Aktualności

Niedziela Palmowa 2024

Niedziela Palmowa jest świętem rozpoczynającym tzw. Wielki Tydzień –  na 7 dni przed Wielkanocą w Kościele Katolickim obchodzi się święto upamiętniające triumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy, kiedy to witano go wiwatami oraz właśnie gałązkami palm. W Biblii palmy symbolizują życie w pełni łaski, ostateczne zwycięstwo Chrystusa i nagrodę w postaci życia wiecznego w niebie.

Dawniej Niedziela Palmowa nazywana była Niedzielą Kwietną. Palmy mają zwykle charakterystyczną formę, a mianowicie są to większe lub mniejsze wiązanki/plecionki, które obowiązkowo w swoim składzie powinny zawierać gałązki drzew zawsze zielonych, co symbolizuje nieśmiertelność oraz gałązek świeżych, dopiero co rozwiniętych – one za to symbolizują cykl odradzania się życia. Wiązanki te zwykle ozdobione są kolorowymi bibułkami, tasiemkami i kwiatkami.

„Symbolika użytych do przygotowania palm materiałów, a przede wszystkim fakt, że zostały poświęcone podczas mszy sprawiają, że tradycja ludowa nadaje im szczególne znaczenie. Niegdyś uważano je za panaceum na wszelkie dolegliwości, miały także chronić od nieszczęść dom, w którym je przechowywano, i zapewniać opiekę Bożą, bezpieczeństwo i pomyślność. Z ułamanych palmowych gałązek składano krzyżyki, które wtykano w ziemię, by zabezpieczały plany przed gradobiciem i klęską nieurodzaju, a pod pierwszą skibę oranego pola wkładane oberwane z palmy kotki bazi. Wrzucano je także do ziarna podczas pierwszego siewu. W czasie burzy wkładano kawałki palm do pieca, by ustrzec się przed uderzeniem pioruna. Aby bydło było zdrowe, uderzano je małą palmą, przekazując w ten sposób zawarte w roślinach siły życiowe. Część palm palono, a uzyskany popiół przechowywano przez rok, aby posypywać nim głowy wiernych w czasie przyszłorocznego Popielca.”

Źródło: „Księga tradycji polskiej. Tradycje i przepisy kulinarne” – wydawnictwo Arkadia

Plenerowa Droga Krzyżowa w Czerwieńsku 2024 rok

Przedostatni piątek Wielkiego Postu. Tradycyjnie już w naszej parafii nabożeństwo Drogi Krzyżowej przenosi się z wnętrza kościoła na zewnątrz. Cel jest prosty, chociaż przeżycia już takie nie są – uczestniczyć w Tajemnicy Jezusa, którą przeszedł w niewyobrażalnym cierpieniu i dać świadectwo ludziom, którzy są naszymi sąsiadami, bliskimi, przyjaciółmi, ale którzy dzisiaj nie są w bliskich relacjach z Bogiem.

Czy coś osiągnęliśmy…?

Nie ma sensu ocenianie i analizowanie efektów. Zwłaszcza, że jeszcze w uszach brzmią teksty poszczególnych stacji. I pełne głębokich przeżyć głosy czytających. Czy w padającym deszczu, ktoś usłyszał cokolwiek. A jeśli usłyszał, czy przyjął, odnalazł siebie w tym, co usłyszał. To wie tylko Bóg. My możemy być Bogu wdzięczni, że jeszcze ciągle nam się chce. Chce się nam przełamywać siebie. Chce się nam zamiast siedzieć we własnych domach – wychodzić i otwarcie własną postawą mówić naszemu małemu światu – jestem chrześcijaninem. Jezus jest moim Panem.

Jeśli ktoś chce wrócić do tekstu dzisiejszych rozważań, poniżej zamieszczam te teksty. A, jeśli zdarzy się je przeczytać komuś kto dzisiaj z nami nie szedł – może wyjdzie z własnego świata przy innej okazji i spotka się z Jezusem po to, aby nie bać się własnego krzyża, ale idąc razem z Nim – Jezusem dźwigającym krzyże nas wszystkich – przyjąć to wszystko co nas przerasta i iść…

Galeria

Poniższy tekst jest modyfikacją rozważań „Drogi Krzyżowej – Pielgrzymka 2009” bpa Grzegorza Rysia zaadoptowanej na nasze lokalne potrzeby przez Alicję Napora.

Stacja 1 – Pan Jezus przed sądem Piłata

Jeśli mówiłbym językami ludzi i aniołów, lecz miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca lub cymbały brzmiące.
To jest, Panie Jezu stacja, która uczy milczenia. Milczenia, które jest słowem miłości. W ciągu swojego publicznego życia wypowiedziałeś wiele słów – mądrych, wskrzeszających, uzdrawiających, dokonujących cudów. Powiedziałeś wiele słów. Ale wtedy, kiedy Cię sądzą, milczysz.
Jedna z najtrudniejszych postaci miłości: milczeć wtedy, kiedy jest się bezpodstawnie oskarżonym; milczeć, kiedy drwią; milczeć, kiedy jest się opuszczonym przez wszystkich; kiedy kpią z tego, co dla Ciebie najdroższe i co jest istotną prawdą o Tobie. Wtedy z Ciebie drwili, że jesteś Synem Boga. Wszystko poddawano w wątpliwość. Drwiono z Twej godności ludzkiej, drwiono z Twej godności królewskiej.
W takim momencie milczeć. Milczeć także przed Bogiem. Nie skarżyć się. Być ofiarą złożoną bez krzyku, bez oporu, bez zarzutu. Jak owca niema wobec strzygących ją.
Nie umiem milczeć. W takich sytuacjach wydaje mi się, że to brak cierpliwości, że taki mam temperament. A Ty pokazujesz, że jest to brak miłości.
Za te wszystkie sytuacje, kiedy musiałem się odezwać, poskarżyć, zaprotestować Jezu milczący przed Piłatem, przepraszam.

Stacja 2 Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

I jeśli miałbym dar prorokowania, znał wszystkie tajemnice oraz całą wiedzę, i jeśli miałbym taką pełnię wiary, aby góry przenosić, lecz miłości bym nie miał, byłbym niczym.
Tak dobrze jest, Panie Jezu, czytać fragment Hymnu o miłości przy tej stacji, bo on się tu rozjaśnia. Czego potrzebujesz, żeby wziąć krzyż? Nie wystarczy Ci wiedza. Wiedza jest bezradna wobec krzyża. Bo krzyż jest głupstwem, jak pisze św. Paweł. Krzyż nie jest racjonalny, w ogóle cierpienie nie jest racjonalne. Może w tych słowach hymnu najbardziej mnie przeraża, Panie Jezu, to, że nawet wiara nie wystarczy, żeby wziąć krzyż.
Każdy z nas ma swój krzyż. W życiu każdego z nas znaczy on co innego. Krzyż jest tym, przed czym uciekamy, czego nie chcemy przyjąć, w co nie chcemy wejść. Ciągle za mało Cię kocham… Ale jeśli zsyłasz mi krzyż, jeśli mnie stawiasz wobec krzyża, to przypominaj mi, że Ty mnie kochasz. Daj mi wtedy człowieka, który mi powie: Bóg Cię kocha.
Daj mi z krzyżem doświadczenie Twojej miłości, żeby miłość obudziła się we mnie, bo inaczej będę nikim. Nie chcę być nikim. Daj mi w sytuacjach krzyża kogoś, kto mnie przekona, że mam pełnię wiary zdolną góry przenosić.

Stacja 3 Pierwszy upadek Pana Jezusa

I jeśli rozdałbym ubogim wszystko, co posiadam, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał.
Przy pierwszym upadku czytam tekst o dawaniu jałmużny, o rozdawaniu pieniędzy, o ubóstwie, o umartwianiu ciała. A Ty mi mówisz, że mogę w ten sposób upaść, czyniąc właśnie to, co jest dobre.
Kto wie, czy to nie jest jeden z najczęstszych moich grzechów. Grzeszę, bo chcę zawłaszczyć dla siebie dobro, które mi dane zrobić. Grzeszę pychą. Nie jestem jak inni ludzie. Daję jałmużnę, rozdaję pieniądze. Wiem, co to jest ubóstwo. Nie jestem materialistą. Poszczę. Umartwiam się. Tyle rezygnacji w wymiarze ciała. Nie jestem jak inni ludzie. Grzech pychy, która rodzi się we mnie, marnując dobro.
Wybacz mi, Chryste, te grzechy, kiedy zmarnowałem Twoją łaskę, bo chciałem ją zawłaszczyć dla siebie. Chciałem w Twoje miejsce postawić siebie. Wybacz mi te dobre czyny, które dobrze zacząłem, a źle skończyłem. Wybacz mi te wszystkie momenty w moim życiu, kiedy chciałem być bezinteresowny, ale potem wyszło jak zawsze. Wybacz mi te wszystkie czyny, które podejmowałem, bo wydawało mi się, że tak trzeba i to jest słuszne, a zaraz potem patrzyłem, czy ktoś to zobaczy, doceni i pochwali. To naprawdę może być pierwszy z moich upadków.

Stacja 4 Jezus spotyka swoją Matkę

Miłość jest cierpliwa, pełna życzliwości. Miłość nie zazdrości, nie przechwala się, nie unosi pychą.
Patrzę na Twoją Matkę Jezu i zaczynam rozumieć ten werset. Zaczynam rozumieć, dlaczego nie potrafię tak żyć, dlaczego moja miłość nie jest cierpliwa, nie jest pełna życzliwości, nie jest wolna od zazdrości, nie jest wolna od przepychanek, nie jest wolna od pychy.
Nie jest taka, bo nie jest miłością matki do syna. Nie jest taka, bo nie jest miłością syna do matki. Nie jest taka, bo nie jest miłością brata do siostry. Nie jest taka, bo po prostu nie patrzę na ludzi w taki sposób, w jaki Ty to robisz. Żyję sam dla siebie, inni to są dla mnie konkurenci, przeciwnicy, sąsiedzi, to też ludzie, z którymi się mijam. To nie są moi bracia i siostry. Nie rozumiem, co mnie z nimi wiąże – nawet kiedy stoję obok nich w kościele. Wszystkie nasze relacje są takie teoretyczne. A potem teoretyczna jest miłość i brakuje mi cierpliwości i życzliwości. Żyję sam dla siebie. Jaki jestem ślepy!
Jak dalece z Tobą się rozmijam. Jak nie rozumiem, że tworzysz w nas rodzinę.

Stacja 5 Szymon pomaga dźwigać krzyż Jezusa

Miłość nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie wybucha gniewem, nie pamięta złego.
Bądź pochwalony, bo nie zostawiasz mojego zdania bez odpowiedzi. Ta piąta stacja jest odpowiedzią na trzecią. Przy trzeciej stacji dałeś nam odkryć, że potrafimy grzeszyć także przy swoich dobrych czynach. To jest grzech Szymona, który pomagał Ci przymuszony, który pomagał Ci, ale tego nie chciał, który pomagał Ci, ale Tobą gardził. A Ty nie pamiętasz złego! Ty pamiętasz tylko dobro, wiec przyjąłeś bez wyrzutu i z wdzięcznością tę wymuszoną pomoc.
Przy tej stacji dziękuję Ci, że chcesz z nami rozmawiać na tej drodze krzyżowej i od razu odpowiadasz na nasz niepokój. Bądź błogosławiony za Dobrą Nowinę. Za to, że nie przeszkadza Ci, iż moje dobre czyny nigdy nie są dość czyste. Bądź błogosławiony, że potrafisz je przesiać i zawsze znajdujesz w nich skarb, złoto prawdziwej próby.
Gdybyś mi tak dał taką zdolność w odniesieniu do innych. Chciałbym, żebyś mnie wyrwał z takiej podejrzliwości wobec ludzi, że także ich czyny wobec mnie nie są dość czyste. Chciałbym, żebyś mnie wyrwał z takich ludzkich oczekiwań i wymagań wobec innych. Chciałbym, żebyś mnie nauczył dostrzegać w drugim człowieku najpierw to, co dobre. Abym miał taki wzrok, który by nie patrzył na drugich najpierw przez pryzmat tego, co jest złe w ich życiu. Także tego, co jest złe wobec mnie.

Stacja 6 Weronika ociera twarz Jezusa

Miłość nie raduje się z niesprawiedliwości, ale raduje się prawdą.
Miłość w prawdzie jest radosna. W tej scenie wszystko jest prawdziwe. Prawdziwa jest Twoja katorga. Prawdziwe jest Twoje odrzucenie. Prawdziwa jest słabość Weroniki, która nie mogła nic więcej zrobić. Prawdziwa jest jej miłość. Tradycja mówi, że Weronika była tą kobietą, którą kiedyś, dużo wcześniej, uwolniłeś od upływu krwi. I że ona wtedy dotknęła Twojej szaty. Wtedy ustał krwotok, który trwał tyle lat. Teraz ona używa swojej szaty, chusty, aby zatamować Twój krwotok, by otrzeć Twoją twarz z krwi i potu.
Miłość w prawdzie. Prawda o miłości. Ta prawda, którą dałeś nam poznać uświadamiając nam na tej drodze, że miłość musi być najpierw przyjęta, aby mogła być potem dawana. Teraz wiem, że chcę ją dawać. Rozumiem to, że muszę chcieć ją przyjmować codziennie. Otwórz mnie na takie doświadczenie miłości, jakiego doznała Weronika, abym nie zapomniał, że mnie kochasz i był wrażliwy na człowieka w potrzebie. Przecież spotykam też ludzi, którzy w pokorze znoszą cierpienie i niesprawiedliwość, a potrzebują tak niewiele, drobnego gestu życzliwości i uważności.
Nie pamiętam, ile razy już byłeś przy mnie z miłością Jezu, kiedy nikogo innego nie było.

Stacja 7 Pan Jezus po raz drugi upada pod krzyżem

Miłość wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieje, wszystko przetrzyma.
Przy tej stacji chcę Cię przeprosić za te upadki , kiedy nie wierzyłem Tobie, kiedy miałem pretensje do Ciebie, kiedy straciłem nadzieję i kiedy do Ciebie mówiłem: tego już nie wytrzymam. Kiedy mówiłem: nie wierzę Ci – jeśli tak jest, nie wierzę Ci: nie wierzę Ci, że mnie kochasz.
A jednocześnie błogosławię Cię za te momenty, bo pozwalają mi odkryć – teraz, dzisiaj, na tej drodze, z pewnej perspektywy, w świetle Twojego słowa – o co chodzi w wierze. Że nie chodzi o to, żeby mówić wiem, że Bóg istnieje. Ale chodzi o to, żeby mówić wierzę Ci, Wierzę Tobie, pójdę za Twoim słowem.
Kiedy mi się wydaje, że Twoje słowo mnie powali, że mnie poniży, że mnie pomniejszy w oczach innych, wobec świata, że mnie pozbawi jakiejś możliwości – w takich momentach wierzę Tobie. Wiem, mam pewność, że mnie nie zostawisz w mojej niewierze, że Ty wszystko przetrzymasz i wszystko zniesiesz ode mnie i że mi wierzysz. Ile razy nie byłem wierny… Ale Ty mi wierzysz.

Stacja 8 Jezus Spotyka płaczące niewiasty

Miłość nigdy nie ustaje. Natomiast proroctwa przeminą, dar języków zniknie, wiedza przeminie. Odkrywam dzięki temu wersetowi, co tak naprawdę kazało Ci mówić do tych płaczących kobiet. Nie to nawet, że byłeś największym z żyjących proroków i jako prorok dobrze rozumiałeś, co się dzieje i potrafiłeś zajrzeć w dusze tych kobiet. Nie wiedza kazała Ci do nich mówić, ale serce, które zna wyjście, zna właściwą radę, mówi, co należy zrobić. To, co kazało Ci mówić, to była miłość do nich.
Kompletnie Cię nie przypominam, Panie Jezu. Zastanawiam się, ile takich zdań upomnienia, pouczenia rodzi się we mnie z miłości, a ile rodzi się stąd, że wiem, albo że rozumiem, mam rację, jestem mądry, wiem co robić, wiem, jak powinno być, mam dobrą radę. A Ty pokazujesz, że te wszystkie motywowane zdania są krótkotrwałe. Oczywiście wejdę w spór, rozpalę się, podyskutuję. Może się nigdy więcej nie spotkam z tym człowiekiem, z którym się tak ostro spieram. Gdybym go kochał, może relacja między nami miałaby szansę trwać, nie byłaby tylko przypadkowym sporem.
Miłość nigdy nie ustaje. Wszystkie inne dary – tak. Może właśnie tak jest: nie kocham ludzi, bo boję
się zaangażować. Wolę coś mniej zobowiązującego. Byle mnie nie związało, nie kazało wziąć odpowiedzialności za człowieka, byleby nie kazało wziąć za niego części pokuty.

Stacja 9 Trzeci upadek Pana Jezusa

Cząstkowe bowiem jest nasze poznanie i cząstkowe nasze prorokowanie.
Ten werset przy trzecim upadku mówi o grzechach, które wynikają z braku wiedzy. Wiele razy osądzam ludzi nic o nich nie wiedząc. Wiele razy ich potępiam, nie mając wiedzy, jakie było ich życie do tej pory, z jakiej wyszli rodziny, z jakiego środowiska, w jakim żyją stresie. Przecież tak jest zawsze.
Uświadamiasz mi, Panie przy tej stacji, że moja wiedza o drugim człowieku zawsze jest cząstkowa. Jestem zawsze ograniczony. Bardzo często dlatego, że z góry wiem.
Upadam, bo brak mi umiejętności słuchania człowieka. A nie słucham go, bo to, co on ma do powiedzenia nie wydaje mi się dość ważne.
Jezu nie pozwól mi wpadać w pychę. Niech potrafię zauważyć swój grzech.

Stacja 10 Pan Jezus obnażony z szat

A kiedy nadejdzie pełnia, przeminie to, co cząstkowe.
Słowo obietnicy. Znów natychmiast odpowiadasz na to, o czym myślałem przed chwilą, do czego się przyznałem. Przyznałem się do niewiedzy. A Ty mi obiecujesz, że będzie czas pełni – pełni wiedzy, pełni poznania. Ludzie na Golgocie zdarli z ciebie szaty, jakby chcieli Cię zobaczyć pełniej, jakby Cię chcieli zobaczyć w pełnej prawdzie. Dajesz się oglądać, ale zawsze pozostajesz tajemnicą.
Dlatego przy tej stacji przepraszam Cię za to, że nie potrafiłem uszanować nie tylko tajemnicy człowieka ale też Twojej tajemnicy.
Zawsze chciałbym Cię pojąć, zrozumieć, sprowadzić do moich kategorii, oswoić. Zawszę Cię czynię na własną miarę, na własny obraz i podobieństwo.
Proszę Cię, żebyś mnie Jezu prowadził w głębię Twojej tajemnicy. A ja, żebym z szacunkiem odkrywał to, czego nie rozumiem. Ufam, że kiedyś odkryję, w jaki sposób sprawić, aby to, czego nie pojmuję było pełne miłości. Odbierz mi pewność wszystkich sądów, ocen, mówienia: Bóg tak chce, Bóg tak nie chce, taka jest wola Boska, taka nie jest wola Boska, Bóg jest taki, Bóg jest siaki.
Odbierz mi taką pewność siebie. Otwórz mój umysł na to, że jesteś inny niż to, co potrafię pomyśleć. Daj mi pragnienie…

Stacja 11 Pan Jezus przybity do krzyża

Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, myślałem jak dziecko, rozumowałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężczyzną, zaniechałem tego, co dziecięce.
Miłość jest postawą ludzi, którzy wyrastają nie z bycia dzieckiem, ale z dziecinady. Myślę jeszcze o innych słowach, które pojawiają się w Liście do Koryntian, kiedy Paweł mówi, że musi dawać wiernym mleko zamiast pokarmu stałego, bo oni są ciągle dziećmi. A są nimi dlatego, że się kłócą.
Są nimi dlatego, że mnożą się między nimi podziały: Ja jestem Pawła, a ja Apollosa, ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa. Znamy tę dziecinadę. Znamy ją dobrze. Tkwimy w niej po uszy. Nie potrafimy wyrastać ponad różnice między nami. Nie rozumiemy nic z jedności. Czy ten werset odczytujemy w przybiciu do krzyża Jezusa? Czy zabijamy w sobie nienawiść, wrogość, podziały i zostawiamy je przybite do krzyża?
Czemu jestem nie dość dojrzały, żeby łączyć? Twój krzyż nie owocuje we mnie dojrzale. Ja go ciągle przyjmuje jako dziecko. Wydaje mi się, że mogę z sobą pogodzić to, że niosę krzyż, a dzielę ludzi na lepszych i gorszych, mądrych i głupich, Twoich i nie Twoich. Wylecz mnie z dziecinady. Spraw, abym stał się dojrzały. Niech Twój krzyż dojrzale we mnie owocuje. Przybij mnie do takiego rozumienia zbawienia, że umarłeś po to, aby zabić wrogość.

Stacja 12 Pan Jezus umiera na krzyżu

Teraz bowiem widzimy niejasno, jakby w zwierciadle, kiedyś ujrzymy twarzą w twarz. Teraz poznaję cząstkowo, ale kiedyś poznam tak, jak zostałem poznany.
Miłością jest patrzeć Tobie w oczy, twarzą w twarz, Jezu. Chcę patrzeć Ci w oczy, kiedy wisisz na krzyżu i umierasz. Chciałbym to unieść, żebym mógł Ci patrzeć w oczy, kiedy umierasz. Nie wiem, ile mi potrzeba pokory, żebym mógł Ci patrzeć w oczy kiedy umierasz. Nie wiem, jaki miałbym w sobie znaleźć tytuł do tego, żebym mógł Ci patrzeć w oczy – poza Twoją łaską, żebym w takiej chwili mógł nie opuścić wzroku ze wstydem.
Jest we mnie taka tęsknota, że chciałbym kiedyś patrzeć na Ciebie tak, jak Ty patrzysz na mnie. Chciałbym tak samo patrzeć na Ciebie z wysokości mojego krzyża. Dlaczego nie potrafię patrzeć na Ciebie tak, jak Ty patrzysz na mnie?

Stacja 13 Pan Jezus zostaje zdjęty z krzyża, złożony w ramiona Matki

Teraz więc trwają wiara, nadzieja i miłość, te trzy.
Wszystkie trzy – wiara, nadzieja i miłość – trwają w Maryi. Nie ma nikogo. Nie ma uczniów, nie ma Piotra. Została Maryja – jednoosobowy Kościół. Kościół wcielony w Maryję. Myślę o niewierności tych, którzy też powinni być, którzy powinni trwać, dopiero co uczynieni przez Ciebie kapłanami w Wieczerniku. Nie myślę o nich po to, aby ich potępiać ani osądzić.
Chciejmy jako Kościół, jak Maryja, z Nią i przez Nią prosić o wierność, o wytrwałość. Żeby trwały: wiara, nadzieja i miłość tych, których Chrystus powołał do kapłaństwa. Módlmy się za tych, którzy nie wytrwali. Módlmy się za wszystkich, którzy trwają. Polećmy wszystkich kapłanów, wspominając tamtą dezercję. Polećmy ich przez Maryję, która nie zdezerterowała, a w której trwa Kościół.

Stacja 14 Pan Jezus złożony w grobie

A z nich największa jest miłość.
Rozumiemy to przy pustym grobie. Rozumiemy, że miłość ma moc nie tylko umrzeć za kogoś, ale ma jeszcze moc dla niego powstać z martwych.
Bądź pochwalony za tę ostatnią dobrą nowinę Jezu. Mówisz mi, że warto powstawać z martwych w imię miłości. Jeśli wydaje mi się, że już tyle razy próbowałem i nic, i dalej brnąłem w mój grzech… Tyle razy już próbowałem naprawić moje małżeństwo i nic… Tyle razy próbowałem dogadać się z rodzicami i nic… Tyle razy próbowałem zdobyć się na dobro i nic… Ty mi mówisz, że w imię miłości trzeba zmartwychwstać, podnieść się z grobu.
Bądź pochwalony Jezu za każdą spowiedź.
Bądź pochwalony Duchu Święty, który działasz w sakramencie pokuty i pojednania. Który okazujesz się Miłością powstającą z grobu.
Bądź błogosławiony Boże, który otwierasz nasze groby miłością. Amen

Parafialny wyjazd do kina 21.03.2024

Wczoraj wieczorem w czwartek 21.03 odbyło się wspólne parafialne wyjście do kina na film The Chosen (Powołani) nazwanym „ewangelizacyjnych serialem wszech czasów”. Była to kinowa wersja serialu wyświetlanego wcześniej w telewizjach wielu krajów, także w Polsce. Sala kina w zielonogórskim Focusie zgromadziła ok. 100 osób w tym aż 80 z naszej parafii św. Wojciecha w Czerwieńsku. Ci co skorzystali z zaproszenia na pewno się nie zawiedli. Zobaczyliśmy ekranizację wielu scen z Ewangelii pokazanych z wielką dbałością ich rzeczywistych przebiegów osadzonych w realiach Ziemi św. sprzed 2 tys. lat. Była to kolejna okazja usłyszenia Dobrej Nowiny o zbawieniu jakie przyniósł Jezus przekazana współczesnymi środkami wyrazu może bardziej trafiającymi do współczesnego człowieka. Dziękuję wszystkim, którzy byli obecni w sali kinowej.

Ks. Darek

Galeria

Spotkanie ze św. Pawłem – 2Kor – 20.03.2024

Czy Pan Bóg mówi do mnie? Tu i teraz? Czy biorąc do ręki Pismo Święte mam głębokie wewnętrzne przekonanie, że spotykam się z samym Bogiem?

Kolejne w tym roku spotkanie Kręgu Biblijnego poświęcone było tematyce, którą św. Paweł zawarł w 2 Liście do Koryntian. W związku z tym, że kontekst wspólnoty, do której pisał Paweł przybliżyliśmy sobie na poprzednim spotkaniu, teraz, tytułem wprowadzenia, przedstawiliśmy sobie główne aspekty tekstu, umiejscowienie go w czasie i historii oraz podstawowy podział.

Jako, że List ten jest najbardziej osobistym tekstem, jaki pozostawił po sobie św. Paweł mierząc się z fałszywymi oskarżeniami nauczycieli, którzy przybyli do wspólnoty założonej przez Apostoła w Koryncie, ksiądz Darek przygotował na dzisiaj trochę inną formę rozważań. Na początku, czytając wybrane fragmenty, wybieraliśmy zarzuty, którymi oskarżano św. Pawła. Wśród nich były, np.: dwulicowość, brak zrozumienia, chwiejność, brak zdecydowania w postępowaniu, brak miłości, wykorzystywanie funkcji, zadawanie się z kobietami to, że nie był apostołem, itp. Następnie próbowaliśmy odnaleźć w naszym życiu, w naszych relacjach – czy występują aktualnie podobne zagrożenia. Czy umiemy je wychwycić? A następnie, czy i jak możemy sobie z nimi poradzić.

W kolejnej części, skupiliśmy się na tym, w jaki sposób św. Paweł odpowiadał na stawiane mu zarzuty. Jak daleko posuwał się w wyjaśnieniach człowiek, który głosząc Ewangelię, żył tak, aby samemu nic nie mieć i działając z ogromną troską i miłością starał się okazywać pokorę służąc innym własną pracą zarobkową i bezwarunkowym zaangażowaniem. Głębokie treści mistyczne, które mu towarzyszyły mogły się przed nami otworzyć, tylko dlatego, że tak bardzo dotknęły św. Pawła fałszywe oskarżenia.

Czy i my nie mamy takich sytuacji, w których dajemy się zmanipulować – wydawać by się mogło ważnym dla nas osobom – które jednak w ostateczności nam szkodzą? A szkodząc nam, może powodują, że i my wobec kogoś stajemy się niesprawiedliwymi oskarżycielami? W dzisiejszych czasach jest wielu głosicieli. Czy zadajemy sobie pytanie, jak „prawdy” przez nich głoszone prowadzą nas drogą do zbawienia? I – czy idąc naszą drogą – idziemy z drugim człowiekiem, którego stworzył Dobry Bóg? Wpatrując się w cały ten List, możemy bardzo wiele dowiedzieć się o nas samych. O ludziach, którymi się otaczamy. O ludziach, których chętnie słuchamy. Czy znajdujemy w sobie przestrzeń , w której mówiąc za św. Pawłem w sytuacjach, w których chyba niejednokrotnie zdarzyło nam się uczestniczyć – różnicy zdań – poczekaliśmy, aż opadną emocje? Paweł tak o tym pisał:
2Kor 1.23-2. 4 A ja wzywam Boga na świadka mojej duszy, iż tylko aby was oszczędzić, nie przybyłem do Koryntu. Nie żeby okazać nasze władztwo nad wiarą wasza, bo przecież jesteśmy współtwórcami radości waszej; wiarą bowiem stoicie. Sam to sobie postanowiłem, by nie przychodzić do was ponownie w smutku. Jeżeli ja was zasmucam, któż mi radość sprawi, jeśli nie ten, którego ja zasmucam? A napisałem to, aby nie doznać podwójnego smutku, gdy przybędę do tych, od których winienem doznawać radości; zresztą jestem przeświadczony co do was wszystkich, że moja radość jest także waszą radością. Pisałem bowiem do was będąc w wielkiej rozterce i ucisku serca, wśród wielu łez, nie po to, aby was zasmucić, lecz żebyście wiedzieli, jak tym bardziej was miłuję.

Uczmy się z tej mądrej Księgi, czerpać życiowy pokarm. W Niej wszystko jest. Jest Miłość, Radość, Bliskość. Niech słowa proroka Ezechiela będą naszym mottem na pełne zaangażowanie przeżywanie kontaktu z Pismem Świętym:

Ez 3.1-4 A On rzekł do mnie: «Synu człowieczy, zjedz to, co masz przed sobą. Zjedz ten zwój i idź przemawiać do Izraelitów!» Otworzyłem więc usta, a On dał mi zjeść ów zwój, mówiąc do mnie: «Synu człowieczy, nasyć żołądek i napełnij wnętrzności swoje tym zwojem, który ci podałem». Zjadłem go, a w ustach moich był słodki jak miód.

Zjedliśmy już dzisiejszą porcję życiodajnych witamin?

Galeria

 

Wyznaczenie Nadzwyczajnych Szafarzy Komunii Świętej – 18.03.2024

Dzisiaj w wigilię uroczystości św. Józefa dwóch panów z naszej wspólnoty parafialnej otrzymało z rąk Ks. Bpa Tadeusza Lityńskiego błogosławieństwo do posługi jako nadzwyczajni szafarze Komunii św. Są to Ryszard Samek z Lasek i Waldemar Napora z Czerwieńska. Serdecznie gratulujemy, dziękujemy za odwagę i życzymy radości z realizacji tej posługi. Teraz nowo ustanowieni szafarze będą mogli zanosić Pana Jezusa w Komunii św. chorym także w niedzielę oraz pomagać księżom w rozdzielaniu Komunii św. w czasie Mszy św. z licznym udziałem wiernych w Nietkowie i Czerwieńsku. To radosny dzień dla naszej parafii. Dziękujemy obu Panom za piękne świadectwo zaangażowania, niech ono będzie przykładem dla innych w podejmowaniu innych posług także tych prostych i prozaicznych, ale jakże potrzebnych dla żywotności naszej wspólnoty. Niech Pan Bóg błogosławi, umacnia.

Ks. Proboszcz

Galeria

Piszą o nas – U Nas – 15.03.2024

W marcowym numerze miesięcznika :U Nas” mamy trochę inną formę treści, które zostały zamieszczone. Tym razem, zamiast kroniki historycznej, jest propozycją na kwiecień. Czytając dowiemy się o planach na przyszłość.

Wiosenne wydarzenia w parafii p.w. św. Wojciecha w Czerwieńsku

Nadchodzi wiosna. Budząca się do życia przyroda również w nasze serca wlewa nową nadzieję i pozytywnie wpływa na poprawę samopoczucia. Bardziej chce się żyć i pojawia się chęć do większej aktywności. Tegoroczna wiosna także w parafii św. Wojciecha w Czerwieńsku zapowiada się bogata w różnego rodzaju wydarzenia duszpasterskie. Niektóre z nich chciałbym więc przedstawić mając nadzieję, że wiosenny entuzjazm skłoni Czytelników „U nas” do zainteresowania i skorzystania z tych propozycji.

Pierwszą jest tzw. Kurs Alpha – to cykl interaktywnych spotkań, w trakcie których swobodnie odkrywamy podstawy chrześcijańskiej wiary. Wykłady zostały tak skonstruowane, by zachęcić do dyskusji i odkrywania wiary w przyjaznej, otwartej i swobodnej atmosferze. Można zadać każde pytanie i włączyć się do dyskusji na tyle na ile się chce. Całość składa się z 11. cotygodniowych sesji.

Każde spotkanie obejmuje wspólny posiłek, wykład i dyskusje na zakończenie, podczas której można podzielić się własnymi przemyśleniami. Alpha rusza tuż po świętach w środę 3 kwietnia br. o godz. 19.00 w Zespole Szkół w Czerwieńsku przy ul. Zielonogórskiej 43 B. Dobrze byłoby chęć udziału zgłosić wcześniej u ks. proboszcza

We wtorek 23 kwietnia obchodzimy w Kościele wspomnienie męczeńskiej śmierci św. Wojciecha patrona parafii w Czerwieńsku. Jest to więc dzień odpustu parafialnego. W tym roku składa się z trzech części: o godz. 17.30 w kościele – wykład p. Daniela Koteluka i p. Przemysława Góralczyka o budowlach sakralnych w Czerwieńsku; Msza św. odpustowa pod przewodnictwem ks. Marka Kidonia poprzedniego proboszcza; po Mszy św. Parafianie przygotowują otwarty piknik w ogrodzie za plebanią przy ul. ks. L. Muchy z poczęstunkiem dla wszystkich.

Trzecia propozycja związana jest z obchodzonym w tym roku w naszej diecezji jubileuszem 50-lecia Ruchu Światło-Życie, zwanym także Oazą. W przeciągu tego czasu wiele osób zawdzięcza swoją chrześcijańską formacje Oazie poprzez uczestnictwo: czy to w grupach parafialnych, czy też w wakacyjnych rekolekcjach oazowych. Również w parafii p.w. św. Wojciecha w Czerwieńsku wiele osób zetknęło się z tym Ruchem, szczególnie gdy proboszczem był śp. ks. Zygmunt Lisiecki zaangażowany moderator oazy. Obchody jubileuszu są okazją do wspomnień i wdzięczności. Chcielibyśmy więc za- proponować spotkanie, które byłoby do tego okazją, odbędzie się ono w sobotę 27 kwietnia (16.00 Msza św. w kościele w Czerwieńsku, 17.00 – agapa w ogrodzie za plebanią).

Do zobaczenia Ks. Dariusz Orłowski

https://bip.czerwiensk.pl/144/Miesiecznik_Czerwiensk_-_U_nas/

Ikona – forma modlitwy też na Wielki Post

Jak różne mogą być formy wewnętrznej drogi, która ma nam pomóc w dobrym przeżyciu czasu oczekiwania pokazuje przykład kilku naszych parafianek. Halina, Lucyna i Ela zdecydowały się wziąć udział w kolejnych warsztatach pisania ikony św. Józefa. Pod okiem prowadzącej p. Ewy Stawskiej-Bąk, część uczestników szlifowała swoje umiejętności. Ale część miała pierwszy kontrakt z ikoną, od strony twórcy.

Jak możemy zobaczyć w galerii zdjęć na naszej stronie, wszyscy bardzo przeżywali taką formę kontemplacji. Dwa weekendy, wiele trudu w przełamywaniu siebie. I modlitwa, która wszystko zmienia. Końcowa radość, spełnienie marzeń i świadomość, że w Bogu wszystko jest możliwe tylko utwierdziło uczestników, że dokonali właściwego wyboru.

Jako, że warsztaty zorganizowane zostały przez Anię Krystians w parafii św. Stanisława Kostki w Zielonej Górze, obrzęd ich poświęcenia miał miejsce w tamtejszym kościele.

Gratulujemy uczestniczkom odwagi i życzymy bliskiego kontaktu zarówno ze sztuką, jak i z Tym, dla kogo jest ona poświęcona.

Galeria

Zaproszenie na Jubileuszowe spotkanie OAZY

Zapraszamy

W sobotę 27 kwietnia b.r. do Czerwieńska na Jubileuszowe spotkanie Oazy- Plan spotkania:

16.00- Msza św. w kościele

17.00 – Agapa w ogrodzie za plebanią:

  • posiłek
  • dzielenie się wspomnieniami
  • śpiew piosenek oazowych

Prosimy o potwierdzenie uczestnictwa do dnia 21.04.2024 r.

tel.: 660-554-985, e.mail: xdarekorlowski@gmail.com

W 2024 roku Ruch Światło-Życie, (zwany także Oazą) w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej obchodzi jubileusz 50. lat swego istnienia.

W przeciągu tego czasu wiele osób zawdzięcza swoją chrześcijańską formacje Oazie poprzez uczestnictwo: czy to w grupach parafialnych, czy też w wakacyjnych rekolekcjach oazowych. Również w parafii p.w. św. Wojciecha w Czerwieńsku wiele osób zetknęło się z tym Ruchem, szczególnie gdy proboszczem był ś.p. ks. Zygmunt Lisiecki zaangażowany moderator oazy. Obchody jubileuszu są okazją do wspomnień i wdzięczności. Chcielibyśmy więc zaproponować spotkanie, które byłoby do tego okazją.

Ks. proboszcz Dariusz Orłowski
i parafialna wspólnota Oazy

Spotkanie ze św. Pawłem w 1 Kor – 07.03.2024

Co można przeżyć w spotkaniu z książką? Można na to pytanie odpowiedzieć tak – jaka książka, takie przeżycia.

Podczas spotkań Kręgu Biblijnego spotykany się z jedyną w swoim wymiarze książką, która nie możemy nazwać inaczej, jak Księgą. W tej jednej Księdze jest wszystko: wiedza, humor, dramat, pouczenie. Jest Ona Przewodnikiem. Jest też Encyklopedią. Jest Historią, Teraźniejszością i Przyszłością. Jest Przyjacielem. I najważniejsze czym może być – jest Życiem.

Z taką Księgą spotykamy się za każdym razem, kiedy z czcią i bojaźnią, ale też z wiarą bierzemy ją do ręki, aby karmić się tym, czy Ona nas obdarowuję – Sensem. A dzisiaj, kolejny już raz, była w swej hojności bardzo szczodra. W słowach św. Pawła kierowanych pierwotnie do założonej przez niego, dopiero raczkującej, wspólnoty chrześcijańskiej w Koryncie, mogliśmy, jak w zwierciadle, odnajdywać nasze obecne czasy. I problemy dnia codziennego, które niewiele różnią się od problemów, które były codziennością dla Koryntian. Ale zanim weszliśmy w rozważanie Pierwszego Listu do Koryntian, rozpoczęliśmy od wprowadzenia w kontekst czasów i miejsca – głównego adresata Listu. Takie rozłożenie spotkania Kręgu, które pomału staje się tradycją, pozwala nam na szersze spojrzenie na problemy środowiska, w której dana wspólnota się tworzyła. Pozwala zobaczyć jakie były trendy kulturowe i religijne tamtych czasów. A to daje nam pryzmat, przez który przedstawione problemy, zagrożenia i wnioski inaczej przemawiają.

Korynt, miasto może nie tak zepsute jak Sodoma, to jednak przez wieki dążyło do wyzbycia się u swoich obywateli wszelkich zasad moralnych. Dobierano sobie bogów, którym cześć oddawano poprzez, np. prostytucję sakralną. Coś dla nas dzisiaj nieprzystającego do naszej wiary. I w takich warunkach, wśród pogan, tworzyły się wspólnoty chrześcijańskie, które u podstaw miały życie w cnocie i poszanowaniu godności drugiego człowieka. Bez względu na jego status społeczny czy materialny. Dopóki ten, którego Jezus posłał do szerzenia Dobrej Nowiny był we wspólnocie – rozwijała się ona. I w tym miejscu, trzeba zaznaczyć, że i teraz też tak jest. Dopóki charyzmatyczny lider pozostaje w bezpośredniej łączności z grupą – jest ona w miarę bezpieczna. A co się dzieje, jak opuści wspólnotę. Przykład tego listu pokazuję, że po wyjeździe św. Pawła, który tę gminę chrześcijańską w Koryncie budował i umacniał ze swoimi współpracownikami prze 18 miesięcy, pojawiają się problemy. Najpierw rozłamów. Przychodzą nowi liderzy, którzy chcą po swojemu prowadzić wspólnotę i oczywiście znajdują takich, którzy za nimi idą. Ale są też wewnątrz inni, którym takie prowadzenie nie odpowiada. Ci idą za innym przywódcą. A potem jest coraz gorzej. Jest udowadnianie, kto ma rację. A gdzie w tym wszystkim jest Chrystus – jedyna i prawdziwa Przyczyna wszystkiego? Paweł szybko reaguje na wypaczenia wiary Kościoła w Koryncie. Cierpliwie i stanowczo tłumaczy, co jest złe w ich postępowaniu. I daje konkretne zalecenia, których zastosowanie pomaga im na nowo skupić się na Jezusie, przez którego tworzą Kościół. Problemy z trwaniem w jedności, dbałości o wszystkich, a szczególnie słabszych, zwłaszcza podczas Eucharystii, czy relacje małżeńskie, Paweł widział i nie potępiał współbraci, ale wskazywał właściwe kierunki.

16 rozdziałów tego Listu, jest dobrym programem do tego, jak postępować w naszych, przecież też niełatwych, czasach. Szczególnie warto zwrócić uwagę na 13. rozdział – Hymn o Miłości. Widzimy tam tak konkretne sformułowania, że gdybyśmy je stosowali, nasze życie już tu na ziemi byłoby pełnią szczęścia i radości. Ale tak dzisiaj my, jak i adresaci tego Listu nie tylko, że nie jesteśmy idealni, ale wręcz przeciwnie – taką mamy naturę, że bliżej nam do grzechu, występku i ułudy niż do stosowania bezspornych zasad moralnych. Tylko czy jest to przyczynek do potępienia kogokolwiek?

Obyśmy umieli tak żyć, aby zasady określone dla Miłości były zasadami naszego życia:

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje.

Galeria