Wakacje. Czy jest piękniejszy czas na zakochanie? Pytanie – oczywiście – czysto retoryczne. Jednakże, ważną sprawą jest odnalezienie się w w obecnym świecie w materii tak delikatnej jak miłość, zakochanie. Zapraszam młodych, którzy dopiero mierzą się w swoim życiu z tym tematem, jak również tych, którzy już mają swoje doświadczenie. W Czytelni zamieszczam fragment książki „Zakochanie… i co dalej” Jacka Pulikowskiego. Rodzicu wskaż dobrą drogę do zakochania swojemu dziecku..

Poniżej fragment, który pokazuje jedną stronę tego tematu:

„O złych skutkach nieczystego poznawania się można by rozprawiać godzinami. Dotyczą one nie tylko dwojga zainteresowanych, ale rodzin, z których wyszli, a nawet szerokich kręgów rodzinnych i znajomych obu stron. Czasem są źródłem niepowodzeń ich przyszłego małżeństwa, a czasem różnych małżeństw, które zawrą po rozstaniu. Bezwzględnie skutki ich złego „poznawania się” odczują przyszłe (niekoniecznie wspólne) dzieci. Zatem problem, niejako dziedzicznie, obciąża przyszłe pokolenia. Jakie są to skutki? Część z nich jest widocznych gołym okiem. Ot, choćby dziecko poczęte przed ślubem. Potem przyspieszona (oby nie wymuszana) decyzja o małżeństwie, gorączkowe przygotowania do ślubu. Czasem skutkiem jest porzucenie dziewczyny z dzieckiem, czasem decyzja o zabiciu dziecka – owocu ich „miłości”. Lecz najgłębsze skutki są niewidoczne dla oka. Są to głębokie nieraz rany w psychice mające przemożny wpływ na całe przyszłe życie. Rany w warstwie seksualnej na mocy prawa pierwszych połączeń (inprinting) pozostają niewymazywalne do końca życia. Czasem na drodze generalizacji wszystkich przedstawicieli drugiej płci traktuje się jak drani, „myślących tylko o jednym”, potencjalnych gwałcicieli”. Zranienie, nadużycie zaufania rzutować mogą na wszystkie relacje z innymi ludźmi do końca życia. Ile najróżniejszych ran i tragedii, chorób i prób samobójczych ma źródło w zawiedzionej „miłości”, pozostanie tajemnicą gabinetów psychologów i psychiatrów oraz konfesjonałów. Może ku przestrodze przytoczę tylko jeden przykład pójścia drogą skrajnej nieczystości, czyli pożądliwości. Ona lat 16, on 18. Najniższy wiek w Polsce, w jakim można za zgodą sądu (dla niej – nie miała 18 lat) zawrzeć małżeństwo. Rodzice obu stron naciskają na jak najszybszą zgodę. Nie muszę dodawać, że dziecko już się poczęło, stąd całe zamieszanie i pośpiech. Mądra, doświadczona sędzina pyta dziewczę:

„Kiedy poznałaś narzeczonego?”

„22 listopada na dyskotece”.

„Kiedy po raz pierwszy współżyliście?”

„22 listopada.”

„Kiedy zaszłaś w ciążę?”

Dziewczyna lekko poirytowana odpowiada: „No przecież mówię, że 22 listopada.”

Można by skwitować, że rzadko komu tak się udaje – wiele małżeństw latami czeka na poczęcie. Małżeństwo zostało zawarte. Rodzice dopięli swego. Lecz małżeństwo to rozpadło się definitywnie, zanim urodziło się dziecko. Mógłbym podawać wiele przykładów, w których uruchomienie pobudzeń cielesnych całkowicie zablokowało możliwość poznania drugiej osoby. Czasem sobie żartuję, że nie mogli rozmawiać, bo usta mieli czym innym zajęte – ale tak naprawdę to nie jest śmieszne. Spotkałem się z przypadkiem, gdzie kobieta załatwiając formalności ślubne w urzędzie stanu cywilnego dowiedziała się, że jej narzeczony jest po rozwodzie i ma dwójkę dzieci z pierwszego małżeństwa. Inna, rozmawiając o wyborze kościoła na uroczystość ślubną, dowiedziała się od wybranka, że jest niewierzący. W obu przypadkach dzieci już były poczęte. Młody Czytelniku, bez względu na to, jak ci to jest nie po drodze, spróbuj uwierzyć, (i nie ma w tym żadnej pułapki), że uruchomienie pobudzeń cielesnych w związku chłopak – dziewczyna poza doraźną przyjemnością nie daje żadnych pozytywnych skutków, ale owocuje wieloma złymi, nieraz rujnującymi całe życie.”

czytaj całość