„Pewien myśliwy, polujący na pustyni na dzikie zwierzęta zobaczył, jak abba Antoni żartuje z braćmi, i bardzo się zgorszył. Starzec więc, pragnąc go przekonać, że z braćmi trzeba postępować łagodnie, powiedział mu: „Załóż strzałę i napnij łuk” – a on tak zrobił. Starzec rzekł: „Napnij mocniej” – i on usłuchał. Starzec powtórzył: „Mocniej!” Myśliwy na to: „Jeśli napnę nad miarę, to mi łuk pęknie”. I rzekł mu starzec: „Tak jest i z pracą wewnętrzną. Jeśli ją ponad miarę napniemy, bracia się szybko załamią. Trzeba więc z nimi postępować łagodnie”. Myśliwy, gdy to usłyszał, skruszył się i odszedł bardzo zbudowany postawą starca, a bracia, umocnieni, rozeszli się do siebie.”

 

W tym apoftegmacie wszyscy się uczą: myśliwy pozbywa się swoich złudnych wyobrażeń an temat życia mnichów, bracia, słuchając Antoniego, mogą zaobserwować w jaki sposób rozmawiać z bliźnim, który ma odmienne zdanie niż my, Antoni po raz kolejny mierzy się ze swoją pozycją nauczyciela i z kolejnej próby wychodzi zwycięsko.

Tym jednak, co w tym tekście jest najbardziej uderzające, to duch łagodności. Nikt nie jest z niej wyłączony: ani naiwny myśliwy, ani bracia, ani sam Antoni. Duch łagodności i serca otwartego na pouczenie – to są właśnie te sprawy, za które tak bardzo kochamy ojców pustyni.