J 1, 38: Jezus zaś, odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?» Oni powiedzieli do Niego: «Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?»

Słuchając tego pytania, zadanego przez uczniów Jana idących za Jezusem, czy właściwie je odczytywałem? Po dzisiejszym tekście swoistego komentarza Brandstaettera jestem w stanie, pochylając się nad tym pytaniem, zdać sobie sprawę z innej perspektywy i innego sensu reakcji uczniów. Uczniowie idąc za Jezusem, jeszcze nie wiedzieli za Kim idą. Ale poszli. Jezus, kiedy ich zobaczył, nie pytał po co za Nim idą? Lub czego od Niego chcą. Zapytał – czego szukają? Czy oni wiedzieli już wtedy czego szukają? ich odpowiedź udzielona w formie pytania – gdzie mieszkasz? – dla mnie jest, a właściwie, była raczej bez sensu. Dopiero dzisiaj, po lekturze kolejnego rozdziału Jezusa z Nazarethu mogę inaczej spojrzeć na tę perykopę. Dla Izraela dom był świętością nieskalaną. Bóg miał swój dom. W Izraelu były domy modlitwy, domy książki i domy chleba. Wszystkie stworzenia miały swój dom. Dlatego to pytanie miało jednak swój sens.

Zapraszam do poniższego tekstu, który może pomóc w innym spojrzeniu na powyższe pytanie i jego konsekwencje.

Fragment książki Jezus z Nazaretu.

Poszli za Nim krokiem powolnym, trochę niepewnym i nieśmiałym. Szli milcząco i stawiali ostrożne kroki, jakby się bali spłoszyć postępującego przed nimi Męża. Jezus zatrzymał się, obejrzał, a widząc, że młodzieńcy wciąż za Nim idą, podniósł prawą dłoń na wysokość swojego czoła. Młodzieńcy opacznie zrozumieli ów gest i sądząc, że Mąż ów nie życzy sobie, aby za Nim szli, przystanęli stropieni, ale jak wielkie było ich zdumienie, gdy usłyszeli z Jego ust ciepłym, matowym głosem wypowiedziane proste pytanie, tak proste, że aż zaskakujące. Mąż nie spytał ich: „Czego chcecie ode mnie?” (nie wiedzieliby, co na to odpowiedzieć) lub: ,,Dlaczego za mną idziecie?” (i na to nie umieli by odpowiedzieć), ale spytał ich: „Czego szukacie?” – a to pytanie było ze wszech miar dla nich przystępne, bliskie, było pytaniem pociągającym, może nawet swoiście spoufalającym; a przede wszystkim było pytaniem istotnym i mogli na nie z większą lub mniejszą dokładnością odpowiedzieć, bo przecież szukanie i czekanie było celem ich dotychczasowego życia i tematem ich długich i mozolnych rozmyślań. Szukanie było również znamienną cechą dorastającego Jezusa, który w Czasie Milczenia wiele rozmyślał nad sensem zguby, szukania i znalezienia, i niespodziewanie łącząc te sprawy z czekaniem na nadejście czasu właściwego niejako uważał szukanie za równoznaczne ze znalezieniem. Dzięki temu pytanie: ,,Czego szukacie?” (były to pierwsze słowa bezpośrednio do nich skierowane, jakie usłyszeli z ust Jezusa) stało się mostem łączącym dwa brzegi szukania, mostem nawiązania rozmowy i mostem zbliżenia. Mimo to młodzieńcy, kierując się godną pochwały ostrożnością – zdawało im się, że mają oczy szeroko otwarte, podczas gdy w rzeczywistości wciąż jeszcze patrzyli przez wąskie szpary zaledwie półotwartych powiek – nie udzielili Jezusowi natychmiastowej odpowiedzi, lecz odpowiedzieli pytaniem na pytanie. Rabbi, gdzie mieszkasz? – spytał Johanan ben Zebadia.

Johananowi ben Zebadia i Andrajowi ben Jona na pewno nie chodziło o to, gdzie Jezus obecnie mieszka. Cóż by to było za naiwne pytanie, gdyby w tej osobliwej chwili pytali o miejsce Jego domu! Jeżeli zatem postawili to pytanie, to tylko dlatego, że zawierało ono więcej treści, niż wyrażały ją niepozorne słowa.

Dla Izraela dom był świętością nieskalaną. Elohim miał swój dom. Ongi, podczas wędrówki Jeszuruna, Elohim swój własny namiot. W Izraelu były domy modlitwy i domy nauki, domy książki i domy chleba. Miały one znaczenie dosłowne i symboliczne. Wszystko, co żyje, ma swój własny dom, ma swój własny dach nad głową. Dom mają nawet lisy i ptaki. Dom określa człowieka, a człowiek określa swój dom. Dom jego zwie się jego imieniem, żyje jego życiem, podobnie jak Dom, w którym żyje Pan, określa samego Pana i żyje Imieniem Pana, mieszkającego na nieskończonych wysokościach i w Świętym Świętych, w Przybytku chwały swojej. Dlatego ,,Gdzie mieszkasz?” znaczy równocześnie: ,,Kim jesteś, jak się nazywasz, skąd pochodzisz, jaki jest twój dom, czym się zajmujesz, czy nas ugościsz, bo chcemy korzystać z praw twojej gościnności, a korzystając z nich, pragniemy oddać się pod twoją opiekę – co jest dowodem naszego ostrożnego zaufania a jeżeli nie masz domu – w miejscu, w którym teraz przebywasz, opowiedz nam dokładnie o twoim odległym domu, byśmy wiedzieli, kim jesteś, mężu nieznany”. To wszystko znaczyło w Izraelu: ,,Gdzie mieszkasz?”

W odpowiedzi na to pytanie odrzekł Jezus: Chodźcie, a zobaczycie.

A oni poszli i ujrzeli, gdzie mieszka. Ale z tych słów nie wynika, że Jezus pokazał im miejsce swojego zamieszkania i że dwaj młodzieńcy rzeczywiście ujrzeli jaskinię, w której sypiał, lub gospodę, w której może się zatrzymał. Lecz owe słowa ,,chodźcie” i ,,zobaczycie”, i późniejsze ,,ujrzeli” należy zrozumieć w duchu widzenia izraelskiego. Było to widzenie przez słyszenie, a ten sposób widzenia był swoistą właściwością Izraela, który słysząc opowieść, widział ją wraz z jej wszystkimi szczegółami, nawet najdrobniejszymi, i z każdym zasłyszanym słowem widzenie jego poszerzało się, stawało się coraz bardziej wyraziste, nieomal dotykalne. Izrael bowiem cokolwiek słyszał, to równocześnie widział i miał natychmiast w swoich oczach w kształcie ruchomego obrazu, i nie będzie nadmierną przesadą, jeżeli powiemy, że lud ten widział słuchem, że widział wszystko, co jest słyszalne, że widział wypowiedziane słowa i widział krzyk i huk, że widział grzmot, że widział dźwięki harfy i śpiew, że widział melodię śpiewanego psalmu, że słysząc Głos Pański, widział go, i słysząc wyrocznię Pana, widział ją, i słysząc opowiadanie o Panu, widział je, i zapewne dlatego, ilekroć Pan przemawiał do Izraela, zawsze mówił do jego widzą cych uszu, a najświętsze zawołanie ,,Słuchaj Izraelu!” również rozpoczął od wezwania skierowanego do jego uszu, i chyba również dlatego w dniach grozy i spustoszenia, gdy Jeszurun w pysze i zatwardziałości nie słyszał świętego i gniewnego ryku Jahwe, prorocy rozdzierając szaty plakali nie tylko nad nieobrzezanymi sercami, ale także nad nie obrzezanymi uszami swojego ludu. I dlatego gdy Jezus powiedział do młodzieńców: ,,zobaczycie”, a oni ujrzeli”, należy to zrozumieć w ten sposób, że zobaczyli i ujrzeli słuchem to wszystko, co Jezus do nich mówił, ujrzeli całe opowiadanie Męża, ujrzeli słuchem widzącym, słuchem wyostrzonym na wszystkie głosy Ruach Hakodesz.

W. Napora