1(422). Kiedyś abba Izaak Tebańczyk odwiedził pewien klasztor i zobaczył tam brata, który właśnie grzeszył; i osądził go. A kiedy wrócił na pustynię, ujrzał anioła Bożego, który stanął przed drzwiami jego celi i powiedział: „Nie wpuszczę cię”. On zaś błagał go i pytał: „Dlaczego?” Odpowiedział mu anioł: „Bóg mnie wysłał i powiedział mi: <<Zapytaj go: Gdzie Mi każesz umieścić grzesznego brata, którego osądziłeś?>>” Starzec natychmiast upadł na twarz, mówiąc: „Zgrzeszyłem,przebacz mi!” A na to anioł: „Wstań, Bóg ci przebaczył. Ale odtąd strzeż się sądzić kogoś, zanim go Bóg osądzi”.

Por. Doroteusz z Gazy 71,79: „Czyż nie powinniśmy drżeć, słysząc to, co przydarzyło się temu wielkiemu starcowi, który usłyszał o pewnym bracie, że wpadł w rozpustę, i powiedział o nim: <<O, jakiś ciężki grzech popełnił!>> Czyż nie wiecie jaką straszną rzecz zanotowano o tym starcu w Naukach Ojców? Święty anioł przyprowadził do niego duszę owego brata, który grzeszył, i powiedział: <<Oto ten, którego osądziłeś, że umarł. Gdzie więc chcesz, abym go posłał, do Królestwa, czy też na zgubę? Czy może być coś straszniejszego niż taki ciężar?>> Cóż innego mogą oznaczać słowa anioła do starca niż to: <<Ponieważ ty jesteś sędzią sprawiedliwych i grzeszników, powiedz, co zarządzasz względem tej biednej duszy: zmiłujesz się nad nią, czy też ją potępisz?>> Toteż ów święty starzec opłakiwał ten czyn wśród jęków i łez przez całe pozostałe życie i wielką pokutą błagał Boga o darowanie mu winy. Czynił to mimo, iż upadł na twarz przed aniołem i otrzymał przebaczenie. Bo następne słowa anioła: <<Oto pokazał ci Bóg, jaka jest straszna rzecz sądzić: nie czyń tego więcej>> – są słowami kogoś, kto udziela przebaczenia. Mimo tego dusza starca aż do śmierci nie chciała się pocieszyć w swoim bólu”.

2(423). Opowiadano, że abba Apollos miał ucznia imieniem Izaak, doskonale wyćwiczonego do wszelkiego dobrego czynu (Por. 2 TM 2,21) Zdobył on łaskę zachowania skupienia podczas świętej ofiary; i kiedy przychodził do kościoła, nie pozwalał nikomu rozmawiać ze sobą, miał bowiem takie powiedzenie, że każda rzecz jest dobra w swoim czasie, bo jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy (Por. Koh 3,1) A gdy kończyła się msza, uciekał z kościoła jakby go ogień gonił, by jak najprędzej wrócić do celi. Otóż braciom zwykle podawano po mszy trochę chleba i po kubku wina; on jednak tego nie brał, nie żeby odmawiał wspólnego posiłku z braćmi, ale ponieważ chciał nadal zachować skupienie takie, jakie miał podczas modlitwy. Raz zdarzyło się, że zachorował; bracia dowiedzieli się o tym i przyszli go odwiedzić, a kiedy siedzieli przy nim, zapytali: „Abba Izaaku, dlaczego to po wspólnej modlitwie uciekasz od braci?” Odpowiedział: „Nie od braci uciekam, ale od podstępów szatana. Bo jeśli ktoś zapali kaganek i dalej stoi z nim na wietrze, kaganek mu od wiatru zgaśnie; i my także, oświeceni przez świętą ofiarę, jeżeli zwlekamy z wejściem do celi, to ciemność ogarnia naszą duszę”. Taki był sposób życia świątobliwego abba Izaaka.