udziałem!
Artykuł II
I W JEZUSA CHRYSTUSA, SYNA JEGO JEDYNEGO,
PANA NASZEGO <<
28. Aby być chrześcijaninem, nie wystarczy wierzyć
w jednego Boga i w to, że On jest Stworzycielem nieba
i ziemi, i wszystkich rzeczy. Musimy również wierzyć,
że Bóg jest Ojcem, a Chrystus Jego prawdziwym Synem.
W związku z tym św. Piotr w swoim 2 Liście wyraźnie
poświadcza, że jest to prawda pewna, potwierdzona
przez Słowo Boże na Górze Przemienienia: „Nie za wymyślonymi
mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy
wam poznać moc i przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa,
ale nauczaliśmy jako naoczni świadkowie Jego
wielkości. Otrzymał bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę,
gdy taki oto głos Go doszedł od wspaniałego Majestatu:
To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodoba-
nie. I słyszeliśmy, jak ten głos doszedł z nieba, kiedy
z Nim razem byliśmy na górze świętej” (1,16-18).
Sam Chrystus także w wielu miejscach nazywa Boga
swoim Ojcem, a siebie Synem Bożym. Stąd też apostołowie
i święci ojcowie wśród artykułów wiary umieścili
i ten, że Chrystus jest Synem Bożym, mówiąc: „Iw Jezusa
Chrystusa, Syna Jego”, to znaczy Boga.
29. Jednakże niektórzy heretycy rozumieli to opacznie.
Fotyn twierdził, że Chrystus jest Synem Bożym tak
samo jak święci, którzy dzięki dobremu życiu, a zwłaszcza
spełnianiu woli Bożej, zasłużyli na nazwę „synów
Bożych” drogą adopcji. Uważał też, że Chrystus nie istniał
przed Najświętszą Dziewicą, ale że zaczął istnieć
z chwilą poczęcia.
Jedno i drugie jest błędem: twierdzenie, że Chrystus
nie jest prawdziwym Synem Bożym z natury oraz że Jego
istnienie zaczęło się w czasie. Gdyż według naszej wiary
Chrystus jest naturalnym Synem Bożym i trwa od wieków.
Pismo Święte wyraźnie to potwierdza.
W związku z pierwszym błędem powiedziane jest nie
tylko, że On jest Synem, ale także Synem jedynym: „Jednorodzony
Bóg, który jest w łonie Ojca” — czytamy
w Ewangelii św. Jana (1,18). W związku z drugim błędem
mówi ta sama Ewangelia: „Zanim Abraham się stał,
Ja jestem” (J 8,58). A jest oczywiste, że Abraham istniał
przed Najświętszą Dziewicą. Dlatego też święci ojcowie
odnośnie do pierwszego błędu w innym Wyznaniu wiary
dali sformułowanie: „Syna Bożego jednorodzonego”,
a odnośnie do błędu drugiego: „Który z Ojca jest zrodzony
przed wszystkimi wiekami”.
30. Natomiast Sabeliusz, jakkolwiek uznawał, że Chrystus
istniał przed Najświętszą Dziewicą, to jednak twierdził,
że nie ma różnicy osób między Ojcem i Synem, ale
że to Ojciec się wcielił i dlatego osoba Ojca i Syna to jedno.
Jest to jednak opinia błędna, ponieważ znosi troistość
osób, co sprzeciwia się słowom Chrystusa z Ewangelii
św. Jana (8,16): „Ja nie jestem sam, lecz Ja i Ten, który
Mnie posłał”. Jest jasne, że nikt samego siebie nie posyła.
Tak więc myli się Sabeliusz i stąd w Wyznaniu wiary
ojców czytamy: „Bóg z Boga, Światłość ze Światłości”,
co oznacza, iż wierzymy w Boga Syna, który jest zrodzony
przez Boga Ojca, i w Syna, który jest Światłością ze
Światłości Ojca.
31. Ariusz, jakkolwiek twierdził, że Chrystus istniał
przed Najświętszą Dziewicą i że inna jest osoba Ojca
i inna osoba Syna, to jednak utrzymywał, że został On
stworzony, nie istnieje zatem od wieków, ale zaistniał
w czasie jako istota najdoskonalsza ze stworzeń i nie ma
tej samej natury, co Bóg Ojciec, nie jest więc prawdziwym
Bogiem.
Jest to także stanowisko błędne, sprzeciwia się Pismu
Świętemu. W Ewangelii św. Jana (10,30) bowiem czytamy:
„Ja i Ojciec jedno jesteśmy”. Dotyczy to natury: jak
Ojciec był zawsze, tak samo i Syn; i jak Ojciec jest prawdziwym
Bogiem, tak samo i Syn. Dlatego jako odpowiedź
na stanowisko Ariusza ojcowie święci umieścili w Wyznaniu
wiary. „Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego”.
Natomiast na jego twierdzenie, że Chrystus nie istnieje
od wieków, ale zaistniał w czasie, odpowiada Wyznanie
wiary: „Zrodzony, a nie stworzony”. W odniesieniu zaś
do błędnego poglądu, że nie ma On tej samej natury co
Ojciec, dodano: „Współistotny Ojcu”.
32. Jest więc oczywiste, w co mamy wierzyć, a mianowicie:
Chrystus jest jednorodzonym i prawdziwym Synem
Bożym, zawsze współistniał z Ojcem, inna jest osoba
Syna, a inna Ojca, i Syn ma tę samą naturę co Ojciec.
Obecnie przyjmujemy to tylko wiarą, natomiast w życiu
wiecznym będziemy to oglądali w błogosławionej wizji.
Mówimy to dla naszej pociechy.
33. Nie ulega dla nas wątpliwości, że różne rzeczy mają
też różne sposoby rodzenia. Inne jest rodzenie u Boga
niż u reszty stworzeń. Żeby jednak przybliżyć sobie pojęcie
Bożego rodzenia, szukamy analogii u tych stworzeń,
które są najbliższe Bogu. Takiej właśnie analogii dostarcza
nam dusza ludzka. Produktem jej „rodzenia” jest
pojęcie. To jest jej słowo, słowo ludzkie.
Na tej samej zasadzie Syn Boży jest Słowem Boga. Jednak
nie na sposób słowa wypowiedzianego na zewnątrz,
ale jako słowo wewnątrz poczęte. Stąd Słowo Boże jest
tej samej natury co sam Bóg, jest więc równe Bogu. Święty
Jan Ewangelista, wypowiadając się o tym Słowie, daje
odprawę trzem wyżej wymienionym błędom: Po pierwsze,
herezji Foty na, kiedy mówi: „Na początku było Słowo”;
po wtóre, Sabeliusza: „a Słowo było u Boga”; po trzecie,
Ariusza, gdy powiada: „a Bogiem było Słowo”.
34. Słowo jednak jest czymś innym u Boga, a czymś
innym u nas. U nas bowiem słowo jest na sposób przypadłości,
natomiast Słowo Boga utożsamia się z Nim samym,
gdyż w Bogu nie może być nic, co by nie należało do Jego
istoty. Bóg nigdy nie jest bez Słowa, byłby bowiem wówczas
istotą najbardziej nierozumną. Stąd też Słowo Boże
tak samo zawsze istnieje, jak zawsze istnieje Bóg.
35. I podobnie jak artysta we wszystkim kieruje się
ideą, jaka zrodziła się w jego umyśle, a która jest jego
słowem, tak też i Bóg wszystko czyni dzięki swemu Słowu
i to Ono jest Jego twórczością. Stąd czytamy w Ewangelii
św. Jana (1,3): „Wszystko przez Nie się stało”.
36. Jeśli więc Słowo Boże jest Synem Bożym i wszystkie
słowa Boże są jakby z Nim w pokrewieństwie, powinniśmy
przede wszystkim chętnie słów Bożych słuchać.
Po drugie, powinniśmy im wierzyć, dzięki temu bowiem
Chrystus, który jest Słowem Bożym, będzie mógł
w nas mieszkać, jak to czytamy w Liście do Efezjan (3,17):
„Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach”.
Podobnie mamy w Ewangelii św. Jana (5,38): „Nie
macie słowa Jego trwającego w was”.
Po trzecie, trzeba to Słowo Boże w nas trwające ustawicznie
rozważać, inaczej nie przyniesie nam pożytku,
zwłaszcza gdy chodzi o walkę z grzechem, jak to czytamy
w Psalmie: „W sercu swym przechowuję Twą mowę,
by nie zgrzeszyć przeciw Tobie” (119[118],11). Tak samo
o mężu sprawiedliwym jest powiedziane, że „nad Jego
Prawem rozmyśla dniem i nocą” (Ps 1,2). A o Matce Bożej
czytamy, że „wszystkie te słowa przechowywała, rozważając
je w swoim sercu” (Łk 2,51).
Po czwarte, trzeba, by człowiek dzielił się słowem Bożym
z innymi, napominając, głosząc, siejąc zapał. W Liście
do Efezjan (4,29) czytamy: „Niech nie wychodzi
z waszych ust żadna mowa szkodliwa, lecz tylko budująca”.
Podobnie w Liście do Kolosan (3,16): „Słowo Chrystusa
niech w was przebywa z całym swym bogactwem:
z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie samych
siebie”. Tak samo w 2 Liście do Tymoteusza (4,2): „Głoś
naukę, nastawaj w porę, nie w porę”.
Wreszcie po piąte, trzeba, by Słowo Boże było wypełniane,
jak to czytamy w Liście św. Jakuba (1,22): „Wprowadzajcie
słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami
oszukującymi samych siebie”.
37. Te właśnie pięć wymagań urzeczywistniła po kolei
Najświętsza Maryja jako Rodzicielka Boża. Po pierwsze,
usłuchała Bożego Słowa: „Duch Święty zstąpi na
Ciebie”. Po drugie, dała wyraz swojej wiary: „Oto ja, służebnica
Pańska”. Po trzecie, Boże Słowo nosiła w swoim
łonie. Po czwarte, wydała Je na świat. I po piąte, karmiła
Je własnym mlekiem, o czym śpiewa Kościół: „Samego
Króla Aniołów Dziewica karmiła piersią pełną
z nieba”
Artykuł III
KTÓRY SIĘ POCZĄŁ Z DUCHA ŚWIĘTEGO,
NARODZIŁ SIĘ Z MARYI DZIEWICY
38. Jak już było powiedziane, nie wystarczy chrześcijaninowi
wierzyć w Syna Bożego; jest również konieczne,
by przyjąć Jego wcielenie. Stąd też św. Jan Ewangelista,
powiedziawszy o Słowie Bożym wiele rzeczy subtelnych
i trudnych, zwraca naszą uwagę na tę właśnie
tajemnicę, mówiąc: „A Słowo Ciałem się stało” (J 1,14).
Podam dwa przykłady, które przybliżają nam to misterium.
Wiemy, że najbardziej podobne do Bożego Słowa jest
nasze ludzkie słowo, zanim zostanie wypowiedziane.
Tego słowa nie zna nikt poza tym, który je w sobie nosi.
Przez innych może być ono poznane dopiero wtedy, gdy
się je wypowie. Tak było i ze Słowem Bożym. Znał Je tylko
Ojciec. Skoro jednak zostało przyobleczone w ciało,
poznali Je również ludzie. Czytamy w Księdze Barucha
(3,38): „Mądrość (…) na ziemi była widziana i zaczęła
przebywać wśród ludzi”.
A oto inny przykład. Kiedy się słowo wypowie, dochodzi
ono do wiadomości innych dzięki zmysłowi słuchu.
Natomiast dla oczu, by mogło być poznane, musi
być najpierw napisane. Tak też i Słowo Boże widzialne
i dotykalne stało się dopiero przez wcielenie. I tak jak
pismo królewskie nazywamy słowem króla, podobnie
i ten Człowiek, z którym w jednej Osobie połączyło się
Słowo Boże, jest Synem Bożym. Czytamy w Księdze Izajasza
proroka (8,1): „Weź sobie wielką tabliczkę i napisz
na niej rylcem człowieczym”. W związku z tym święci
apostołowie podali formułę: „Który się począł z Ducha
Świętego, narodził się z Maryi Dziewicy”.
39. Odnośnie do tego powstało wiele błędów. Stąd
święci ojcowie na soborze nicejskim dodali w innym
Wyznaniu wiary cały szereg sformułowań, ażeby zbić te
błędy.
I tak Orygenes twierdził, że Chrystus przyszedł na
świat także po to, by zbawić szatanów, i że przy końcu
świata wszyscy szatani będą zbawieni. Sprzeciwia się to
jednak Pismu Świętemu. W Ewangelii św. Mateusza
(25,41) czytamy bowiem: „Odstąpcie ode Mnie, przeklęci,
w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom”.
Dlatego czytamy w mszalnym Wyznaniu wiary:
„Który dla nas ludzi [nie dla szatanów] i dla naszego
zbawienia zstąpił z nieba”.
40. Fotyn natomiast przyznawał wprawdzie, że Chrystus
narodził się z Najświętszej Dziewicy, ale tylko jako
zwykły człowiek, który potem dopiero, żyjąc dobrze
i spełniając wolę Bożą, zasłużył na to, jak inni święci,
by stać się Synem Bożym. Co innego jednak czytamy
w Ewangelii św. Jana (6,38), gdzie Chrystus mówi: „Zstąpiłem
z nieba nie po to, by czynić wolę moją, ale wolę
Tego, który Mnie posłał”. Jest oczywiste, że nie zstąpiłby,
gdyby tam przedtem nie był, a nie mógłby tam być,
gdyby był tylko człowiekiem. W związku z tym dodano
w Wyznaniu wiary. „Zstąpił z nieba”.
41. Z kolei Manicheusz nauczał, że Syn Boży istniał
wprawdzie zawsze i że zstąpił z nieba, nie miał jednak
prawdziwego ciała, ale tylko pozorne. Jest to fałszywe
twierdzenie. Niepodobna, żeby Nauczyciel Prawdy głosił
nieprawdę. Jeśli więc wskazywał na swoje ciało jako
prawdziwe, to takie musiał mieć. Czytamy wszak w Ewangelii
św. Łukasza (24,39): „Dotykajcie i przekonajcie się,
że duch nie ma ciała i kości, jak widzicie, że Ja mam”.
W związku z tym dodano w Wyznaniu wiary: „I stał się
człowiekiem”.
42. Z kolei Ebion, z pochodzenia Żyd, utrzymywał, że
Chrystus narodził się z Maryi, ale dzięki współżyciu
Maryi z mężem i z męskiego nasienia. Jest to jednak fałsz,
skoro anioł powiedział do Józefa: „Z Ducha Świętego jest
to, co się w Niej poczęło” (Mt 1,20). By więc zbić ten błąd,
ojcowie dodali: „Za sprawą Ducha Świętego”.
43. Walentyn nauczał wprawdzie, że Chrystus począł
się z Ducha Świętego, lecz ciało, które posiadał, było ciałem
z nieba, czyli że rola Matki Bożej polegała wyłącznie
na tym, by to ciało przeprowadzić przez swoje łono jak
przez kanał. Nie może to jednak być zgodne z prawdą,
skoro anioł rzekł do Maryi: „Co się z Ciebie narodzi,
nazwane będzie Synem Bożym” (Łk 1,35). Podobnie czytamy
w Liście do Galatów (4,4): „Gdy nadeszła pełnia
czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty”.
Jako więc odpowiedź na powyższy błąd dodano w Wyznaniu
wiary: „Narodził się z Maryi Panny”.
44. Innym błędem jest to, co głosili Ariusz i Apolinary,
że jakkolwiek Chrystus narodził się z Maryi, nie miał
duszy ludzkiej. Jej rolę spełniało Bóstwo. Sprzeciwia się
to jednak Pismu Świętemu, gdzie w Ewangelii św. Jana
(12,27) Chrystus mówi: „Teraz dusza moja doznała lęku”.
Podobnie w Ewangelii św. Mateusza (26,38): „Smutna jest
dusza moja aż do śmierci”. W związku z tym święci ojcowie
dodali w Wyznaniu wiary: „I stał się człowiekiem”.
Prawdziwy człowiek musi mieć zarówno ciało, jak i duszę.
A że Chrystus jest prawdziwym człowiekiem, nie mógł
być pozbawiony duszy. Różniło Go od nas jedynie to, że
był wolny od grzechu.
45. W tym zdaniu, że Chrystus „stał się człowiekiem”,
zawarta jest odpowiedź na wszystkie wyżej wymienione
błędy. A ponadto — i to w sposób szczególny — błąd
Eutychesa, że w Chrystusie nastąpiło zmieszanie dwu
natur: boskiej i ludzkiej w coś trzeciego, z czego wynika,
że Chrystus nie był ani prawdziwym Bogiem, ani prawdziwym
człowiekiem.
Nie miał także racji Nestoriusz, który utrzymywał, że
Syn Boży połączył się z człowiekiem tylko w tym sensie,
że natura ludzka spełniała tutaj rolę mieszkania. Nie
można by jednak w takim razie mówić, że Syn Boży jest
człowiekiem, ale że „jest w człowieku”. O tym jednak,
że jest człowiekiem, świadczy Apostoł Paweł w Liście
do Filipian (2,7): „W zewnętrznym przejawie uznany za
człowieka”. A sam Chrystus w Ewangelii św. Jana (8,40)
mówi: „Chcecie mnie zabić, człowieka”.
46. Jakie z tych rozważań możemy odnieść korzyści?
Wzmacniamy najpierw naszą wiarę. Jeżeli ktoś opowiada
nam o jakimś odległym kraju, to całkiem inaczej
będziemy go słuchać wtedy, gdy nam powie, że on tam
był, niż gdyby swoje wiadomości zaczerpnął z drugiej ręki.
Podobnie i tu. Zanim Chrystus przyszedł na świat, mówili
nam wprawdzie o Bogu patriarchowie, prorocy, św. Jan
Chrzciciel, lecz trudno im dawać taką samą wiarę jak
Chrystusowi, który „był u Boga”, a nawet stanowi „jedno
z Bogiem”. Daleko więc mocniejsza jest ta wiara, którą my
z Niego czerpiemy. „Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony
Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył” —
czytamy w Ewangelii św. Jana (1,18). Stąd też po przyjściu
Chrystusa odsłoniło się przed nami wiele tajemnic,
które przedtem były zupełnie zakryte.
47. Po drugie, wzrasta nasza nadzieja. To, że Syn Boży
przyszedł do nas jako człowiek, nie było kaprysem Boga,
ale stało się dla wielkiego naszego pożytku. Było to coś
na podobieństwo transakcji. Bóg przyjął od nas ciało
i duszę, rodząc się z Najświętszej Dziewicy, a nam w zamian
za to dał uczestnictwo w swoim Bóstwie. Stał się
człowiekiem, aby człowieka uczynić Bogiem, jak to czytamy
w Liście do Rzymian (5,2): „Dzięki któremu [Chrystusowi]
uzyskaliśmy przez wiarę dostęp do tej łaski,
w której trwamy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej”.
48. Po trzecie, rozpala się nasza miłość. Nie ma bardziej
oczywistego dowodu Bożej miłości wobec nas niż
ten, że Bóg Stwórca wszystkich rzeczy stał się stworze32
niem, Pan nasz stał się naszym bratem, Syn Boży stał się
Synem Człowieczym, jak to czytamy w Ewangelii św.
Jana (3,16): „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego
dał”. Gdy sobie to uświadomimy, nasza
miłość do Boga musi zapłonąć i rozjarzyć się na nowo.
49. Po czwarte, odczuwamy potrzebę, aby naszą duszę
uczynić jak najczystszą. Ludzka natura, przez dopuszczenie
jej do zjednoczenia z Boską osobą Chrystusa,
została w najwyższym stopniu uszlachetniona. Stąd też
anioł, kiedy już nastąpiło wcielenie, nie dopuścił, aby
św. Jan okazał mu cześć, podczas gdy przedtem przyjmował
ją nawet od największych patriarchów. Dlatego
i człowiek, świadom takiego wyniesienia swej natury, powinien
bardzo się lękać, by jej nie upodlić przez grzech.
Stąd mówi św. Piotr: „Przez Niego zostały nam udzielone
drogocenne i największe obietnice, abyście się przez nie
stali uczestnikami Boskiej natury, gdy już wyrwaliście się
z zepsucia [wywołanego] żądzą na świecie” (2 P 1,4).
50. Po piąte, budzi się w nas gorące pragnienie połączenia
się na wieki z Chrystusem. Gdyby ktoś miał brata,
posiadającego królewską godność, to będąc od niego
daleko, szukałby możliwości, by się z nim spotkać i u niego
pozostać. Tak i my, mając w Chrystusie brata, chcemy
z Nim się połączyć i u Niego przebywać, jak św. Paweł,
który odczuwał pragnienie, by odejść i być z Chrystusem.
Takie samo pragnienie i w nas się budzi, kiedy
myślimy o Jego wcieleniu.
Artykuł IV
UMĘCZON POD PONCKIM PIŁATEM,
UKRZYŻOWAN, UMARŁ I POGRZEBION
51. Z wiarą we wcielenie Syna Bożego musi iść w parze
wiara w Jego mękę i śmierć, bo jak powiada św. Grzegorz: „Na nic by się nam nie przydało Jego narodzenie,
gdybyśmy nie zostali odkupieni”. To, że Chrystus za nas
umarł, jest jednak tak trudną do pojęcia prawdą, iż nie
mieści się w naszym ludzkim rozumie. Daje temu wyraz
św. Paweł w Dziejach Apostolskich, cytując proroka Habakuka
(13,41): „Za dni waszych dokonuję dzieła, dzieła,
któremu byście nie uwierzyli, gdyby wam ktoś o nim
mówił”. Taka wielka jest bowiem Boża łaska i miłość
wobec nas, że przerasta nasze pojęcia.
52. Niech jednak nikt nie sądzi, że śmierć Chrystusa
dotknęła także Jego Bóstwo. Umrzeć w Nim mogła tylko
ludzka natura. To znaczy, że Chrystus umarł nie jako Bóg,
ale jako człowiek. Wyjaśnią to nam trzy przykłady.
Pierwszy jest wzięty z nas samych. Wiadomo, że gdy
człowiek umiera, to znaczy gdy dusza odłącza się od ciała,
nie mówimy, że umiera dusza, ale jedynie ciało. Podobnie
w Chrystusie nie umarło Bóstwo, lecz jedynie
ludzka natura.
53. Z tego jednak nie wynika, że jeśli Żydzi nie zabili
Bóstwa, to nie popełnili większego grzechu, niż gdyby
zabili pierwszego lepszego człowieka.
Bo to jest tak, jak z królem odzianym w królewską
szatę. Jeśli ktoś tę szatę znieważy, to jakby samego króla
znieważył. Chociaż Żydzi nie zabili samego Boga, to jednak,
zabijając Jego człowieczeństwo, dopuścili się winy
bogobójstwa.
Dalej, jak było wyżej powiedziane, Syn Boży jest Słowem
Bożym. Wcielenie Słowa jest jakby wyrażeniem królewskiego
słowa na piśmie. Jeśli więc ktoś znieważy pismo
królewskie, to jakby znieważył samo słowo. Podobnie
grzech Żydów jest jakby zabiciem Słowa Bożego.
54. Ale czy było konieczne, żeby Chrystus za nas cierpiał?
Owszem, i można tu podać dwie racje. Jego męka
i śmierć jest dla nas lekarstwem na nasze grzechy, a ponadto
stanowi dla nas przykład.
Lekarstwem jest w tym znaczeniu, że usuwa skutki,
jakie grzech na nas sprowadza. Tych skutków można
wyliczyć pięć.
55. Grzech nas oszpeca. Grzech plami duszę człowieka
w przeciwieństwie do cnoty, która jest ozdobą duszy.
Czytamy w Księdze Barucha (3,10-11): „Cóż to się stało,
Izraelu, że (…) uważany [jesteś] za nieczystego na równi
z umarłymi”. Męka Chrystusa dokonuje oczyszczenia.
Jego krew jest kąpielą, w której grzesznicy się obmywają,
jak to czytamy w Apokalipsie (1,5): „Przez swą krew
uwolnił nas od naszych grzechów”. Dzieje się to w sakramencie
chrztu świętego, który dzięki krwi Chrystusowej
ma moc odradzającą. Gdy więc ktoś popełnia
grzech, wyrządza Chrystusowi zniewagę i to jest grzech
gorszy niż w czasach przed Chrystusem, jak to czytamy
w Liście do Hebrajczyków (10,28-29): „Kto przekracza
Prawo Mojżeszowe, ponosi śmierć bez miłosierdzia na
podstawie [zeznania] dwóch albo trzech świadków. Pomyślcie,
o ileż surowszej kary stanie się winien ten, kto
by podeptał Syna Bożego i zbezcześcił krew Przymierza”.
56. Po drugie, grzech jest obrazą Boga. Jak istota cielesna
kocha piękno cielesne, tak Bóg kocha piękno duchowe.
Skoro więc dusza splami się grzechem, obraża tym
Boga i staje się przedmiotem Jego gniewu, jak to czytamy
w Księdze Mądrości (14,9): „Jednakowo Bogu jest nienawistny
i bezbożnik, i jego bezbożność”. Męka Chrystusa
jest zadośćuczynieniem za ludzkie grzechy, sam
bowiem człowiek nie byłby do tego zdolny. Natomiast
Chrystusowa miłość i posłuszeństwo są większe niż przestępstwo
pierwszego człowieka. Czytamy w Liście do
Rzymian (5,10): „Będąc nieprzyjaciółmi zostaliśmy pojednani
z Bogiem przez śmierć Jego Syna”.
57. Po trzecie, grzech staje się źródłem naszej słabości.
Grzesząc, liczymy, że damy sobie potem z grzechem
radę. Dzieje się jednak odwrotnie. Pierwszy grzech czy35
ni nas podatniejszymi na następne. Dochodzi do tego,
że grzech staje się panem człowieka, który staje się podobny
temu, kto wpadł do studni i nie wyjdzie stamtąd,
dopóki ktoś go nie wyciągnie. Skoro doszło do pierwszego
grzechu, natura ludzka została osłabiona i skażona
i odtąd człowiek jest bardziej skłonny do złego niż
do dobrego. Chrystus tę naszą słabość zmniejsza, chociaż
jej całkiem nie usuwa. W każdym razie przy pomocy
Jego łaski otrzymywanej w sakramentach biorących
skuteczność z Jego męki, możemy wydźwignąć się
z grzechów. Czytamy w Liście do Rzymian (6,6): „Dawny
nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po
to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu”. Nim
doszło do męki Chrystusa, niewielu było takich, którzy
żyli bez grzechu śmiertelnego, natomiast po niej było
i jest ich wielu.
58. Po czwarte, na skutek grzechu zaciągamy winę.
Sprawiedliwość Boża domaga się zaś, by ten, kto zawinił,
został ukarany. Wielkość kary mierzona jest wielkością
winy. Ponieważ zaś wina grzechu śmiertelnego jest
nieskończona, obraża bowiem nieskończone dobro, jakim
jest Bóg, stąd i kara należna musi być także nieskończona.
I właśnie Chrystus swoją męką tę karę zgładził,
biorąc ją na siebie, jak mówi św. Piotr: „On sam, w swoim
ciele poniósł nasze grzechy na drzewo” (1 P 2,24).
Męka Chrystusa posiada taką moc, że wystarczy do zadośćuczynienia
za wszystkie grzechy całego świata,
a nawet gdyby światów było tysiące. Stąd ci, którzy otrzymują
chrzest, otrzymują z nim razem odpuszczenie
wszystkich grzechów. Tak samo kapłan na spowiedzi
może wszystkie grzechy odpuścić. Podobnie też im ktoś
bardziej jest uczestnikiem cierpień Chrystusowych, tym
zasługuje na większe przebaczenie i na większą łaskę.
59. Po piąte, grzech jest wygnaniem z Królestwa. Kto
się narazi władcy, musi opuścić granice jego państwa. Tak
właśnie człowiek za swój grzech został wygnany z raju.
Bramy raju zostały zamknięte, ale Chrystus dzięki swojej
męce je otworzył i wygnańców do Królestwa przywrócił.
Gdy otwarto bok Chrystusa, otwarła się równocześnie
brama raju. Płynąca krew obmyła ludzką winę,
Bóg dał się przebłagać. Dług został wyrównany, zapłacona
kara, wygnańcy powrócili do Królestwa, a łotr
ukrzyżowany usłyszał: „Dziś ze Mną będziesz w raju”.
I to nie działo się tylko kiedyś, nie było powiedziane tylko
komuś wówczas: Adamowi, Abrahamowi, Dawidowi,
ale to dzieje się dziś. Skoro bowiem otworzyła się
brama, łotr zaraz prosił o przebaczenie i je otrzymał.
Dlatego też czytamy w Liście do Hebrajczyków (10,19):
„Mamy, bracia, pewność, że wejdziemy do Miejsca Świętego
przez krew Jezusa”.
Takie są więc korzyści płynące z męki Chrystusa, rozumianej
jako lekarstwo.
Ale nie mniejsze czerpiemy z niej, branej jako przykład.
60. Święty Augustyn mówi, że męka Chrystusa ma
moc kształtowania całego naszego życia. Kto bowiem
pragnie żyć dobrze, wystarczy, że odrzuci to, co Chrystus
z krzyża odrzucił, a będzie pragnął tego, czego
Chrystus pragnął.
61. Krzyż może nas nauczyć każdej cnoty. Szukasz
przykładu miłości? „Nikt nie ma większej miłości nad tę,
gdy kto życie swoje odda za swoich przyjaciół” (J 15,13).
On to właśnie na krzyżu uczynił. Jeśli więc On za nas
życie oddał, nie powinno nam być za ciężko znosić dla
Niego różne udręki, jakiekolwiek by one były. Czytamy
w Psalmie: „Cóż oddam Panu za wszystko, co mi wyświadczył?”
(116[114-115],12).
62. Szukasz przykładu cierpliwości? Na krzyżu znajdziesz
najwspanialszy. Prawdziwa cierpliwość w dwojaki
sposób się przejawia: albo ktoś cierpliwie znosi
37
jakieś wielkie zło, albo nie unika tego, czego mógłby
uniknąć.
U Chrystusa jest jedno i drugie. Bardzo wiele wycierpiał
na krzyżu, jak to czytamy w Księdze Lamentacji
(1,12): „O wy, co przechodzicie drogą, przyjrzyjcie się
i zobaczcie, czy jest boleść jako boleść moja?”. I jak cierpliwie
znosił mękę: „On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył,
gdy cierpiał, nie groził” (1 P 2,23); „Jak baranek
na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących
ją” (Iz 53,7).
Chrystus mógł również uniknąć tego, co wycierpiał,
ale nie uczynił tego. Sam powiedział, jak to czytamy
w Ewangelii św. Mateusza (26,53): „Czy myślisz, że nie
mógłbym prosić Ojca, by mi wystawił więcej niż dwanaście
hufców aniołów?”. Jakże wielka jest cierpliwość
Chrystusa ukrzyżowanego! Stąd czytamy w Liście do Hebrajczyków
(12,1-2): „Winniśmy wytrwale biec w wyznaczonych
nam zawodach. Patrzmy na Jezusa, który
nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast
radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż,
nie bacząc na [jego] hańbę”.
63. Szukasz przykładu pokory? Popatrz na krzyż. Oto
Bóg pozwolił, by Go Piłat sądził i skazał na śmierć. Czytamy
w Księdze Hioba (36,17): „Osądzono twą sprawę
jako niezbożnego”. W rzeczy samej jak „niezbożnego”,
powiedziano bowiem: „Zasądźmy go na śmierć haniebną”
(Mdr 2,20). Pan za sługę, Ten, który jest życiem aniołów,
zechciał umrzeć za człowieka. Czytamy w Liście do
Filipian (2,8): „Stał się posłuszny aż do śmierci”.
64. Szukasz przykładu posłuszeństwa? Naśladuj Tego,
który wobec Ojca stał się posłuszny aż do śmierci. Czytamy
w Liście do Rzymian (5,19): „Albowiem jak przez
nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się
grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy
staną się sprawiedliwymi”.
65. Szukasz przykładu pogardy dóbr ziemskich? Idź
za Tym, który jest Królem królów i Panem panujących
i w którym są wszelkie skarby mądrości, a na krzyżu był
odarty z szat, opluty, obity, cierniem ukoronowany, napojony
octem i żółcią i w końcu zabity. Nie przywiązuj
się do szat i bogactwa, bo „podzielili między siebie szaty
moje” (Ps 22[21],19); do zaszczytów, bo „Ja doświadczyłem
ludzkich śmiechów i bicia”; do godności, bo „uplótłszy
koronę z cierni, włożyli ją na moją głowę” (por.
J 19,2); do przyjemności, bo gdy pragnąłem, „napoili Mnie
octem” (por. Ps 69,22).
Dlatego też powiedział św. Augustyn, nawiązując do
tekstu z Listu do Hebrajczyków (12,2): „On to zamiast
radości, (…) przecierpiał krzyż”: „Chrystus wzgardził dobrami
ziemskimi, by pokazać, jak my mamy się do nich
odnosić”.
Artykuł V
ZSTĄPIŁ DO PIEKIEŁ, TRZECIEGO DNIA
ZMARTWYCHWSTAŁ
66. Wiemy, że śmierć Chrystusa polegała, tak jak
i nasza, na oddzieleniu się duszy od ciała. Jednakże Bóstwo
nie oddzieliło się ani od duszy, ani od ciała, tak że
ciało leżące w grobie było w zjednoczeniu z Synem Bożym
i podobnie dusza, która zstąpiła do otchłani.
67. Można podać cztery motywy tego zstąpienia.
A więc najpierw chodziło o to, by wziąć na siebie całą
karę za grzechy i w ten sposób zmazać całą winę. Tą karą
jest nie tylko śmierć ciała. Dusza również musiała karę
ponieść, a jest nią pozbawienie oglądania Boga. Nikt dotąd
za tę karę nie zadośćuczynił. Stąd też wszyscy ludzie
po śmierci, także święci, którzy żyli przed Chrystusem,
przebywali w otchłani. By więc Chrystus mógł wziąć na
siebie całą karę za ludzkie grzechy, trzeba było, by nie
tylko umarł, ale by również Jego dusza podzieliła los tych,
którzy byli w otchłani. Nawiązuje do tego tekst Psalmu:
„Zaliczają Mnie do tych, którzy schodzą do grobu, stałem
się podobny do męża bezsilnego. Moje posłanie jest
między zmarłymi” (88[87],5-6). Wszyscy inni byli tam
jednak z konieczności, a Chrystus dobrowolnie.
68. Po drugie, chciał Chrystus dać dowód swojej przyjaźni
wobec wszystkich ludzi, i to nie tylko na tym świecie,
ale także w otchłani. Na tyle się jest przyjacielem
Chrystusa, na ile żywi się do Niego miłość, a w otchłani
byli tacy, którzy opuścili świat w miłości i wierze w przyszłego
Mesjasza, jak Abraham, Izaak, Jakub, Mojżesz,
Dawid oraz inni mężowie sprawiedliwi i doskonali. Skoro
więc Chrystus odwiedzał bliskich, żyjąc na tym świecie,
i był im użyteczny dzięki swojej śmierci, wypadało także
pójść do tych, co przebywali w otchłani, i wyświadczyć
im pomoc. Czytamy w Księdze Mądrości Syracha
(24,45): „Przeniknę wszystkie niższe części ziemi i oglądnę
wszystkich śpiących, i oświecę wszystkich ufających
w Panu”.
69. Po trzecie, chciał Chrystus dać dowód swego pełnego
zwycięstwa nad szatanem. Zwycięża się kogoś
w sposób pełny, kiedy nie tylko pokona się go na placu
bitwy, lecz zapędzi się za nim aż do jego domu i go zajmie.
Tak właśnie Chrystus zatriumfował nad szatanem
i na krzyżu go zwyciężył. Stąd czytamy w Ewangelii św.
Jana (12,31): „Teraz odbywa się sąd nad tym światem.
Teraz władca tego świata [czyli szatan] zostanie precz wyrzucony”.
By więc dać wyraz swojego pełnego triumfu
nad nim, odebrał mu panowanie i związał go w jego domu,
to znaczy w piekle. Zstąpił tam, aby zniszczyć to, co szatan
posiadał, by go unieruchomić i by mu zabrać jego łup,
jak to czytamy w Liście do Kolosan (2,15): „Po rozbrojeniu Zwierzchności i Władz jawnie wystawił je na widowisko,
powiódłszy [je] dzięki Niemu w triumfie”.
Chodziło również o to, by skoro Chrystus otrzymał
władzę nad niebem i ziemią, miał ją również nad otchłanią,
jak czytamy w Liście do Filipian (2,10): „Na imię Jezusa
zgina się wszelkie kolano, istot niebieskich, ziemskich
i podziemnych”. Tak samo w Ewangelii św. Marka
(16,17): „W imię moje złe duchy będą wyrzucać”.
70. Wreszcie po czwarte, chodziło o to, aby Chrystus,
który umarł, by uwolnić żyjących od śmierci, podobnie
przez zstąpienie do otchłani mógł wyprowadzić tych, którzy
tam oczekiwali wyzwolenia. Czytamy w Proroctwie
Zachariasza (9,11): „Ze względu na krew przymierza zawartego
z tobą wypuszczę więźniów twoich z bezwodnej
cysterny”. Podobnie u proroka Ozeasza (13,14): „Śmiercią
twoją będę, o śmierci, ukąszeniem twoim, o piekło”.
Chrystus zniszczył wprawdzie śmierć, i to całkowicie,
nie zniszczył jednak całkowicie piekła, osłabił wszakże
jego moc. Dokonało się to dzięki temu, że wybawił od
piekła tych, których sumienia nie obciążał grzech śmiertelny,
ani też grzech pierworodny, od którego zostali —
jako poszczególne osoby — uwolnieni przez obrzezanie.
Następnie tych, którzy nie używali jeszcze rozumu i nie
zostali obrzezani, ale mogli otrzymać zbawienie dzięki
wierze rodziców, i wreszcie tych dorosłych, którzy składali
ofiary i wierzyli w przyszłego Mesjasza. Ci wszyscy
przebywali w otchłani na skutek pierworodnego grzechu
Adama, który był grzechem ludzkiej natury i z którego
mógł nas wybawić tylko sam Chrystus. Pozostawił
jednak w piekle tych, którzy tam się dostali na skutek
grzechu śmiertelnego, jak również dzieci nieobrzezane.
Mógł zatem Chrystus powiedzieć: „Będę ukąszeniem
twoim, o piekło”.
Wiemy już więc, że Chrystus zstąpił do piekieł, i jakie
były tego powody.
71. Możemy teraz dla naszego pouczenia wyciągnąć
stąd cztery wnioski.
Powinniśmy najpierw okazywać Bogu wielkie zaufanie.
W jakimkolwiek człowiek znalazłby się ucisku, zawsze
może liczyć na Bożą pomoc. Nie ma zaś nic gorszego,
niż być narażonym na piekło. Jeśli więc Chrystus
ocalił ludzi od piekła, to przyjaciel Boga zawsze może
liczyć, że będzie przez Niego ocalony od każdego innego
nieszczęścia. Czytamy w Księdze Mądrości (10,13-14):
„[Mądrość] nie opuściła Sprawiedliwego, gdy go zaprzedano
(…). Zeszła z nim razem do lochu i nie opuściła
go w więzach”. Ponieważ Bóg czuwa szczególnie nad swoimi
sługami, ci bardziej od innych powinni się czuć bezpieczni,
jak to nam przypomina Księga Mądrości Syracha
(34,14): „Ten, kto boi się Pana, niczego lękać się nie będzie
ani obawiać, albowiem On sam jest jego nadzieją”.
72. Po drugie, trzeba, żebyśmy trwali w bojaźni Bożej
i nie byli zbyt dufni. Chociaż bowiem Chrystus cierpiał
za grzeszników i zstąpił do piekieł, to jednak nie wyzwolił
stamtąd wszystkich, ale tylko tych, którzy byli bez grzechu
śmiertelnego, jak to już powiedzieliśmy. Tych, którzy
byli obciążeni grzechem śmiertelnym, pozostawił.
Stąd żaden człowiek, który umiera w grzechu śmiertelnym,
nie może liczyć na przebaczenie. Będzie tak długo
w piekle, jak długo święci będą w niebie, czyli na całą
wieczność. Czytamy w Ewangelii św. Mateusza (25,46):
„I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia
wiecznego”.
73. Po trzecie, mamy okazywać troskę o zbawienie.
Trzeba, żebyśmy tak jak Chrystus, który dla naszego zbawienia
zstąpił do piekieł, również tam zstępowali, by
mieć przed oczyma grożące kary, jak to było w wypadku
Ezechiasza, o którym czytamy u proroka Izajasza (38,10):
„W połowie moich dni muszę odejść; w bramach Szeolu
odczuję brak reszty lat moich!”. Kto za życia często my42
ślą tam zstępuje, ten po śmierci będzie miał większe szanse,
by się tam nie dostać, tego rodzaju myśli będą go
broniły przed grzechem. Ludzie na świecie boją się wykroczeń,
bo mogą za nie być ukarani, o ileż bardziej należy
się strzec grzechu, za który grozi kara potępienia,
o ileż większa od kar doczesnych, pod względem długości,
surowości i mnogości. Przypomina nam to Księga Mądrości
Syracha (7,40): „Pamiętaj na rzeczy ostateczne,
a na wieki nie zgrzeszysz”.
74. I wreszcie po czwarte, mamy tutaj przykład miłości.
Chrystus zstąpił do piekieł, aby wyzwolić stamtąd
tych, co tam przebywali. Tak samo i my powinniśmy
pomagać duszom w czyśćcu. Bez serca byłby ten, kto by
nie zatroszczył się o swego przyjaciela przebywającego
w więzieniu. A cóż dopiero, gdy chodzi o tych, którzy są
w czyśćcu, gdzie cierpi się bez porównania więcej. Czytamy
w Księdze Hioba (19,21): „Zlitujcie się przyjaciele,
zlitujcie, gdyż Bóg mnie dotknął swą ręką”. A w 2 Księdze
Machabejskiej (12,45): „Piękną i zbawienną rzeczą
jest modlić się za zmarłych, by byli od grzechów uwolnieni”.
75. Święty Augustyn podaje trzy formy pomocy: msza
święta, modlitwa i jałmużna. Święty Grzegorz dodaje
jeszcze post. Możliwość tej pomocy jest jak najbardziej
realna, skoro i na świecie jest dopuszczalne, by jeden
przyjaciel za drugiego wyrównywał długi. Oczywiście
w naszym wypadku dotyczy to tylko przebywających
w czyśćcu.
76. Są dwie rzeczy, o których człowiek powinien pamiętać
w sposób szczególny: o chwale Bożej i o karze
wiecznej. Jedno nas pociąga, drugie przeraża i w ten sposób
ubezpieczamy się od grzechu. Jednakże zarówno jedno,
jak i drugie jako przedmiot poznania przedstawia
niemałe trudności. Na temat chwały Bożej czytamy
w Księdze Mądrości (9,16): „Któż wyśledzi to, co jest na
niebie?”. Jest to szczególnie trudne dla ludzi ziemskich,
bo jak czytamy w Ewangelii św. Jana (3,31): „Kto z ziemi
pochodzi, należy do ziemi i po ziemsku przemawia”. Nie
jest to jednak tak trudne dla ludzi duchowych, bo „Kto
z nieba pochodzi, Ten jest ponad wszystkim”, jak czytamy
na tym samym miejscu. I dlatego właśnie Bóg zstąpił
z nieba i wcielił się, aby nas pouczyć o sprawach niebieskich.
Nie jest także łatwo zrozumieć kary wieczne.
Czytamy w Księdze Mądrości (2,1): „Nie ma nikogo,
kto by wrócił z otchłani”. Takie jest mniemanie niezbożnych.
Nie można jednak tak twierdzić, bo jak Chrystus
zstąpił z nieba, by nas pouczyć o sprawach niebieskich,
tak samo powstał z martwych, by nam powiedzieć
o sprawach pozagrobowych. Mamy więc wierzyć, że nie
tylko stał się człowiekiem i nie tylko umarł, ale również
powstał z martwych. Mówimy zatem: „Trzeciego dnia
zmartwychwstał”.
77. Znamy wprawdzie wiele faktów powstania z martwych.
Możemy tu wymienić Łazarza, syna wdowy, córkę
przełożonego synagogi, jednakże zmartwychwstanie
Chrystusa różni się od tamtych i to pod czworakim
względem.
Najpierw odnośnie do samej przyczyny. Tamci nie
zmartwychwstali własną mocą, ale mocą Chrystusa czy
na skutek prośby jakiegoś świętego. Chrystus natomiast
zmartwychwstał sam, nie był bowiem tylko człowiekiem,
ale także Bogiem i Boskość Słowa nigdy nie odłączyła
się ani od duszy, ani od ciała, mógł więc własną decyzją
połączyć ciało z duszą, a duszę z ciałem. Powiedział
w Ewangelii św. Jana (10,18): „Mam moc je [życie] oddać
i mam moc je znów odzyskać”. Umarł nie ze słabości,
nie z konieczności, ale dlatego, że chciał. Umierając
więc, mógł zawołać „głosem wielkim”, co nie jest możliwe
w wypadku innych ludzi. Setnik to zrozumiał, powiedział
bowiem: „Prawdziwie, Ten był Synem Bożym”
(Mt 27,54). Skoro więc Chrystus z własnej woli umarł,
mógł także z własnej woli zmartwychwstać. Dlatego nie
mówi się o Nim, że został wskrzeszony, jak to miało
miejsce w innych wypadkach, ale że zmartwychwstał. Stąd
czytamy w Psalmie: „Ułożyłem się do snu i zasnąłem,
i znowu powstałem” (3,6). Nie sprzeciwia się to wcale
temu, co czytamy w Dziejach Apostolskich (2,32): „Tego
właśnie Jezusa wskrzesił Bóg”, wskrzesił Go bowiem zarówno
Ojciec, jak i Syn, jedna jest bowiem moc Ojca i Syna.
78. Inna różnica leży w tym, że Chrystus zmartwychwstał
do życia chwalebnego i niezniszczalnego. Czytamy
w Liście do Rzymian (6,4): „Chrystus powstał z martwych
dzięki chwale Ojca”. Tamci natomiast powrócili
do życia, jakie przedtem wiedli, jak Łazarz i inni.
79. Trzecia różnica dotyczy owoców i skuteczności
zmartwychwstania Chrystusa, dzięki któremu wszyscy
mają zmartwychwstać. W Ewangelii św. Mateusza (27,52)
czytamy: „Groby się otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy
umarli, powstało”. Podobnie w 1 Liście do Koryntian
(15,20): „Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy”.
Zwróćmy uwagę, że Chrystus doszedł do chwały
przez cierpienie. W Ewangelii św. Łukasza (24,26) czytamy:
„Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do
swej chwały?”. Chce nas Chrystus pouczyć, że to jest także
nasza droga. „Przez wiele ucisków trzeba nam wejść
do królestwa Bożego” (Dz 14,22).
80. Czwarta wreszcie różnica dotyczy czasu zmartwychwstania.
Nasze nastąpi przy końcu świata, chyba
że w wyniku przywileju byłoby inaczej, jak w wypadku
Matki Najświętszej czy — jak niektórzy sądzą — św. Jana
Ewangelisty. Natomiast Chrystus zmartwychwstał trzeciego
dnia, a powodem tego było, że zarówno zmartwychwstanie,
jak i śmierć, i narodzenie miały na celu
nasze zbawienie. Wybrał więc taki czas zmartwychwstania,
żeby to było najkorzystniejsze dla nas. Gdyby bo45
wiem zmartwychwstał natychmiast, można by wątpić,
czy rzeczywiście umarł, gdyby zaś odłożył je na później,
uczniowie mogliby utracić wiarę i Jego męka mogłaby
się okazać daremna, jak to czytamy w Psalmie: „Jaki
będzie pożytek z krwi mojej, z mojego zejścia do grobu?”
(30[29],10). Tak więc zmartwychwstał trzeciego
dnia, by było pewne, że umarł, i by uczniowie nie utracili
wiary.
81. A teraz z tego, co zostało powiedziane, wyciągnijmy
cztery praktyczne wnioski dla siebie.
Najpierw, że jeśli nam się zdarzy popaść w duchową
śmierć przez grzech, trzeba się starać przez pokutę powstać
znów do życia w łasce. Czytamy w Liście do Efezjan
(5,14): „Powstań ty, który śpisz, a oświeci cię Chrystus”.
To jest owo pierwsze zmartwychwstanie, o którym
mówi Apokalipsa (20,6): „Błogosławiony i święty, kto ma
udział w pierwszym zmartwychwstaniu”.
82. Po drugie, nie wolno nam odkładać nawrócenia
do samej śmierci, lecz trzeba to zrobić szybko, bo Chrystus
zmartwychwstał trzeciego dnia. Czytamy w Księdze
Mądrości Syracha (5,7): „Nie zwlekaj z nawróceniem
do Pana ani nie odkładaj tego z dnia na dzień”. Złamany
chorobą możesz już nie być zdolny do myślenia o zbawieniu.
Tracisz również wiele dóbr duchowych ze skarbca
Kościoła i narażasz się na wiele zła, trwając w grzechach.
A św. Beda twierdzi, że im dłużej kogoś diabeł
ma pod swoją władzą, tym trudniej takiego ze swoich
rąk wypuszcza.
83. Po trzecie, powinniśmy powstawać z grzechu ku
życiu wiecznemu, to znaczy z zamiarem, by już więcej
nie grzeszyć. Czytamy w Liście do Rzymian (6,9-13):
„Chrystus powstawszy z martwych, już więcej nie umiera
(…). Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu,
żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie. Niechże więc
grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele, poddając was swoim pożądliwościom. Nie oddawajcie też
członków waszych jako broń nieprawości na służbę grzechowi,
ale oddajcie się na służbę Bogu jako ci, którzy ze
śmierci przeszli do życia”.
84. Po czwarte, mamy powstać do życia nowego i chwalebnego,
a to znaczy, że musimy unikać tego wszystkiego,
co dawniej było okazją i przyczyną śmierci i grzechu, jak
to czytamy w Liście do Rzymian (6,4): „[Trzeba], abyśmy
i my wkroczyli w nowe życie — jak Chrystus powstał
z martwych dzięki chwale Ojca”. To nowe życie
jest życiem w sprawiedliwości, odnawia duszę i prowadzi
do życia chwały. Amen.
Artykuł VI
WSTĄPIŁ DO NIEBA, SIEDZI PO PRAWICY BOGA
OJCA WSZECHMOGĄCEGO
85. Uznając Chrystusowe zmartwychwstanie, konsekwentnie
przyjmujemy Jego wstąpienie do nieba, które
nastąpiło po czterdziestu dniach, mówimy więc: „Wstąpił
do nieba”.
W związku z tym zwróćmy uwagę na trzy rzeczy.
Najpierw, że wniebowstąpienie ma charakter sublimacji:
wstąpienie do nieba. I to w trojakim znaczeniu.
Ponad niebiosa w sensie astronomicznym: „Wstąpił
ponad wszystkie niebiosa” (Ef 4,10). To stało się po raz
pierwszy w osobie Chrystusa, przedtem bowiem ciało
ziemskie było tylko na ziemi i to do tego stopnia, że nawet
Adam przebywał jedynie w raju ziemskim.
Po drugie, Chrystus wstąpił ponad niebiosa w znaczeniu
duchowym, czyli wzniósł się ponad istoty duchowe.
Czytamy o tym w Liście do Efezjan (1,20-22): „[Bóg]
posadził [Go] po swojej prawicy na wyżynach niebie47
skich, ponad wszelką Zwierzchnością i Władzą, i Mocą,
i Panowaniem, i ponad wszelkim innym imieniem wzywanym
nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym.
I wszystko poddał pod Jego stopy”.
Po trzecie, Chrystus wstąpił aż do tronu Ojca. Czytamy
w Proroctwie Daniela (7,13): „Oto na obłokach nieba
przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego
i wprowadzają Go przed Niego”. Tak samo
czytamy w Ewangelii św. Marka (16,19): „Po rozmowie
z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy
Boga”.
86. Prawicy Bożej nie rozumiemy oczywiście w znaczeniu
materialnym, ale metaforycznie, to znaczy, że
Chrystus ma udział w najwyższych dobrach. Ubiegał się
o to szatan, jak czytamy w Proroctwie Izajasza (14,13-
-14): „Wstąpię na niebiosa; powyżej gwiazd Bożych postawię
mój tron. Zasiądę na Górze Obrad, na krańcach
północy. Wstąpię na szczyty obłoków, podobny będę do
Najwyższego”. Nie dotarł tam jednak on, ale Chrystus.
Dlatego też mówimy w Wyznaniu wiary: „Wstąpił na
niebiosa, siedzi po prawicy Ojca”. To samo czytamy
w Psalmie: „Rzekł Pan Panu memu: Siądź po prawicy
mojej” (110[109],1).
87. Wniebowstąpienie Chrystusa było także racjonalne,
i to z trzech powodów.
Najpierw, ponieważ niebo należało się Chrystusowi
z natury rzeczy. Jest bowiem czymś naturalnym, że każdy
wraca tam, skąd wziął początek. Chrystus zaś ma swój
początek w Bogu, który jest ponad wszystkim. Czytamy
w Ewangelii św. Jana (16,28): „Wyszedłem od Ojca i przyszedłem
na świat. Teraz opuszczam świat i idę do Ojca”.
To samo w innym miejscu: „Nikt nie wstąpił do nieba
oprócz Tego, który z nieba zstąpił — Syna Człowieczego”
(J 3,13). A chociaż i święci wstępują do nieba, to jednak
inaczej niż Chrystus, bo On — własną mocą, a tamci
— pociągnięci przez Niego, jak to mówi Pieśń nad Pieśniami
(1,4): „Pociągnij mnie za sobą”. Można także powiedzieć,
że poza Chrystusem nikt do nieba nie wstępuje,
święci bowiem dostają się tam jedynie jako członki
Ciała Chrystusowego, którego On jest Głową. Można
tu zastosować słowa z Ewangelii św. Mateusza (24,28):
„Gdzie jest ciało, tam też zbiorą się i orły”.
Po drugie, niebo należało się Chrystusowi jako zwycięzcy.
Chrystus posłany został na świat, aby zwalczył
szatana. Zwyciężył go i dlatego zasłużył, aby być wyniesiony
ponad wszystkich: „Zwyciężyłem i zasiadłem
z mym Ojcem na Jego tronie” (Ap 3,21).
Po trzecie, należało Mu się niebo dzięki Jego pokorze.
Nie było przykładu większej pokory. Był Bogiem, a zechciał
być człowiekiem; był Panem, a „przyjąwszy postać
sługi, (…) uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym
aż do śmierci” (Flp 2,7-8); zstąpił do piekieł i dlatego
zasłużył na wyniesienie aż do tronu Bożego. Pokora
bowiem jest drogą do chwały, jak to czytamy w Ewangelii
św. Łukasza (14,11): „Kto się uniża, będzie wywyższony”.
To samo w Liście do Efezjan (4,10): „Ten, który
zstąpił, jest i Tym, który wstąpił ponad wszystkie niebiosa”.
88. Możemy wreszcie mówić o wniebowstąpieniu
Chrystusa, że było użyteczne dla nas, i to również z trzech
powodów.
Najpierw było ono nam potrzebne, by nam utorować
drogę. Jak Chrystus zmartwychwstał, byśmy i my mogli
zmartwychwstać, podobnie wstąpił do nieba, byśmy i my
tam mogli się dostać. Nie znaliśmy drogi, a On nam ją
pokazał. Czytamy w Proroctwie Micheasza (2,13): „Wystąpi
przewodnik przed nimi”. Chodziło także o to, by
upewnić nas, że posiądziemy królestwo niebieskie, powiedział
zatem w Ewangelii św. Jana (14,2): „Idę [przecież]
przygotować wam miejsce”.
Po drugie, Chrystus wstąpił do nieba, aby się za nami
wstawiać, jak to czytamy w Liście do Hebrajczyków (7,25):
„Zbawiać na wieki może całkowicie tych, którzy przez
Niego zbliżają się do Boga, bo zawsze żyje, aby się wstawiać
za nimi”. Podobnie w 1 Liście św. Jana (2,1): „Mamy
Rzecznika wobec Ojca — Jezusa Chrystusa sprawiedliwego”.
Po trzecie, Chrystus wstąpił do nieba, by pociągnąć za
sobą nasze serca. W Ewangelii św. Mateusza (6,21) czytamy:
„Gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje”. Chodzi
o to, byśmy umieli odrywać się od rzeczy doczesnych.
A w Liście do Kolosan (3,1-2) czytamy: „Jeśli z Chrystusem
powstaliście z martwych, szukajcie tego, co w górze,
gdzie przebywa Chrystus, zasiadający po prawicy Boga”.
Artykuł VII
STAMTĄD PRZYJDZIE SĄDZIĆ ŻYWYCH
I UMARŁYCH
89. Sądzenie jest funkcją władcy. Czytamy w Księdze
Przysłów (20,8): „Gdy Król zasiada na tronie sędziowskim,
spojrzeniem swoim rozprasza wszelkie zło”. Ponieważ
Chrystus wstąpił do nieba i zasiadł po prawicy Bożej
jako Pan wszystkiego, do Niego należy władza sędziowska.
Dlatego też w wyznaniu katolickiej wiary jest powiedziane:
„Przyjdzie sądzić żywych i umarłych”.
Dali temu wyraz aniołowie, jak to czytamy w Dziejach
Apostolskich (1,11): „Ten Jezus, wzięty od was do
nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego
do nieba”.
90. W związku z tym sądem zwróćmy uwagę na trzy
sprawy: na jego formę, na jego grozę i na nasz sposób
przygotowania się do niego.
Co do formy popatrzmy, kto tu będzie sędzią, kto
będzie sądzony i co będzie przedmiotem sądu. Sędzią
będzie Chrystus.
91. Czytamy w Dziejach Apostolskich (10,42): „Bóg
ustanowił Go sędzią żywych i umarłych”. Nie ma tu znaczenia,
czy pod pojęciem „umarłych” będziemy rozumieć
grzeszników, a pod pojęciem „żywych” ludzi pobożnie
żyjących, czy literalnie za pierwszych uznamy ludzi, którzy
wtedy będą żyli, a za drugich tych, którzy zmarli.
A jest Chrystus sędzią nie tylko jako Bóg, ale także jako
człowiek, i to dla trzech racji.
Najpierw po to, żeby sądzeni widzieli swego sędziego.
Bóstwo bowiem swoim widokiem tak bardzo zachwyca,
że nie można Go oglądać bez uczucia radości, co nie
jest dostępne dla potępionych. Konieczne jest więc, by
ukazał się w postaci ludzkiej i przez wszystkich mógł
być widziany. Stąd czytamy w Ewangelii św. Jana (5,27):
„[Ojciec] przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ
jest Synem Człowieczym”.
Po drugie, Chrystus jako człowiek zasłużył sobie na tę
rolę. Jako człowiek bowiem był niesłusznie sądzony i dlatego
Bóg uczynił Go sędzią całego świata. Czytamy w Księdze
Hioba (36,17): „Twoją sprawę osądzono jako człowieka
niegodziwego, dlatego Ty będziesz sędzią w sprawie”.
Po trzecie, by nie było powodu do rozpaczy, będą sądzeni
przez człowieka. Gdyby bowiem Bóg ich miał
sądzić, byliby przerażeni. Czytamy jednak w Ewangelii
św. Łukasza (21,27): „Ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego
w obłoku”. Sądzeni zaś będą wszyscy ludzie:
którzy są, byli i będą. Czytamy w 2 Liście do Koryntian
(5,10): „Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem
Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki
dokonane w ciele, złe lub dobre”.
92. Można zaś, jak powiada św. Grzegorz, wskazać
na cztery kryteria podziału wśród tych, co będą sądzeni.
Najpierw na dobrych i złych. Wśród złych jedni będą
potępieni, choć nie będą sądzeni, i do nich należą niewierzący,
do których odnoszą się słowa z Ewangelii św.
Jana (3,18): „Kto nie wierzy, już został potępiony”. Inni
będą potępieni i sądzeni, a należą do nich wierni, którzy
zeszli ze świata w grzechu śmiertelnym. Do nich odnoszą
się słowa z Listu do Rzymian (6,23): „Zapłatą za
grzech jest śmierć”. A nie mogą uniknąć sądu ze względu
na wiarę, którą dawniej mieli.
93. Gdy chodzi o dobrych, to również niektórzy będą
zbawieni, chociaż nie będą sądzeni, mianowicie ubodzy
duchem, ci bowiem z miłości do Boga innych będą sądzili,
jak to czytamy w Ewangelii św. Mateusza (19,28):
„Wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie na dwunastu
tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela”. Nie dotyczy
to tylko samych uczniów Chrystusa, ale także wszystkich
ubogich, inaczej bowiem św. Paweł, który więcej od innych
pracował, nie byłby zaliczony do ich grona. Należy
więc mieć tu na myśli wszystkich, którzy poszli w ślady
apostołów i mieli apostolskiego ducha. Mógł więc powiedzieć
św. Paweł w 1 Liście do Koryntian (6,3): „Czy nie
wiecie, że będziemy sądzili także aniołów?”. Podobnie
czytamy u proroka Izajasza (3,14): „Pan wchodzi na rozprawę
ze starszymi swego ludu i jego książętami”.
Niektórzy będą zbawieni i sądzeni, chociaż zmarli
w stanie łaski, ci mianowicie, którzy zajmując się sprawami
doczesnymi, dopuścili się grzechu. Będą zbawieni,
ale muszą przejść przez sąd. Przedmiotem zaś sądu
będą czyny dobre i złe. Czytamy w Księdze Koheleta (11,9):
„Chodź drogami serca swego (…), lecz wiedz, że z tego
wszystkiego będzie cię sądził Bóg!”. Tak samo w innym
miejscu: „Bóg bowiem każdą sprawę wezwie na sąd,
wszystko, choć ukryte: czy dobre było, czy złe” (Koh 12,14).
Przedmiotem sądu będą także bezużyteczne słowa: „Z każdego
bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie,
zdadzą sprawę w dzień sądu” (Mt 12,36). To samo dotyczy
myśli. Czytamy bowiem w Księdze Mądrości (1,9):
„Zamysły bezbożnego zostaną zbadane”.
Wszystko, co było dotąd powiedziane, dotyczyło formy
sądu.
94. A teraz powiemy, dlaczego mamy się go lękać. Są
cztery powody.
Najpierw mądrość sędziego. Zna On wszystkie nasze
myśli, słowa i czyny, jak to czytamy w Liście do Hebrajczyków
(4,13): „Wszystko odkryte i odsłonięte jest przed
oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek”. Tak samo
w Księdze Przysłów (16,2): „Wszystkie drogi człowieka
są jawne przed Jego oczyma”. Zna On nasze słowa:
„Czujne bowiem ucho nasłuchuje wszystkiego” (Mdr
1,10). Zna także nasze myśli. Czytamy w Proroctwie Jeremiasza
(17,9-10): „Serce jest zdradliwsze niż wszystko
inne i niepoprawne — któż je zgłębi? Ja, Pan, badam serce
i doświadczam nerki, bym mógł każdemu oddać stosownie
do jego postępowania, według owoców jego uczynków”.
A nieomylnymi świadkami będą tam własne ludzkie
sumienia. Czytamy w Liście do Rzymian (2,15-16):
„Ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli
na przemian ich oskarżające lub uniewinniające. [Okaże
się to] w dniu, w którym Bóg sądzić będzie przez Jezusa
Chrystusa ukryte czyny ludzkie”.
95. Po drugie, mamy się lękać sądu ze względu na
potęgę sędziego. Nasz sędzia bowiem jest Bogiem wszechmocnym.
Czytamy u proroka Izajasza (40,10): „Oto Pan
Bóg przychodzi z mocą”. Tę moc objawia On także w swoich
stworzeniach. Czytamy w Księdze Mądrości (5,20):
„Razem z Nim świat będzie walczył przeciw nierozumnym”.
Stąd też powiedział Hiob (10,7): „Nikt mnie z Twej
ręki nie wyrwie”. A w Psalmie czytamy: „Gdy wstąpię
do nieba, tam jesteś, jesteś przy mnie, gdy się w Szeolu
położę” (139[138],8).
96. Po trzecie, mamy się lękać sądu, bo sprawiedliwość
Boża jest nieubłagana. Teraz jest czas miłosierdzia,
natomiast czas przyszły będzie tylko czasem sprawiedliwości,
jak to czytamy w Psalmie: „Gdy Ja naznaczę porę,
odbędę sąd sprawiedliwy” (75[74],3). Podobnie mówi
Księga Przysłów (6,34-35): „On nie okaże litości w dniu
pomsty; na okup za winę nie spojrzy, dary odrzuci, choćbyś
je mnożył”.
97. Całkiem inny będzie jednak dla sprawiedliwych:
słodki i napawający radością, jak to czytamy w Księdze
proroka Izajasza (33,17): „Oczy twe ujrzą Króla w całej
Jego krasie”. Dla złych zaś będzie zagniewany i straszny,
tak że wołać będą do gór: „Padnijcie na nas i zakryjcie
nas przed obliczem Zasiadającego na tronie i przed
gniewem Baranka” (Ap 6,16). Tego gniewu oczywiście
nie rozumiemy jako uczucia, ale mamy na myśli jego
skutek w postaci kary wymierzonej grzesznikom i to kary
wiecznej. Orygenes mówi: „Jak wąskie drogi będą mieli
grzesznicy na tym sądzie! A Sędzia będzie rozgniewany”.
98. Żeby na taki gniew nie zasłużyć, mamy następujące
cztery środki.
Najpierw dobre czyny Apostoł mówi w Liście do Rzymian
(13,3): „Chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze,
a otrzymasz od niej pochwałę”.
Następnie spowiedź i pokuta za popełnione grzechy,
w czym trzy rzeczy powinny się znaleźć: w myślach —
ból, w wyznaniu grzechów — wstyd, w zadośćuczynieniu
— surowość. Tym właśnie okupuje się karę wieczną.
Trzecim środkiem jest jałmużna, która ma moc oczyszczania
ze wszystkich win. Czytamy w Ewangelii św. Łukasza
(16,9): „Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą
mamoną, aby gdy [wszystko] się skończy, przyjęto was
do wiecznych przybytków”.
Czwartym wreszcie środkiem jest miłość Boga i bliźniego,
bo jak jest powiedziane w 1 Liście św. Piotra (4,8):
„Miłość zakrywa wiele grzechów”.
Artykuł VIII
WIERZĘ W DUCHA ŚWIĘTEGO
99. Jak już było powiedziane, Słowem Bożym jest Syn
Boży, tak jak słowem człowieka jest jego myśl. Niekiedy
to ludzkie słowo jest martwe, wtedy mianowicie, kiedy
człowiek myśli o tym, co powinien uczynić, ale brak mu
woli działania. Tak właśnie się dzieje, kiedy ktoś wierzy,
ale z tego nie wypływają czyny. O takiej wierze mówimy,
że jest martwa, jak o tym pisze św. Jakub w swoim Liście.
Natomiast Słowo Boże jest żywe, co potwierdza List do
Hebrajczyków (4,12). Stąd wynika, że w Bogu musi być
wola i miłość. W związku z tym pisze św. Augustyn
w dziele o Trójcy Świętej: „Słowo, które pragniemy przekazać
z miłością, jest poznaniem. Skoro zaś Słowo Boże
jest Synem Bożym, to Miłość Boża jest Duchem Świętym.
Z tego wynika, że wtedy człowiek posiada Ducha Świętego,
kiedy Boga miłuje”. Czytamy o tym w Liście do Rzymian
(5,5): „Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych
przez Ducha Świętego, który został nam dany”.
100. Byli jednak tacy, którzy niewłaściwie myśląc
o Duchu Świętym, twierdzili, że był On sługą i wysłannikiem
Boga. Dla zbicia tego rodzaju błędów święci ojcowie
w mszalnym Wyznaniu wiary dodali pięć twierdzeń.
101. Pierwszym jest to, że jakkolwiek istnieją inne duchy,
mianowicie aniołowie, to jednak są one jedynie wysłannikami
Boga, jak to czytamy w Liście do Hebrajczyków
(1,14): „Czyż nie są oni wszyscy duchami przezna55
czonymi do usług?”. Natomiast Duch Święty jest Panem,
jak mówi Ewangelia św. Jana (4,24): „Bóg jest Duchem”.
Również w 2 Liście do Koryntian (3,17): „Pan zaś jest Duchem”.
Z tego też wynika, że „gdzie jest Duch Pański —
tam wolność” (2 Kor 3,17). A jest tak dlatego, że Duch
Święty kieruje naszą miłość ku Bogu, a odwraca ją od
świata. Mówimy zatem: „Wierzę w Ducha Świętego,
Pana”.
102. Drugim twierdzeniem ojców jest, że życie duszy
polega na połączeniu się z Bogiem, skoro Bóg jest życiem
duszy, tak jak dusza jest życiem ciała. Tym zaś, który nas
łączy z Bogiem, jest Duch Święty. A łączy przez miłość,
ponieważ jest Miłością Bożą i dlatego mówimy, że „ożywia”.
Tak czytamy w Ewangelii św. Jana (6,63): „Duch
daje życie”. Stąd mówimy w Wyznaniu wiary: „Pana
i Ożywiciela”.
103. Trzecim twierdzeniem ojców jest, że Duch Święty
ma tę samą naturę co Ojciec i Syn, ponieważ jak Syn jest
Słowem Ojca, tak Duch Święty jest Miłością Ojca i Syna
i stąd od nich obu pochodzi. I jak Słowo Boże ma tę samą
naturę co Ojciec, tak i Miłość dzieli tę samą naturę z Ojcem
i Synem. Dlatego mówimy: „Który z Ojca i Syna pochodzi”.
Z tego też wynika, że nie może być stworzeniem.
104. Czwartym twierdzeniem jest, że należy Mu się
ten sam kult, co Ojcu i Synowi. Czytamy w Ewangelii
św. Jana (4,23): „Prawdziwi czciciele będą oddawać cześć
Ojcu w Duchu i prawdzie”. A w Ewangelii św. Mateusza
(28,19): „Nauczajcie wszystkie narody, udzielając im
chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Z tego też
względu mówimy: „Który z Ojcem i Synem wspólnie
odbiera uwielbienie i chwałę”.
105. Wreszcie po piąte, chodziło o wykazanie Jego
równości z Bogiem na podstawie tego, że przez Niego
w imieniu Boga mówili prorocy. Czytamy w 2 Liście
św. Piotra (1,21): „Kierowani Duchem Świętym mówili [od
Boga] święci ludzie”. Podobnie u proroka Izajasza (48,16):
„Pan mnie posłał ze swoim Duchem”. Dlatego mamy
w Wyznaniu wiary. „Który mówił przez proroków”.
106. W ten sposób otrzymały odprawę dwa błędy. Jeden
manichejczyków, którzy twierdzili, że Stary Testament
nie pochodzi od Boga, co jest fałszem, skoro Duch
Święty „mówił przez proroków”. I drugi Pryscylli i Montana,
którzy utrzymywali, że prorocy nie mówili w imieniu
Ducha Świętego, ale jako nierozumni.
107. Dzięki Duchowi Świętemu otrzymujemy wiele
duchowych dóbr.
Najpierw Duch Święty uwalnia nas od grzechów. Taką
samą pracą jest stwarzać i naprawiać. Dusza ludzka została
stworzona przy udziale Ducha Świętego, przez którego
Bóg wszystko uczynił. Bóg bowiem jest przyczyną
wszystkiego jako Ten, który miłuje własną dobroć. Czytamy
w Księdze Mądrości (11,24): „Miłujesz bowiem
wszystkie stworzenia”. Dionizy w księdze O Boskich
imionach mówi: „Miłość Boża nie może się ostać bez
twórczości”. Konieczne więc było, by ludzkie serca zranione
grzechem zostały uleczone przez Ducha Świętego,
jak to czytamy w Psalmie: „Ześlij Ducha Twego,
a będą stworzone i odnowisz oblicze ziemi” (104[103],30).
Nie jest to dziwne, że Duch Święty jest tym, który dokonuje
odnowy, skoro wszystkie grzechy doznają przebaczenia
dzięki miłości. Czytamy w Ewangelii św. Łukasza
(7,47): „Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ
bardzo umiłowała”. Podobnie w Księdze Przysłów (10,12):
„Miłość wszelki błąd ukrywa”. Tak samo w 1 Liście
św. Piotra (4,8): „Miłość zakrywa wiele grzechów”.
108. Po drugie, Duch Święty oświeca umysł, wszystko
bowiem, co wiemy, wiemy od Ducha Świętego. Czytamy
w Ewangelii św. Jana (14,26): „Pocieszyciel, Duch
Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was
wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja
wam powiedziałem”. Podobnie w jego 1 Liście: „Jego namaszczenie
poucza was o wszystkim” (2,27).
109. Po trzecie, Duch Święty pomaga nam i niejako
przymusza do zachowania przykazań. Nikt nie będzie
zdolny do ich zachowania, jeśli nie będzie Boga miłował.
Stąd Pan Jezus mówi w Ewangelii św. Jana (14,23):
„Jeśli kto Mnie miłuje, będzie zachowywał moją naukę”.
A właśnie nie kto inny, tylko Duch Święty daje nam zdolność
miłowania i do miłości pobudza. Czytamy w Proroctwie
Ezechiela (36,26-27): „Dam wam serce nowe
i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam
serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego
chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych
nakazów i przestrzegali przykazań i według nich postępowali”.
110. Po czwarte, Duch Święty umacnia w nas nadzieję
na życie wieczne, jest niejako jego gwarancją. Czytamy
w Liście do Efezjan (1,13-14): „Zostaliście opatrzeni
pieczęcią — obiecanym Duchem Świętym, który jest
zadatkiem naszego dziedzictwa na odkupienie”. Jest zadatkiem,
ponieważ życie wieczne należy się człowiekowi
tylko dlatego, że jest dzieckiem Bożym, a jest nim dzięki
podobieństwu do Chrystusa. To zaś podobieństwo bierze
się stąd, że posiadamy Ducha Chrystusowego, a jest
nim właśnie Duch Święty. Stąd też Apostoł mówi w Liście
do Rzymian (8,15-16): „Nie otrzymaliście przecież
ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale
otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy
wołać: »Abba, Ojcze«. Sam Duch wspiera swym
świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi”.
Podobnie czytamy w Liście do Galatów (4,6): „Na
dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc
waszych Ducha Syna swego, który woła: »Abba, Ojcze!«”.
111. Wreszcie po piąte, Duch Święty jest naszym doradcą
w wątpliwościach, pouczając nas, jaka jest wola
Boża. Czytamy w Apokalipsie (2,7): „Kto ma uszy, niechaj
posłyszy, co mówi Duch do Kościołów”. Podobnie
u proroka Izajasza (50,4): „Będę Go słuchał jako Nauczyciela”.
Artykuł IX
ŚWIĘTY KOŚCIÓŁ POWSZECHNY
112. Podobnie jak w człowieku jest jedna dusza i jedno
ciało, chociaż członków wiele, tak i Kościół katolicki
jest jednym ciałem, składającym się z wielu członków.
Natomiast duszą ożywiającą to ciało jest Duch Święty.
Stąd po wyznaniu wiary w Ducha Świętego dajemy
wyraz swej wierze w Kościół, mówiąc: „Wierzę w święty
Kościół powszechny”.
113. Kościół znaczy tyle co „zgromadzenie”. „Kościół
święty” jest zatem „zgromadzeniem wiernych”, a każdy
chrześcijanin jest jego członkiem, o czym mówi Księga Mądrości
Syracha (51,31): „Zbliżcie się ku mnie, ludzie nieumiejętni,
i zgromadźcie się do domu nauki”. Tenże święty Kościół
posiada cztery przymioty. Jest jeden, święty, katolicki,
czyli powszechny, oraz ma gwarancję trwałości.
114. Co do pierwszego przymiotu trzeba wiedzieć, że
chociaż różni heretycy stworzyli rozmaite sekty, to nie
należą one do Kościoła, tworzą bowiem wielość, a Kościół
jest jeden. Czytamy w Pieśni nad Pieśniami (6,9):
„Jedyna jest moja gołąbka, moja nieskalana”.
Są trzy źródła tej jedności.
Najpierw ta sama wiara. Wszyscy bowiem chrześcijanie,
należący do Ciała Kościoła w to samo wierzą. Czytamy
w 1 Liście do Koryntian (1,10): „Upominam was,
bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście
byli zgodni, i by nie było wśród was rozłamów”. To samo
w Liście do Efezjan (4,5): „Jeden Bóg, jedna wiara, jeden
chrzest”.
115. Po drugie, jedna nadzieja, wszyscy bowiem zostali
utwierdzeni w tej samej nadziei osiągnięcia życia
wiecznego. Dlatego mówi Apostoł w Liście do Efezjan
(4,4): „Jedno ciało i jeden duch, jak też zostaliście wezwani
do jednej nadziei”.
116. Po trzecie, ta sama miłość, wszyscy bowiem łączą
się w miłości Bożej i miłości wzajemnej. Czytamy
w Ewangelii św. Jana (17,26): „Aby miłość, którą Ty Mnie
umiłowałeś, w nich była i Ja w nich”. Objawia się zaś ta
miłość i sprawdza, kiedy poszczególne członki są o siebie
wzajemnie zatroskane i kiedy umieją sobie wzajemnie
współczuć, jak to czytamy w Liście do Efezjan (4,15-16):
„Żyjąc prawdziwie w miłości starajmy się, by wszystko
rosło ku Temu, który jest Głową, ku Chrystusowi. Z Niego
całe ciało zespalane i utrzymywane w łączności dzięki
całej więzi, umacniającej każdy z członków stosownie do
jego miary — przyczynia sobie wzrostu dla budowania
siebie w miłości”. Każdy bowiem powinien być dla swego
bliźniego użyteczny tą łaską, którą od Boga otrzymał.
117. I nie dopuszczać, by ktokolwiek znalazł się poza
Kościołem, skoro jest tylko jeden Kościół i tylko w nim
można znaleźć zbawienie, tak jak ocalić się można było
tylko w arce Noego.
118.Co do drugiego przymiotu Kościoła, świętości, tu powiedzieć, że istnieje także inne zgromadzenie, ale
„złoczyńców”, jak to określa Psalm: „Nie cierpię zgromadzenia
złoczyńców” (26[25],5). To jest złe zgromadzenie,
natomiast Kościół Chrystusa jest święty. Czytamy
w 1 Liście do Koryntian (3,17): „Świątynia Boga jest święta,
a wy nią jesteście”. Mówimy zatem: „Wierzę
w Kościół święty”.
Członkowie tej społeczności czerpią swoją świętość
z trzech źródeł.
Pierwsze źródło to chrzest. Podobnie jak budynek
kościelny podczas obrzędu konsekracji w sposób mate60
rialny jest myty wodą, tak wierni są obmywani krwią
Chrystusa, jak to czytamy w Apokalipsie (1,5): „Który
[Chrystus] nas miłuje i który przez swą krew uwolnił nas
od naszych grzechów”. Podobnie czytamy w Liście do
Hebrajczyków (13,12): „Jezus, aby krwią swoją uświęcić
lud, cierpiał poza miastem”.
119. Drugim źródłem jest namaszczenie. I tu również,
jak Kościół jest namaszczany świętym olejem, tak i wierni
otrzymują duchowe namaszczenie dla uświęcenia, inaczej
nie byliby chrześcijanami. Samo imię „Chrystus”
znaczy „Namaszczony”. Namaszczenie zaś jest łaską
Ducha Świętego, jak to czytamy w 2 Liście do Koryntian
(1,21-22): „Tym (…), który nas namaścił, jest Bóg. On
też wycisnął na nas pieczęć i zostawił zadatek Ducha
w sercach naszych”. Podobnie w 1 Liście do Koryntian
(6,11): „Zostaliście (…) uświęceni i usprawiedliwieni
w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa i przez Ducha
Boga naszego”.
120. Trzecim źródłem jest zamieszkiwanie w nas Trójcy
Świętej. Tam bowiem, gdzie Bóg mieszka, miejsce jest
święte. Tak czytamy w Księdze Rodzaju (28,16): „Prawdziwie
miejsce to jest święte”. To samo w Psalmie: „Domowi
Twojemu przystoi świętość” (93 [92],5).
121. Czwartym wreszcie źródłem jest wzywanie imienia
Bożego. W Księdze Jeremiasza (14,9) czytamy: „Ty
jesteś wśród nas, Panie, a imię Twoje zostało wezwane
nad nami”.
122. Musi nam zależeć na tym, byśmy uświęconej duszy
naszej, która jest świątynią Bożą, nie zbezcześcili grzechem.
W 1 Liście do Koryntian (3,17) czytamy: „Jeżeli
ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg”.
123. Co do trzeciego przymiotu Kościoła trzeba wiedzieć,
że jest on katolicki, czyli powszechny; ma to przede
wszystkim znaczenie geograficzne, mianowicie że
Kościół jest na całym świecie, wbrew temu, co twierdzą
donatyści. Czytamy w Liście do Rzymian (1,8): „O waszej
wierze mówi się po całym świecie”. Podobnie w Ewangelii
św. Marka (16,15): „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię
wszelkiemu stworzeniu”. Gdy więc dawniej Bóg był
znany tylko w Judei, tak teraz na całym świecie.
Składa się zaś Kościół z trzech części: istnieje na ziemi,
w niebie i w czyśćcu.
124. Po drugie, Kościół jest powszechny, ponieważ
obejmuje ludzi wszelkiego stanu. Nikogo nie odrzuca:
ani pana, ani sługi, ani mężczyzny, ani kobiety. Potwierdzają
to słowa z Listu do Galatów (3,28): „Nie ma już
mężczyzny ani kobiety”.
125. Po trzecie, Kościół jest powszechny w znaczeniu
czasowym, byli bowiem tacy, którzy twierdzili, że Kościół
będzie istniał tylko przez pewien czas. Nie jest to
jednak prawdą, Kościół bowiem zaczął się już w czasach
Abla, a trwał będzie aż do końca wieków, jak to czytamy
w Ewangelii św. Mateusza (28,20): „Oto Ja jestem z wami
po wszystkie dni, aż do skończenia świata”; po końcu
zaś świata będzie trwał w niebie.
126. Czwartym przymiotem Kościoła jest jego trwałość.
Mówimy o trwałości domu po pierwsze wtedy, gdy
stoi na mocnym fundamencie. Istotnym fundamentem
Kościoła jest Chrystus. W 1 Liście do Koryntian (3,11)
czytamy: „Nikt nie może położyć innego fundamentu jak
ten, który jest położony, a którym jest Chrystus”. W szerszym
znaczeniu fundamentem są apostołowie ze swą
nauką. To też daje gwarancję trwałości. W Apokalipsie
(21,14) czytamy: „Mur Miasta ma dwanaście warstw fundamentu,
a na nich dwanaście imion dwunastu Apostołów
Baranka”. Stąd nazywamy Kościół „apostolskim”.
Stąd także dla podkreślenia trwałości Kościoła nazywa
się św. Piotra „głową”.
127. Mówimy po drugie o trwałości domu wówczas,
gdy potrafi się on ostać mimo wstrząsów. A Kościół trwa
mimo prześladowań, owszem, dzięki nim jeszcze bardziej
się wzmacniał, ci zaś, którzy go prześladowali,
zresztą i których on prześladował, przemijali. Czytamy
w Ewangelii św. Mateusza (21,44): „Kto upadnie na ten
kamień, rozbije się, a na kogo on spadnie, zmiażdży go”.
Kościoła nie zniszczą także błędy. Przeciwnie. Im bardziej
błędy się mnożą, tym wspanialej jaśnieje prawda.
W 2 Liście do Tymoteusza (3,8-9) czytamy: „Ludzie
o spaczonym umyśle, którzy nie zdali egzaminu z wiary.
Ale dalszego postępu nie osiągną, bo ich bezmyślność
będzie jawna dla wszystkich”. Usiłowania szatana także
Kościoła nie zmogą. Kościół bowiem jest jak wieża obronna,
w której się chroni każdy walczący z szatanem.
W Księdze Przysłów (18,10) czytamy: „Potężną twierdzą
jest imię Pana”. Stąd też diabeł usiłuje zniszczyć najpierw
Kościół, ale jak sam Pan mówi w Ewangelii św. Mateusza
(16,18): „Bramy piekielne go nie przemogą”, jakby
chciał powiedzieć: Będą walczyć, ale nie zwyciężą.
Dlatego też tylko Kościół Piotrowy, którego część stanowi
cała Italia, powstały dzięki głoszeniu Ewangelii
przez apostołów, wytrwał w nienaruszonej wierze. I gdy
w innych częściach świata brak jeszcze prawdziwej wiary
albo jest pomieszana wieloma błędami, to Kościół Piotrowy
rozwija się w wierze i jest wolny od błędów. Nie
jest to dziwne, skoro Pan powiedział do Piotra: „Ja prosiłem
za tobą, żeby nie ustała twoja wiara” (Łk 22,32).
Artykuł X
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE, GRZECHÓW
ODPUSZCZENIE
128. Podobnie jak w naturalnym ciele czynność członka wychodzi na dobre całości, tak też się dzieje
i w organizmie duchowym, jakim jest Kościół. Ponieważ
wszyscy wierni tworzą jedno ciało, dobro jednego członka
służy dobru drugiego. Czytamy w Liście do Rzymian
(12,5): „Tworzymy jedno ciało w Chrystusie, a każdy
z osobna jesteśmy nawzajem dla siebie członkami”. Stąd
też pomiędzy innymi prawdami wiary, jakie nam przekazali
apostołowie, jest także i ta o wspólnocie dóbr
w Kościele, a nazywa się to „obcowaniem świętych”.
129. Szczególną pozycję zajmuje wśród członków Kościoła
Chrystus, jest bowiem jego Głową. W Liście do
Efezjan (1,22-23) czytamy: „[Bóg] Jego samego ustanowił
nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego
Ciałem”. Znaczy to, że to, co dobrego uczynił Chrystus,
służy wszystkim chrześcijanom, tak jak impulsy idące
z głowy służą wszystkim członkom. W Kościele dzieje
się to przez sakramenty święte, w których działa moc
męki Chrystusowej, dającej łaskę odpuszczenia grzechów.
130. Tych sakramentów jest siedem. Pierwszy jest
chrzest, powodujący odrodzenie duchowe. Jak nie ma
życia naturalnego bez narodzin, tak też nie ma życia
duchowego, czyli życia łaski, bez duchowego odrodzenia.
I właśnie to odrodzenie dokonuje się przez chrzest.
Stąd czytamy w Ewangelii św. Jana (3,5): „Jeżeli kto nie
narodzi się z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa
Bożego”.
A skoro — jak wiadomo — człowiek rodzi się tylko
raz, raz też otrzymuje chrzest święty. Stąd ojcowie święci
dodali: „Wyznaję jeden chrzest”.
Chrzest ma moc odpuszczania grzechów zarówno co
do winy, jak i co do kary, dlatego też ochrzczeni nie
podlegają prawu pokuty, jakimikolwiek byliby grzesznikami.
Gdyby umarli zaraz po chrzcie, otrzymaliby natychmiast
życie wieczne. Stąd też wynika, że jakkolwiek
do samych kapłanów należy obowiązek udzielania chrztu,
to w wypadku nagłym chrzcić może każdy człowiek, by64
leby tylko zachował właściwą formę, a jest nią: „Ja ciebie
chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”.
Bierze zaś ten sakrament całą swoją moc z męki Chrystusowej.
Czytamy w Liście do Rzymian (6,3): „My wszyscy,
którzyśmy otrzymali chrzest, (…) zostaliśmy zanurzeni
w Jego [Chrystusa] śmierć”. Stąd też przyjęto, że
skoro Chrystus trzy dni przebywał w grobie, podczas
chrztu następuje trzykrotne zanurzenie w wodzie.
131. Drugim sakramentem jest bierzmowanie. Człowiek,
który się narodził, musi wzrastać w siły, żeby mógł
działać. Podobnie odrodzonym duchowo potrzebna jest
moc Ducha Świętego. Tak właśnie apostołowie, by nabrali
mocy, potrzebowali zesłania Ducha Świętego po
wniebowstąpieniu Chrystusa. Czytamy w Ewangelii św.
Łukasza (24,49): „Pozostańcie w mieście, aż będziecie
uzbrojeni mocą z wysoka”.
Tę właśnie moc otrzymujemy w sakramencie bierzmowania.
Ci więc, którzy spełniają rolę wychowawczą,
powinni troszczyć się, by ich wychowankowie zostali
bierzmowani, z bierzmowaniem bowiem łączy się wielka
łaska. W wypadku śmierci bierzmowany będzie miał
większą chwałę niż niebierzmowany.
132. Trzecim sakramentem jest eucharystia. W życiu
doczesnym człowiek potrzebuje pokarmu dla utrzymania
się przy życiu i dla wzrostu. Tak samo w życiu
duchowym, gdy już osiągnie się pewną dojrzałość,
potrzebny jest pokarm duchowy, a jest nim Ciało Chrystusowe.
Stąd czytamy w Ewangelii św. Jana (6,53):
„Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego
i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieć
życia w sobie”. Według rozporządzenia Kościoła każdy
chrześcijanin przynajmniej jeden raz w roku powinien
przyjąć Ciało Pańskie. Oczywiście godnie i czystym
sercem, ponieważ czytamy w 1 Liście do Koryntian
(11,27): „Kto spożywa chleb lub pije kielich Pański nie65
godnie — to znaczy ze świadomością popełnionego grzechu
ciężkiego, z którego się nie wyspowiadał lub którego
nie ma zamiaru poniechać — winny będzie Ciała
i Krwi Pańskiej”.
133. Czwartym sakramentem jest pokuta. Każdemu
może się w życiu przydarzyć choroba. Jeżeli nie podda
się leczeniu, naraża się na śmierć. W życiu duchowym
też można ulec chorobie, a jest nią grzech. Potrzeba więc
lekarstwa, a jest nim sakrament pokuty. W Psalmie czytamy:
„On odpuszcza wszystkie twoje winy, On leczy
wszystkie twe niemoce” (103 [102] ,3).
Sakrament pokuty zawiera trzy składniki: żal za grzechy,
czyli smutek z powodu popełnionych grzechów
z zamiarem poprawy, pełne wyznanie grzechów oraz zadośćuczynienie
przez spełnienie dobrych czynów.
134. Piątym sakramentem jest namaszczenie chorych.
Istnieje w życiu wiele przeszkód utrudniających pełne
uwolnienie się z grzechów. Ponieważ jednak nikt nie
może wejść do życia wiecznego, jeśli nie będzie całkowicie
oczyszczony, potrzeba było specjalnego sakramentu,
który miałby na celu uwolnienie z grzechów, przywrócenie
zdrowia czy dobre przygotowanie się do szczęśliwej
śmierci. I tym jest właśnie sakrament namaszczenia
chorych. Nie zawsze przynosi on zdrowie cielesne, bo
niekiedy śmierć jest korzystniejsza dla duszy niż zdrowie.
Czytamy w Liście św. Jakuba (5,14-15): „Choruje
ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła,
by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana.
A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem
i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu
odpuszczone”.
135. Tych pięć sakramentów, o których była mowa,
obejmuje całokształt życia, przyczyniając się do jego doskonałości.
Potrzeba jednak szafarzy, którzy by je sprawowali.
Temu celowi służy sakrament kapłaństwa. Nie
ma tu istotnego znaczenia osobiste życie kapłanów, mogą
oni czasem ulegać ludzkim słabościom. Swoją skuteczność
czerpią z mocy Chrystusa, a ich rolą jest być Jego
narzędziami. Czytamy w 1 Liście do Koryntian (4,1):
„Niech ludzie uważają nas za sługi Chrystusa i za szafarzy
tajemnic Bożych”. I to jest szósty sakrament.
136. Wreszcie siódmym sakramentem jest małżeństwo.
Tutaj także, jeśli małżonkowie dochowają właściwej sobie
czystości, osiągną zbawienie. Mogą się ustrzec grzechu
śmiertelnego. Zdarza się niejednokrotnie, że popadają
w grzechy powszednie, jeśli ich pożądliwość mieści
się jeszcze w granicach dóbr związanych małżeństwem.
Gdy jednak te granice przekroczą, są winni grzechu ciężkiego.
137. Tych siedem sakramentów doprowadza nas do
odpuszczenia grzechów i dlatego zaraz potem powiedziane
jest: „Wierzę w grzechów odpuszczenie”. Ową
władzę odpuszczania grzechów otrzymali apostołowie
od Chrystusa. Z kolei przejęli ją szafarze Kościoła, którzy
mają moc „związywania i rozwiązywania”. Posiada
więc Kościół pełne prawo odpuszczania grzechów z zachowaniem
hierarchii: od papieża do innych kapłanów.
138. Trzeba jednak wiedzieć, że korzystamy nie tylko
z owoców męki Chrystusa, ale również z zasług Jego
życia, jak również z wszelkiego dobra, jakiego dokonali
święci, jeśli tylko trwamy w miłości, ponieważ tworzymy
jedno. Czytamy w Psalmie: „Jestem przyjacielem
wszystkich, którzy się boją Ciebie” (119[118],63). Wynika
stąd, że kto trwa w miłości, jest uczestnikiem wszelkiego
dobra, jakie się dzieje na całym świecie. Przede
wszystkim jednak ci, dla których to dobro jest spełniane.
I tak jeden może zadośćuczynić za drugiego. Tak się na
przykład dzieje w wypadku wielu zakonnych zgromadzeń,
które przyjmują ludzi do udziału w ich duchowych
zasługach.
139. Tak więc owa wspólnota dóbr przynosi nam dwie
wartości: z jednej strony przydzielane są nam zasługi
Chrystusa, z drugiej — to, co uczyni jeden, służy także
korzyści drugiego. Stąd też ekskomunikowani, ponieważ
są poza Kościołem, tracą swój udział w tych wszystkich
dobrach, co stanowi dla nich daleko większą szkodę niż
utrata jakiejkolwiek rzeczy materialnej. Powstaje tu inne
jeszcze niebezpieczeństwo, bo skoro tego rodzaju dobra
przeszkadzają szatanowi w próbach kuszenia nas do grzechu,
to jeśli ktoś będzie tych dóbr pozbawiony, szatan może
go łatwo pokonać. Tym się też tłumaczy, że w pierwszych
wiekach istnienia Kościoła, jeśli ktoś był ekskomunikowany,
rychło też bywał przez szatana fizycznie opętany.
Artykuł XI
CIAŁA ZMARTWYCHWSTANIE
140. Duch Święty działa nie tylko w porządku duchowym,
uświęcając Kościół, ale swoją mocą także sprawi
kiedyś, że powrócą do życia nasze ciała. Czytamy w Liście
do Rzymian (4,24): „Wierzymy w Tego, co wskrzesił
z martwych Jezusa, Pana naszego”. A w 1 Liście do Koryntian
(15,21): „Przez człowieka [przyszła] śmierć, przez
człowieka też [dokona się] zmartwychwstanie”. Wyznajemy
zatem zgodnie z naszą wiarą przyszłe zmartwychwstanie
tych, którzy pomarli.
141. W związku z tym zwrócimy uwagę na cztery sprawy.
Najpierw na korzyści, jakie stąd płyną. Po drugie, na
przymioty ciał zmartwychwstałych. Po trzecie, na sytuację
dobrych i po czwarte — złych.
Co do sprawy pierwszej: Wiara i nadzieja zmartwychwstania
są dla nas w czworaki sposób użyteczne.
Najpierw łagodzą smutek, jaki powstaje po stracie
zmarłych. Jest naturalną rzeczą, że człowiek boleje po
śmierci drogiej osoby. Lecz jeśli ma nadzieję, że osoba ta
kiedyś zmartwychwstanie, ból ogromnie się zmniejsza.
Czytamy w 1 Liście do Tesaloniczan (4,13): „Nie chcemy,
bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych,
którzy umierają, abyście się nie smucili, jak wszyscy ci,
którzy nie mają nadziei”.
142. Po drugie, nadzieja zmartwychwstania usuwa lęk
przed śmiercią. Gdyby człowiek nie oczekiwał po śmierci
innego, lepszego życia, niewątpliwie miałby powód
do lęku i byłby usprawiedliwiony, dopuszczając się nawet
wielkiego zła, byleby śmierci uniknąć, ale ponieważ
wierzymy w istnienie po śmierci innego, lepszego życia,
jest oczywiste, że nikt się śmierci bać nie powinien ani
też z obawy przed nią popełniać jakiegokolwiek zła.
W Liście do Hebrajczyków (2,14-15) czytamy: „On [Chrystus]
(…) stał się ich [krwi i ciała] uczestnikiem, aby przez
śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią,
to jest diabła i aby uwolnić tych wszystkich, którzy
przez całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli”.
143. Po trzecie, nadzieja zmartwychwstania pobudza
nas do czynienia dobra. Gdyby bowiem życie człowieka
ograniczało się tylko do tej postaci życia na ziemi, ludzie
nie byliby skłonni do dobrego działania. Cokolwiek by
człowiek przedsięwziął, ograniczałoby się to tylko do
doczesnych wymiarów, a tak ma wymiary wieczne. Wierząc
bowiem, że dzięki temu, co czynimy, otrzymamy po
zmartwychwstaniu dobra wieczne, staramy się jak najwięcej
czynić dobra na ziemi. Czytamy w 1 Liście do Koryntian
(15,19): „Jeżeli tylko w tym życiu nadzieję w Chrystusie
pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi
godni politowania”.
144. Wreszcie po czwarte, nadzieja zmartwychwstania
odciąga nas od złego. Jak bowiem nadzieja nagrody
pobudza do czynienia dobra, tak lęk przed karą, która
— jak wierzymy — jest przygotowana dla ludzi złych,
broni nas przed złem. Czytamy w Ewangelii św. Jana
(5,29): „Ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie
życia; ci, którzy pełnili złe czyny — na
zmartwychwstanie potępienia”.
145. W związku z drugą sprawą, dotyczącą przymiotów
ciał zmartwychwstałych, poczynimy cztery uwagi.
Pierwsza to identyczność ciał po zmartwychwstaniu.
Ciało będzie to samo co do członków i kości, chociaż niektórzy
twierdzą, że to ciało, które ulegnie zepsuciu, nie
zmartwychwstanie. Święty Paweł jednak inaczej mówi
w 1 Liście do Koryntian (15,53): „Trzeba, ażeby to, co
zniszczalne, przyodziało się w niezniszczalność”. Tak
samo w Księdze Hioba (19,26) Pismo Święte stwierdza,
że mocą Bożą to samo ciało zostanie przywrócone do życia:
„Me szczątki skórą odzieję i ciałem swym Boga zobaczę”.
146. Druga uwaga dotyczy jakości ciał. Ciała po zmartwychwstaniu
będą inaczej wyglądać niż teraz, zarówno
bowiem ciała zbawionych, jak i potępionych nie będą podlegać
zniszczeniu, pierwsi bowiem będą przebywać stale
w niebie, a źli — w piekle. Czytamy w 1 Liście do Koryntian
(15,53): „Trzeba, ażeby to, co zniszczalne, przyodziało
się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodziało się
w nieśmiertelność”. A ponieważ ciało będzie niezniszczalne
i nieśmiertelne, nie będzie potrzebne ani przyjmowanie
pokarmów, ani życie seksualne. W Ewangelii
św. Mateusza (22,30) jest powiedziane: „Przy zmartwychwstaniu
bowiem nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić,
lecz będą jak aniołowie Boży w niebie”. Przeciwnie
twierdzą Żydzi i Saraceni.
147. Trzecia uwaga dotyczy integralności ludzkiego
ciała. Zarówno bowiem dobrzy, jak i źli będą posiadali
to wszystko, co należy do doskonałości człowieka. Nikt
tam zatem nie będzie ślepy, kulawy, okaleczały. Apostoł
w 1 Liście do Koryntian (15,52) pisze: „Umarli powstaną
nienaruszeni”, to znaczy wolni od obecnych przypadłości.
148. Wreszcie czwarta uwaga dotyczy wieku. Wszyscy
bowiem zmartwychwstaną w wieku dojrzałym, to
znaczy będą mieli 33 lub 32 lata. Jedni tego wieku jeszcze
tutaj nie mają, inni go już utracili i dlatego młodym
i dzieciom będą dodane lata, których im brakuje, a starym
odjęte te, których mają za dużo. W Liście do Efezjan
(4,13) czytamy: „Aż dojdziemy (…) do człowieka doskonałego,
do miary wielkości według Pełni Chrystusa”.
149. Co do trzeciej sprawy, mianowicie sytuacji zbawionych,
będą oni się cieszyć szczególną chwałą, to znaczy
ich ciała będą uwielbione i to w czworaki sposób.
Po pierwsze, będą jaśnieć blaskiem. W Ewangelii św.
Mateusza (13,43) czytamy: „Sprawiedliwi jaśnieć będą jak
słońce w królestwie Ojca swego”. Po drugie, nie będą doznawać
cierpień. W 1 Liście do Koryntian (15,42) czytamy:
„Zasiewa się zniszczalne, powstaje zaś niezniszczalne”.
Tak samo w Apokalipsie (21,4): „Otrze [Bóg]
z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie.
Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już [odtąd] nie będzie, bo
pierwsze rzeczy przeminęły”. Po trzecie, będą miały
zdolność szybkiego przenoszenia się z miejsca na miejsce.
W Księdze Mądrości (3,7) czytamy: „W dzień nawiedzenia
swego zajaśnieją i rozbiegną się jak iskry po ściernisku”.
I wreszcie po czwarte, będą się odznaczać zdolnością
przenikania materii. W1 Liście do Koryntian (15,44)
czytamy: „Zasiewa się ciało zmysłowe, powstaje ciało duchowe”.
Nie w tym znaczeniu, żeby ciało stało się duchem,
ale że całkowicie będzie duchowi podporządkowane.
150. Co do czwartej sprawy, mianowicie losu potępionych,
to będzie on odwrotnością losu zbawionych, będzie
to bowiem kara wieczna i to w czworakim aspekcie.
Po pierwsze, ich ciała będą budzić odrazę. W Księ71
dze Izajasza (13,8) czytamy: „Lica ich jak oblicza spalone”.
Następnie będą doznawać cierpień, ale to ich nie
zniszczy, będą bowiem zawsze płonąć w ogniu i nigdy
się nie spalą. W Księdze Izajasza (66,24) czytamy: „Robak
ich nie zginie i nie zagaśnie ich ogień”. Po trzecie, ich
ciała będą ociężałe. Ich dusza będzie jakby związana łańcuchem.
W Psalmie czytamy: „Aby ich królów zakuć
w kajdany, a dostojników w żelazne łańcuchy” (149[150],8).
I po czwarte, ich ciało i dusza będą jakby zmaterializowane.
Można do nich odnieść to, co czytamy w Księdze proroka
Joela (1,17): „Pogniły ziarna pod swymi skibami”.
Artykuł XII
ŻYWOT WIECZNY. AMEN
151. U kresu wszystkich naszych pragnień, jako ich
spełnienie, czeka nas według Wyznania wiary życie wieczne.
Dlatego mówimy: „Żywot wieczny. Amen”. Są jednak
tacy, którzy utrzymują, że człowiek umiera z ciałem i duszą.
Gdyby tak miało być, to los człowieka byłby równy
losowi zwierząt. Do tych, którzy tak twierdzą, odnoszą
się słowa Psalmu: „Człowiek żyjący bezmyślnie
w dostatku równy jest bydlętom, które giną” (49[48],21).
W człowieku tylko ciało należy do świata zwierząt, duszą
natomiast, dzięki darowi nieśmiertelności, jesteśmy podobni
do Boga. Jeżeli więc ktoś twierdzi, że dusza umiera wespół
z ciałem, wyrzeka się podobieństwa do Boga i czyni
się podobnym do zwierząt. Do nich to właśnie stosują się
słowa z Księgi Mądrości (2,22-23): „Nie docenili odpłaty
dusz czystych. Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka
— uczynił go obrazem swej własnej wieczności”.
152. Zapytajmy najpierw, czym jest życie wieczne? Polega
ono przede wszystkim na połączeniu się człowieka
z Bogiem. Bóg bowiem jest źródłem i kresem wszystkich
naszych działań. W Księdze Rodzaju (15,1) czytamy: „Ja
jestem twoim obrońcą; nagroda twoja będzie sowita”.
To połączenie polega na pełni kontemplacji. W 1 Liście
do Koryntian (13,12) czytamy: „Teraz widzimy jakby
w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą
w twarz”.
Następnie polega na najwyższym uwielbianiu Boga.
Święty Augustyn w Państwie Bożym (22) pisze: „Będziemy
patrzeć, kochać i wielbić”. A w Księdze Izajasza (51,3)
czytamy: „Zapanują w nim radość i wesele, pienia dziękczynne
przy dźwięku muzyki”.
153. Dalej na pełnym zaspokojeniu pragnień.
Każdy błogosławiony otrzyma tam więcej, niż pragnął
i się spodziewał, tutaj bowiem nikt nie może zaspokoić
swoich pragnień, żadne zresztą stworzenie nie jest zdolne,
by to mogło uczynić. Jedynie Bóg sam zdoła to zrobić
i to ponad oczekiwania, dlatego też tylko w Bogu
człowiek może się czuć nasycony, jak temu dał wyraz
św. Augustyn: „Stworzyłeś nas Panie dla siebie, i niespokojne
jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie”
(Wyznania I). Ponieważ święci w ojczyźnie niebieskiej
w sposób doskonały posiadają Boga, tym samym ich pragnienia
są nasycone i obfitują w chwale. Stąd też mówi Pan
w Ewangelii św. Mateusza (25,21): „Wejdź do radości twego
Pana”. W związku z tym zauważa św. Augustyn:
„Cała radość nie wstąpi do radujących się, ale radujący
się wstąpią do radości”. W Psalmie czytamy: „Nasycę
się, kiedy objawi się Twoja chwała” (17[16],15) i: „On
twoje dni nasyca dobrami” (103[102],5).
154. Cokolwiek bowiem może sprawić radość, tam będzie
naszym udziałem i to w mierze obfitującej. Ludzie szukają
rozkoszy — tam będzie najwyższa i najdoskonalsza,
bo źródłem jej będzie dobro najwyższe, sam Bóg. Czytamy
w Księdze Hioba (22,26): „Będziesz wtedy obfitował
w rozkosze dzięki Wszechmogącemu”. Tak samo
w Psalmie: „Rozkosze na wieki po Twojej prawicy”
(16[15],11).
Ludzie ubiegają się o godności — tam będzie godność
najwyższa. Ludzie świeccy chcieliby być władcami, duchowni
— biskupami. Tam będzie jedno i drugie. W Apokalipsie
(5,10) czytamy: „Uczyniłeś ich Bogu naszemu
królestwem i kapłanami”. A w Księdze Mądrości (5,5):
„Policzono go [człowieka sprawiedliwego] między synów
Bożych”.
Ludzie zdobywają wiedzę — tam będzie najpełniejsza,
poznamy bowiem naturę wszystkich rzeczy, wszelką
prawdę i wszystko, czego zapragniemy. Również cokolwiek
zechcemy posiadać, będziemy posiadali razem
z życiem wiecznym. Czytamy w Księdze Mądrości (7,11):
„Przyszły mi wraz z nią wszystkie dobra”. Podobnie
w Księdze Przysłów (10,24): „Sprawiedliwi uzyskają to,
czego pragną”.
155. Po trzecie, życie wieczne polega na doskonałym
poczuciu bezpieczeństwa. Na tym świecie ludzie nie są
w pełni bezpieczni. Im ktoś bowiem stoi wyżej, tym ma
więcej powodów do lęku i więcej rzeczy potrzebuje. Natomiast
w życiu wiecznym nie ma żadnego smutku, żadnego
trudu, żadnego lęku. W Księdze Przysłów (1,33)
czytamy: „Kto słucha mnie, osiągnie spokój, wytchnienie
— bez obawy nieszczęścia”.
156. Po czwarte wreszcie, życie wieczne polega na radości
obcowania ze wszystkimi świętymi, tym bardziej
że każdy będzie uczestnikiem wspólnoty dóbr. Skoro bowiem
każdy kocha drugiego jak siebie samego, to będzie
się również cieszył z tego, co on posiada, jakby to była
własność jego samego. I również fakt, że coś stanowi
przedmiot radości wspólnej, będzie pomnażał radość
każdego z osobna, jak to czytamy w Psalmie: „Zamieszkiwanie
u Ciebie jest radością dla wszystkich”
(87[86],7).
157. Wszystko to, co zostało powiedziane, i wiele innych
rzeczy, których wysłowić się nie da, będzie udziałem
błogosławionych w ojczyźnie niebieskiej. Potępieni natomiast,
czyli uczestnicy śmierci wiecznej, tyleż samo będą
doznawali udręki i kary, ile zbawieni radości i chwały.
158. Ta ich kara będzie tym dotkliwiej odczuwana, że
po pierwsze, będą odłączeni od Boga i wszelkich dóbr.
I to jest kara potępienia, odpowiadająca odwróceniu się
od Boga. Jest ona daleko dotkliwsza niż kara dotycząca
zmysłów. W Ewangelii św. Mateusza (25,30) czytamy:
„Sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz — w ciemności”.
W obecnym bowiem życiu grzesznicy tkwią
w mrokach wewnętrznych, to znaczy mrokach grzechu,
tam — również zewnętrznych.
Po drugie, kara potępionych będzie mieć swoje źródło
w wyrzutach sumienia. W Psalmie czytamy: „Przekonam
cię i postawię pod osąd twojego oblicza” (50[49],21).
A w Księdze Mądrości (5,3): „Będą jęczeli w utrapieniu
ducha”. Ten żal i wzdychanie będą jednak bezskuteczne,
bo źródłem ich nie będzie nienawiść zła, ale ból
z powodu kary.
Po trzecie, powodem cierpienia potępionych będzie
dotkliwość kary zmysłów, mianowicie ogień piekielny,
który będzie trapił i duszę, i ciało i to jest, jak mówią święci,
szczególnie okrutna kara, bo dotknięci nią będą zawsze
umierali, a nigdy nie umrą, gdyż umrzeć nie mogą. Stąd
też nazwana jest śmiercią wieczną, bo tak będą się czuli
w piekle, jak ktoś umierający czuje się w szczytowym momencie
śmierci. Czytamy w Psalmie: „Do Szeolu są gnani
jak owce, pasie ich śmierć” (49[48],15).
Wreszcie po czwarte, źródłem cierpień w piekle będzie
rozpacz z powodu niemożliwości wybawienia. Gdyby im
dano nadzieję wyzwolenia się z piekła, ich kara byłaby
znośniejsza. Skoro jednak odebrana jest im wszelka nadzieja,
już gorszej kary być nie może. Czytamy w Księdze
Izajasza (66,24): „Robak ich nie zginie i nie zagaśnie ich/ // ogień .
159. Widzimy tu zatem różnicę pomiędzy dobrymi
i złymi czynami. Dobre prowadzą do życia, złe natomiast
— do śmierci. Dlatego też powinni ludzie często przywodzić
to sobie na pamięć, by w ten sposób dali się pociągać
do dobra, a odciągać od zła. W tym też celu na
końcu Wyznania wiary umieszczono słowa o „życiu
wiecznym”, by ciągle i coraz bardziej wbijały się one
w naszą pamięć; do tego życia niech nas doprowadzi Pan
nasz Jezus Chrystus, Bóg błogosławiony na wieki wieków. Amen.
przeł. Kalikst Suszyło OP

WYKŁAD PACIERZA
Autor św. Tomasz z Akwinu
Wydawnictwo “w drodze”